INTERWENCJA: W Lewinie Kłodzkim autobus stoczył się niemal na dom naszego Czytelnika. Sprawą zajęła się pani wójt [AKTUALIZACJA 2]

poniedziałek, 12.9.2022 19:59 10211 3

Był wczesny wieczór. Pan Waldemar siedział z dziećmi przy stole i układał z nimi puzzle. Nagle rozległ się huk. To autobus bez kierowcy stoczył się do jego ogrodu! Z właścicielami położonego w sąsiedztwie parkingu rodzina pana Waldemara, ale i inni mieszkańcy Lewina Kłodzkiego mają trzy światy. Świątek, piątek czy niedziela... Jest nadzieja, że to się zmieni: sprawą zainteresowała się pani wójt. 

– Sytuacja miała miejsce 10.09.2022, ok. godz. 19:00. Jeden z autokarów stoczył się na moją posesję i zawisł na skarpie 3 metry od mojego domu, powodując realne zagrożenie dla całej mojej rodziny, mienia oraz postronnych ludzi. Co jeszcze musi się wydarzyć, żeby właściciel ośrodka [–] zrozumiał, że jego decyzje, gdzie parkują autobusy, zagrażają i utrudniają życie sąsiadującym z jego posesją mieszkańcom?! – napisał Czytelnik portalu doba.pl. Postanowiliśmy porozmawiać z panem Waldemarem i spróbować mu pomóc.

Okazuje się, że nie był to pierwszy incydent. Rodzina mieszka obok dużego ośrodka w samym centrum Lewina Kłodzkiego, który reklamuje się tak: Sam ośrodek to trzy budynki, w których bez problemu mieści się 180 gości. A ci goście przyjeżdżają o różnych porach dnia i nocy, samochodami i autobusami. Mają oczywiście do tego prawo! Problem w tym, że parking, na który są kierowani, został umieszczony tuż pod oknami okolicznych domów. Na prośbę o rozmowę, czy autobusy nie mogą stawać w innym miejscu, ich mieszkańcy słyszą od właścicieli: – Przecież wiedzieliście, że budujecie się koło dużego ośrodka. Wiedzieli, ale o parkingu w tym miejscu nie było wówczas mowy.

A teraz mają za swoje. Gdy jest mróz, wielkie, piętrowe autobusy, które mogą ważyć nawet 18 ton, ślizgają się po lodzie. I suną na dom pana Waldemara. Podczas manewrów nie raz już zahaczały o jego płot. Gdy wycieczka przyjeżdża czy wyjeżdża, hałas i spaliny autobusów, pozostawionych na włączonym silnikach nawet godzinę, są bardzo uciążliwe dla okolicznych mieszkańców. Pan Waldemar, gdy zwracał na to uwagę kierowcom, nie raz spotykał się z ich agresją. Co na to właściciele ośrodka? Czy nie można tego załatwić po ludzku, po prostu rozmawiając? Okazało się, że nie, choć w Lewinie wszyscy się przecież znają. Teściowa pana Waldemara zajmowała się nawet ich dziećmi.

Właściciele ośrodka jednak na to nie zważają. Sąsiedzi zatem zebrali podpisy pod pismem do gminy, że dalej tak być nie może. Wtedy gmina wprowadziła zakaz postoju dłuższego niż 15 minut. Poprawiło się, choć autobusy z parkingu spod ośrodka, jak twierdzi pan Waldemar – „dzikiego parkingu”, miały cztery razy rozbić już gminną latarnię. Tym razem przyjechała policja. Funkcjonariusze obejrzeli zniszczenia, mieli też ponoć badać alkomatem kierowcę autobusu, którzy zniszczył ogrodzenie pana Waldemara. Cóż, po sprawdzeniu tachografów stwierdzili, że w czasie wolnym kierowcom wolno pić. W autobusie, który stoczył się do ogrodu, kierowcy nawet nie było...

Jeszcze w poniedziałek, 12 września, pan Waldemar umówił się z wójt Joanną Klimek-Szymanowicz. Dziś doszło do spotkania. Wójt sprawę potraktowała bardzo poważnie. Po pierwsze, poczekała na pana Waldemara, bo ten nie mógł być u niej w godzinach pracy urzędu, bo sam wtedy pracował. Po drugie, czekała z dwoma urzędnikami, którzy nie dość, że znali już sprawę, to mieli jeszcze propozycje rozwiązania problemu. Po trzecie wreszcie, bo rozmowa rozpoczęła się od zwyczajnej ludzkiej troski, czy nikomu nic się nie stało.

Dlaczego nie wymieniamy nazwy ośrodka, którego rzecz dotyczy? Nie jest naszym celem godzenie w biznes, którego prowadzenie w naszym regionie jest bardzo trudne i wszystkich, którzy tego z powodzeniem się podejmują, warto na rękach nosić. Sukcesów nie można jednak budować na krzywdzie sąsiadów. – Samorządność to taka sama wartość jak praworządność, uczciwość... – mówił w wywiadzie w 2013 r. Jerzy Cierczek, były wójt. Czy przypadkowo wspominamy tu pierwszego wójta gminy Lewin Kłodzki, a wcześniej działacza Komitetu Obywatelskiego? W Lewinie to wiedzą… 

Właściciele ośrodka odpowiedzieli naszą prośbę o komentarz w tej sprawie. Ich zdaniem sprawa nie jest taka czarno-biała i nie mają sobie nic do zarzucenia, choć deklarują dobrą wolę, o czym piszemy TUTAJ. Władze gminy Lewin Kłodzki zachowały się zupełnie nadzwyczajnie. Pan Waldemar – za naszym pośrednictwem – dziękuje pani wójt za zaangażowanie. On sam nie chce konfliktu z sąsiadami, ani w jakikolwiek sposób ograniczać czy blokować ich działalność. Chce się po prostu z nimi dogadać. My będziemy sprawy pilnować. [kot]

Przeczytaj komentarze (3)

Komentarze (3)

Odpowiadasz na komentarz:
czwartek, 01.01.1970 01:00
Uważam że powinni państwo zbiorowo napisać do telewizji, uwaga TVN lub do pani Jaworowicz, współczuję państwu i życzę powodzenia
Kuba wtorek, 13.09.2022 18:35
Lewin sławny
wtorek, 13.09.2022 17:45
Hehehe pozdrawiamy
wtorek, 13.09.2022 09:03
Uważam że powinni państwo zbiorowo napisać do telewizji, uwaga TVN lub do pani Jaworowicz, współczuję państwu i życzę powodzenia