„Król przemytników” upamiętniony w czeskiej knajpie. Mieczysław Dučin Piotrowski, czyli bohater dwóch narodów
„Czy imieniem któregoś z bohaterów tych historii nazywane są szkoły? Może mają choć swoje ulice? Vaclav Havel się doczekał. O naszych zapominamy” – tak zaczynał się tekst, który kilka lat temu został opublikowany w periodyku Lądeckiego Towarzystwa Historyczno-Eksploracyjnego. Mieczysław Dučin Piotrowski (1958-2023), który w drugiej połowie lat 80. XX wieku wytyczał „przemytnicze szlaki do wolności” między ówczesnymi PRL i Czechosłowacją, doczekał się upamiętnienia, ale tam, w czeskim Javorníku.
To była dziwna uroczystość. W restauracji „Taverna” przy ulicy 17. listopadu 450 zebrała się grupa Polaków. To nie nowina, bo nasi rodacy chętnie odwiedzają ten lokal i sam Javornik, bo nie tylko dobrze tam karmią, w Javorníku jest piękny zamek, ale przez samą miejscowość prowadzi najkrótsza droga z Lądka-Zdroju do Paczkowa. Więcej na niej samochodów z polskimi niż czeskimi tablicami, zwłaszcza w weekendy. W pierwszych dniach po ostatniej powodzi tylko tamtędy można było się dostać do naszego kurortu. Tym razem cel był jednak inny.
Już po upadku komunizmu stało się to ukochane miejsce Mieczysława Piotrowskiego, aktywnego w opozycji, m.in. w Solidarności Polsko-Czechosłowackiej, zwanego też „królem przemytników”. Jaką kontrabandą zajmował się Dučin? Szmuglował przez granicę strzeżoną przez WOP „nielegalną” według ówczesnych władz obu państw literaturę, czasopisma, powielacze. Jako doświadczony przewodnik sudecki, który urodził się w Ząbkowicach Sląskich, znał doskonale nasze góry. Nie tylko sam przekraczał „zieloną granicę”, ale i wytyczał szlaki dla kurierów.
Jesienią 1986 roku po kilku wpadkach w Karkonoszach, wybrano nowe miejsca na takie akcje: Góry Złote. Wymyślił je właśnie Dučin. Na miejscu grupę „przemytników” organizował Warcisław Martynowski z Lądka-Zdroju, który wspominał to w sobotę w „Tavernie”. Kurierami zostali mający nie budzić podejrzeń przewodnicy: Zdzisław Dumański i Jan Mroczkowski [obaj odeszli z tego świata raczej zapomniani]. Ostatni przerzut wydawnictw niezależnych i ludzi odbył się 18 listopada 1989 roku, czyli w drugim dniu „Aksamitnej Rewolucji” w Czechosłowacji.
Im dalej od tych czasów, tym pamięć o tamtych wydarzeniach i jej uczestnikach wydaje się coraz słabsza, zwłaszcza w naszych stronach. – Nasz wielki bohater... – tak zaczął w Javorníku opowieść o Mieczysławie Dučinie Piotrowskim reprezentujący Solidarność Polsko-Czesko-Słowacką Julian Golak z Nowej Rudy, jeden z inicjatorów umieszczenie tablicy, obok m.in. Sławomira Najnigiera, działacza opozycji jeszcze przedsierpniowej, potem polityka, dziś reprezentującego m.in Stowarzyszenie na Rzecz Promocji Dolnego Śląska.
Dla nas najważniejsi tego dnia byli Małgorzata, wdowa po Dučinie i jego syn, Marcin. A właściwie ich uśmiechy. Oboje śmieją się jak Dučin! Tak samo życzliwie, tak samo szczerze otwierając się na innych. To dla nas najważniejszy obrazek, który w naszej pamięci zachowaliśmy z dawnych czasów. I zdjęcie z 1988 roku. Są na nim m.in. Vaclav Havel czy Jacek Kuroń oraz inni wybitni politycy i działacze niezależni z Polski, Czech i Słowacji. A wśród nich Dučin... Napijcie się piwa w jego intencji w Javorníku. Tablica mu poświęcona jest tuż przy barze. [kot]
Komentarze (0)