Która gmina w powiecie kłodzkim jest najbogatsza? Odpowiedź was mocno zdziwi... Warto było się topić?! [RANKING]
Pismo Samorządu Terytorialnego „Wspólnota” opublikowało 16 lipca swój coroczny ranking zamożności samorządów. Tym razem opatrzyło go takim komentarzem: „Wskaźniki finansowe dotyczące roku 2024 nie są jednoznaczne i nastręczają trudności w interpretacji”. Gdy na tej podstawie ułożyliśmy tabelę dla powiatu kłodzkiego, nie mogliśmy wyjść ze zdumienia...
Papier wszystko przyjmie. W rankingu w ciągu roku awansowały gminy, które... najbardziej ucierpiały podczas wrześniowej powodzi. Zmiana ustawy o Jednostkach Samorządu Terytorialnego sprawiła też, że „na głowę” mieszkańca wzbogaciły się wszystkie nasze gminy. Oto ich zamożność w 2024 roku [w kolejności: miejsce, zmiana w stosunku do roku poprzedniego, zamożność „na głowę” mieszkańca]:
1. [+7] Lądek-Zdrój … 8082,82
2. [-1] Duszniki-Zdrój … 7617,95
3. [+2] Stronie Śląskie … 7409,37
4. [-1] Polanica-Zdrój … 6688,16
5. [-1] Radków … 6371,00
6. [+4] Gmina Kłodzko … 6154,22
7. [-1] Kudowa-Zdrój … 5947,60
8. [-1] Gmina Nowa Ruda … 5900,42
9. [-7] Lewin Kłodzki … 5807,40
10. [-1] Bystrzyca Kłodzka … 5756,36
11. [+1] Kłodzko … 5705,61
12. [-1] Szczytna … 4981,88
13. [bz] Międzylesie … 4797,67
14. [bz] Nowa Ruda … 4718,87
Redakcja „Wspólnoty” twierdzi, że metoda obliczania wskaźnika w rankingu jest identyczna jak w latach poprzednich i pominięte miały zostać wpływy z dotacji celowych. I wyszło to, co wyszło?! Mark Twain (1835-1910) mówił kiedyś, że są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyki, z drugiej strony – gdy zobaczył swój nekrolog w gazecie – „Pogłoski o mojej śmierci są mocno przesadzone”. [kot]
Komentarze (17)
A co do tych, co bredzą, że „ktoś mi to pisze” – spokojnie, to tylko duch Świętego Zdrowego Myślenia. Tu od lat każdy „ura bura” po kątach, anonimowo, nawet się boi puścić bąka, żeby sąsiad nie zapytał, co jadł i skąd miał na to kasę. Taka lokalna odwaga.
Pozdrawiam –
Jak się człowiek pieni, to niech najpierw spojrzy w lustro i sprawdzi, czy czasem nie pieni się z powodu własnej głupoty. Bo tuman to tuman – i żadne kursiki ani „certyfikaty z internetu” nie zrobią z ciebie mądrego. To tak, jakby na malucha przykleić znaczek Ferrari – dalej będzie pyrkał jak maluch.
A jak masz żonę, co ma prawdziwe wykształcenie – jak Rak ma – a nie tekturowe dyplomy, to dziękuj losowi, że w ogóle przy tobie stoi. Bo kobieta z klasą z takim pieniaczem jak ty, wrrrrrrrrrr, długo się nie użera. I wtedy zostaniesz sam – z własnym jadem, pustą butelką do towarzystwa i ukraińskimi hipikami na własnym sprzęcie, bo serio – na palancie to ty się znasz, bo nim jesteś.
Fuj i wrrrr!
Wiecie, w Lądku są tacy, co uważają się za kumatych. Skąd ta kumatość? Ano stąd, że byli w D., „w G. widzieli”, a jak tylko zbliżą się za tory w stronę Radochowa, to nagle stają się lokalnymi profesorami – od polityki, gospodarki i wszelkiej wiedzy tajemnej. Gdyby tylko jeszcze potrafili czytać ze zrozumieniem…
Bo oto podsuń takiemu tekst, gdzie litery trochę przestawione. Normalny człowiek przeczyta, bo mózg działa tak, że rozpoznaje całe słowa. Ale nasz „kumaty”? Panika! „Bełkot! Co za ignorancja! Kto to puścił?!” – krzyczy, stukając w klawiaturę z prędkością światła. A przecież wystarczy spojrzeć całościowo, zamiast literować jak w pierwszej klasie.
To samo w życiu. Bo kumaty człowiek rozumie sens, nawet jeśli droga kręta, a litery nie na miejscu. Reszta skupia się na szczególe – literka źle, przecinek nie taki – i już się gubi. A potem dziwią się, że ktoś ich nie traktuje poważnie.
Więc, drodzy „eksperci z D. i G.”: zanim znowu zaczniecie prawić morały na Facebooku, i „Wszystko źle!”, spróbujcie najpierw przeczytać coś, co wymaga więcej niż trzech liter i jednego mema. Może wtedy zrozumiecie, że kumatość nie przychodzi od tego, że się przejechało za tory, tylko od tego, że potrafi się ogarnąć sens – czy to w tekście, czy w życiu.
k ktoś jest kumaty, a nie taki jak Wróbel z trzeciej ławki, co zawsze pyta, o co chodzi, to zrozumie:
„Zgodnie z najnowszymi badaniami przeprowadzonymi na brytyjskich uniwersytetach nie ma znaczenia kolejność liter przy zapisie danego słowa. Najważniejsze jest to, żeby pierwsza i ostatnia litera była na swoim miejscu, pozostałe mogą być w nieładzie i w dalszym ciągu nie powinno to sprawiać problemów ze zrozumieniem tekstu. Dzieje się tak dlatego, że nie czytamy wszystkich liter w słowie, ale całe słowa od razu.”
I teraz hit – dla ćwiczenia umysłu:
„Zdognie z nanjwoymszi baniadmai perzporawdzomyni na bytyrijskch uweniretasytch nie ma zenacznia kojnoleść ltier przy zpiasie dengao sołwa. Newajżanszjie jest to, żbey prieszwa i otatsnia lteria byla na siwom mijsecu, ptzosałoe mgoą być w niaedziłe i w dszalym cąigu nie pwinono to sawrztać polbemórw ze zozumierniem tksetu…”
No i co? Kumaty przeczyta i powie: „Spoko, działa”. A reszta? Będzie kręcić nosem, że to bełkot, bo każdą literkę musi literować jak w podstawówce.
Tak więc – czytaj całościowo, nie czepiaj się liter, bo życie też się lepiej czyta, jak patrzysz na obrazek, a nie na jedną kropkę.
A teraz, zanim ktoś znowu spróbuje tu rzucać wiejską mądrością i pouczać, powiem jasno: moja żona nie będzie pisać do takich prostaków i chołoty jak ty. To dama, nie od tego, by wdawać się w dyskusje z ludźmi, którzy nie wiedzą, o czym śpiewają Elektryczne Gitary, i myślą, że świat kończy się na przystanku PKS.
Jak się komuś nie podoba – niech wyłączy internet i wróci do opowiadania, ile dziś mleka dała krowa. W mieście mamy inne tematy.
W gminie Lądek-Zdrój – według Wikipedii – 33,6% mieszkańców ma tylko podstawówkę, a wyższe wykształcenie zaledwie 7%. No to wszystko jasne.
Zamiast kursu „Czytanie ze zrozumieniem dla radnych” mamy aktywizację zawodową przez gotowanie na gazie i komputer dla bezrobotnych rocznik ‘55. Excel się zgadza, urzędnik zadowolony, mieszkańcy dalej bezradni.
I nie dziwota, że większość – jak narciarz Janusz Mocny – czytać nie potrafi, ale głosować potrafi. Na „swojego”.
A Rak? Gdyby nie internet i Doba, nigdy by się nie dowiedział, że tylu mamy w gminie idiotów i nieuków.
Mark Twain mawiał, że są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyki. A u nas, w powiecie kłodzkim, można dodać jeszcze czwartą kategorię – ranking zamożności gmin. Brzmi jak żart? No to posłuchajcie.
W rankingu za 2024 rok Lądek-Zdrój awansował o 7 miejsc i znalazł się na szczycie tabeli z wynikiem 8082,82 zł „na głowę” mieszkańca. Lider! Bogactwo! Elita! Można by pomyśleć, że Lądek to teraz małe Davos, tylko z termami i gorszym dojazdem.
Ale chwileczkę. Kto najbardziej ucierpiał podczas wrześniowej powodzi? No właśnie – te same gminy, które teraz magicznie awansowały w zestawieniu. Do tego doszła zmiana ustawy o samorządach, która automatycznie poprawiła wskaźniki „na mieszkańca”. Efekt? Papier przyjął, liczby rosną, a mieszkańcy... nadal chodzą po dziurawych chodnikach, wpatrując się w mosty owinięte taśmą.
Weźmy taki most złotostocki – symbol prowizorki. Zamiast porządnej modernizacji, mamy plastikowe słupki, siatkę, czerwoną taśmę ostrzegawczą i nadzieję, że się nie zawali. Tyle zostało ze „złotego” w nazwie. I gdyby nie to, że to smutne, to byłoby śmieszne. Choć nie – w sumie już jest. Tylko nie dla tych, którzy tamtędy jeżdżą codziennie.
A w Lądku? Na Facebooku sukces goni sukces, fotka goni fotkę, a inwestycje… cóż, to głównie kontynuacja działań rozpoczętych przez poprzedników. Tylko nikt nie ma odwagi tego powiedzieć. Lepiej przypisać sobie zasługi, zrobić selfie przy znaku i wrzucić hasztag: #rozwój. Bo przecież dziś nie trzeba mieć kompetencji, wystarczy być na wizji.Statystycznie jesteśmy bogaci. Tylko że statystyka – jak wiadomo – potrafi udowodnić wszystko, nawet że przeciętny obywatel ma po jednym jądrze, bo niektórym brakuje.
Więc pytam: czy warto było się topić, żeby teraz grać w „rankingowy sukces”?
Czy ktoś naprawdę wierzy, że mieszkańcy Lądka poczuli się bogatsi?
Bo ja czuję tylko jedno: że robimy z siebie pośmiewisko.
A przecież można inaczej. Trzeba tylko chcieć.
Na koniec warto przypomnieć słowa księdza Tischnera, który powiedział, że są trzy prawdy:
jest prawda, jest tys prawda… i jest ****** prawda.
A czasem – bardzo rzadko – trafia się święta prawda.
Rak mówi, jak jest.