RANKING szkół średnich 2025. Jakie są wyniki matur w powiecie kłodzkim? Gorsze niż rok temu. Zmiana lidera!
Jak wypadły wyniki egzaminów w powiecie kłodzkim? To zależy, jak zwykli odpowiadać naukowcy. Tzw. zdawalność jest na niezłym poziomie: 71,79 proc. To jednak nieco gorzej niż rok wcześniej. Do egzaminów przystąpiły 746 osób, pozytywnie je zdało 527. Tradycyjnie słabo wypada matematyka, najlepiej angielski. Nadal maturzyści wolą też odpowiadać ustnie, niż na piśmie.
Nasz ranking utworzyliśmy na podstawie zsumowania wyników z egzaminów obowiązkowych, a więc z języka polskiego, matematyki i języka obcego [u nas jest angielski, bo był najczęściej wybierany]. Szczegółowe wyniki dotyczące szkół znajdziecie TUTAJ. Oto jakie wyniki z tych przedmiotów były w całym powiecie:
• język polski [podstawowy]… zdawalność 88,28 / wynik 50,91
• język polski ustny…97,41 / 65,51
• język angielski [podstawowy]… 90,41 / 72,90
• język angielski [ustny]…95,61 / 75,70
• matematyka [podstawowy]… 78,74 / 53,54
A oto NASZ RANKING SZKÓŁ ŚREDNICH. To obiektywne zestawienie, jednak ułożone według ułomnych danych? Jak bowiem porównywać niewielkie szkoły niepubliczne z wielkimi liceami w Kłodzku czy Bystrzycy Kłodzkiej. W tabeli podajemy tzw. zdawalność, ile osób zdało i ile przystąpiło do egzaminów, a w nawiasach obok miejsca w rankingu zmianę w rankingu w stosunku do 2024 roku:
1. [+1] Alternatywne LO w Kłodzku…96,00 proc. [24/25]
2. [-1] Społeczne LO w Kłodzku…94,74 proc. [18/19]
3. [+5] LO im. Józefa Lompy w Kudowie-Zdroju…100,00 [20/20]
4. [-1] LO im. Powstańców Ślaskich w Bystrzycy Kłodzkiej…95,74 proc. [45/47]
5. [-1] LO im. Bolesław Chrobrego w Kłodzku…87,77 [165/188]
6. [-1] LO im. Henryka Sienkiewicza w Nowej Rudzie…87,76 [43/49]
7. [-1] LO im. Andrzeja Zawady w Lądku-Zdroju…78,57 [11/14]
8. [+3] Technikum im. Wacława Żenczykowskiego w Kłodzku…76,11 [51/67]
9. [+5] LO Medical w Kłodzku…57,69 [15/26]
10. [bz] Technikum im. Jana Pawła II w Polanicy-Zdroju…58,18 [32/55]
11. [+2] Technikum nr 2 w Kłodzku…52,94 [54/108]
12. [bz] Technikum im Stanisława Staszica w Nowej Rudzie…56,25 [18/32]
13. [+5] LO dla dorosłych w Kłodzku…57,89 proc. [11/20]
14. [+3] Technikum im. Władysława Reymonta w Bożkowie…41,67 proc. [10/24]
15. [-8] LO Mistrzostwa Sportowego w Dusznikach-Zdroju…37,5 proc. [3/8]
16. [bz] Technikum w Stroniu Śląskim…20,0 [1/6]
17. [-2] Technikum im. Sylwestra Kaliskiego w Bystrzycy Kłodzkiej…22,22 proc. [6/27].
Dlaczego uważamy maturę za ważny egzamin? Bo wyniki tych egzaminów świadczy nie tyle o naszym systemie szkolnym i nauczycielach, co o aspiracjach młodzieży. Zdajemy sobie jednak sprawę, że nie musi przesądzać o przyszłości absolwentów szkół średnich to, czy na maturze otrzymali oceny dostateczne czy celujące. Powodzenia na studiach lub na starcie w pracy zawodowej! [kot]
* Edukacyjny RANKING gmin sporządzony przez nas na podstawie tegorocznych egzaminów ósmoklasistów znajdziecie TUTAJ.
Przeczytaj komentarze (18)
Komentarze (18)
Czy to się może zmienić?
Tak, ale nie przez kolejne „kursy z dojazdem i cateringiem”. Potrzebne są:
prawdziwe działania edukacyjne – od przedszkola po uniwersytet trzeciego wieku;
inspirujące lokalne inicjatywy – które pokażą, że można żyć inaczej, lepiej;
liderzy lokalni z charyzmą i wizją – którzy nie tylko „żądają dotacji”, ale uczą ludzi samodzielności i dumy z wiedzy.
I tu przychodzi Romek – co niby miałby Ksantypie wytłumaczyć. Tylko co z tego, skoro Ksantypa i tak musi pięć razy przeczytać, żeby zrozumiała? Tak wygląda nasza lokalna edukacja i świadomość. a mati to juz ?????
W gminie Lądek-Zdrój według Wikipedii 33,6% mieszkańców ma tylko podstawowe wykształcenie, a wyższe zaledwie 7%. No to wszystko jasne. I choć nie ma jeszcze kursu "Czytanie ze zrozumieniem dla radnych", to mamy za to „aktywizację zawodową” przez gotowanie na gazie i kurs komputerowy dla bezrobotnych rocznik '55. Excel się zgadza, urzędnik zadowolony, mieszkańcy dalej bezradni.
Skąd się to bierze? Stąd, że u nas edukacja kończy się na podstawówce, a jak ktoś miał więcej ambicji, to już dawno wyjechał. Zostali ci, którym wystarczy zasiłek, staż i kurs asertywności. O czytaniu budżetu gminy nie wspomnę – bo i po co, skoro „oni tam i tak zrobią, co chcą”. I robią.
Wybory? Głosuje się „na swojego”, bo „dał paczkę na święta”. A że potem przez pięć lat nie umie nawet uzasadnić własnej uchwały? Detal. Nikt nie zauważy, bo nikt nie pyta.
I tak się kręci karuzela fikcyjnych szkoleń, niekompetentnych władz i społecznej obojętności. A wszystko to gotowane – oczywiście – na gazie. Z dopłatą z Unii.
jlepsze kraje w PISA
Singapur (średnio ok. 575 pkt we wszystkich dziedzinach)
Makau
Tajwan
Hongk
ong
Japonia
Korea Południowa
Te kraje osiągają wyniki o 80–100 punktów wyższe niż Polska, co odpowiada 2–3 latom nauki więcej.
W Polsce – według danych GUS i MEN – wciąż pracuje wielu nauczycieli bez pełnego pedagogicznego wykształcenia, zwłaszcza w małych miejscowościach. Często są to osoby po:
kursach kwalifikacyjnych,
licencjacie zupełnie niezwiązanym z pedagogiką,
czy też studiach podyplomowych robionych „na szybko”, żeby dostać etat.
I teraz pytanie:
Czy ty byś poszedł leczyć się do lekarza po kursie ratownika? Albo lecieć z pilotem po 2 tygodniach szkolenia online? No właśnie.
Mamy później uczniów, którzy nie rozumieją tekstu, nie potrafią napisać prostego wypracowania, ani rozwiązać równania.
I to nie ich wina.
Bo jak ma być lepiej, skoro uczą ludzie przypadkowi, „z łapanki”, po kursach, z desperacji – a nie z pasji i powołania?
Dostałem ostatnio wiadomość od pani nauczycielki, która po kursach została pedagogiem z „misją” i teraz twierdzi, że ja niby obrażam nauczycieli. No to zapytam publicznie, żeby nie było, że po kątach gadam: ilu mamy w szkołach naprawdę wykształconych nauczycieli z przygotowaniem pedagogicznym, doświadczeniem i sukcesami dydaktycznymi? Ilu, tak serio?
Nie pytam o tych po kursach online w wakacje, zrobionych na kolanie. Nie pytam o tych, co przyszli „bo w urzędzie nic nie było”. Pytam o nauczycieli z powołania, po uczelniach pedagogicznych, którzy uczą nie dlatego, że muszą, tylko że potrafią.
Bo jak patrzę na poziom nauczania, wyniki PISA, i to, że dzieci nie rozumieją tekstu czytanego i gubią się w działaniach na poziomie klasy czwartej – to coś mi tu nie gra. A jak zapytam, dlaczego tak jest, to zaraz krzyk, że obrażam. Otóż nie, nie obrażam – pytam.
I mam prawo pytać.
Bo edukacja to nie pole do eksperymentów kadrowych. To nie miejsce dla ludzi z przypadku, tylko dla fachowców. Tak samo jak nie chciałbyś, żeby operował Cię chirurg po kursie pierwszej pomocy – tak samo nie można oddawać dzieci pod skrzydła ludzi bez przygotowania.
A że Ksantypa (czyli lokalna znawczyni wszystkiego) nie widzi w szkole żadnego nauczyciela z prawdziwego pedagogicznego wykształcenia, który pracuje w zawodzie od lat i ma wyniki? No to chyba właśnie o to chodzi. Wtedy nie dziwota, że poziom mamy, jaki mamy. Taki, jaki był – tylko teraz już nie da się tego przykryć podręcznikiem.
Więc niech nikt się nie obraża – bo nie chodzi o emocje, tylko o kompetencje.
A że boli? To znaczy, że w punkt.
Chcesz, żebym dopisał zakończenie z wezwaniem
No i tak mamy, jak mamy – 460 posłów, 100 senatorów i tylko kilku, co potrafi złożyć zdanie wielokrotnie złożone bez pomocy asystenta legislacyjnego. Reszta patrzy w teleprompter jak w ekranik z TikToka. A my patrzymy na nich – z mieszanką litości i niedowierzania.
A co studiowali? Najczęściej coś z "humanu", czyli tumanologii stosowanej. Kurs retoryki bez czytania książek, logika na poziomie mema i filozofia życia rodem z Instagrama. No i obowiązkowo – kurs gotowania na gazie, czyli „jak udawać mądrzejszego, niż się jest, i nie przypalić budżetu”.
A jak ktoś się naprawdę spieszy – to wiadomo: Collegium Humanum. Fabryka dyplomów na zamówienie. Chcesz MBA? Proszę bardzo. Chcesz doktorat? Zrobimy! W weekend, z dostawą do biura. Bez pisania, bez myślenia, byle był przelew. Tam nawet rektor ma więcej tytułów niż godzin dydaktycznych.
To nie uczelnia – to drukarnia prestiżu dla spragnionych władzy. Idealne dla tych, co z trudem zdali maturę, ale już wiedzą, że chcą być "liderami zmiany" i "strategami przyszłości". A potem taki z dyplomem z Humanum wchodzi do sejmu, patrzy poważnie w kamerę i mówi, że trzeba zreformować edukację. I reformuje – na obraz i podobieństwo własnego indeksu.
Nie rzucę mięsem – wegetarianie też to czytają. Ale mogę zacytować klasyka:
„Mnie się po prostu nie wszystko podoba”.
A że mówię to głośno – trudno.
Zresztą, jak się komuś nie podoba, zawsze może pójść... na kurs pozytywnego myślenia.
Najlepiej z certyfikatem. Albo z logo Collegium.
Rak mówi jak jest
Polskie uczelnie znów "błysnęły" w światowych rankingach. Uniwersytet Warszawski na 262. miejscu, Jagielloński ciut dalej, reszta nawet się nie załapała na pierwsze czterysta. A przecież mamy tylu "wybitnych" nauczycieli akademickich, co to po kursach menedżerskich i webinarach z LinkedIna wiedzą już wszystko. Zwłaszcza jak chodzi o zarządzanie czasem (czyli skracanie wykładów), nowoczesne metody nauczania (czyli prezentacja z internetu) i naukę przez inspirację (czyli "proszę przeczytać podręcznik").
W Europie? Jeszcze weselej – polskie uczelnie są w czwartej i piątej setce. Czasem nawet niżej. Ale nie ma co się przejmować, przecież papier mamy, magistra mamy, doktorat się zrobi w weekend, a habilitacja? No, jak się dobrze ustawi temat badawczy, to i minister podpisze.
To jest właśnie pokłosie nauczania przez mistrzów PowerPointa, którzy więcej czasu spędzają na szkoleniach z "budowania marki osobistej naukowca", niż na prowadzeniu badań. I nie ma co się dziwić, że młody człowiek po studiach zna trzy aplikacje, pięć skrótów i żadnej książki.
Ale rankingów nie oszukasz – tam nie pytają, czy promotor był miły, tylko ile cytowań ma jego praca. A z tym... jak z frekwencją na wykładach z matematyki – coraz gorzej. No cóż, nie rzucę mięsem – wegetarianie też to czytają. Ale mogę zacytować klasyka: „Mnie się po prostu nie wszystko podoba”. A że mówię to głośno – trudno. Zresztą, jak się komuś nie podoba, zawsze może pójść... na kurs pozytywnego myślenia. Najlepiej z certyfikatem. pozdrawiam Matii KSANTYPE i całą resztę uczulonych na ironię)
LO im. Andrzeja Zawady w Lądku-Zdroju zdobyło 78,57 pkt w rankingu matur 2025. I co z tego? Gratulacje dla 11 z 14 uczniów, którym się udało, ale... czy naprawdę o to nam chodzi?
Lądek-Zdrój to nie Wrocław. To miejscowość uzdrowiskowa, z potencjałem turystycznym i zapotrzebowaniem na konkretne zawody: fizjoterapeutów, masażystów, opiekunów medycznych, kucharzy, hotelarzy, techników obsługi turystyki czy konserwatorów zieleni. A my dalej wbijamy dzieciakom do głów, że tylko matura i studia mają sens, nawet jeśli potem kończy się to frustracją i zderzeniem z rzeczywistością – bo ani zawodu, ani pracy.
Czyja to wina, że młodzież ma problemy z maturą? Uczniów? Nauczycieli po szybkich kursach? Systemu, który zamiast dawać wybór, wciska wszystkich do jednego schematu?
Może czas powiedzieć wprost: w Lądku-Zdroju powinna być porządna szkoła zawodowa albo technikum branżowe, a nie tylko ogólniak. Szkoła, która kształci fachowców, potrzebnych tu i teraz – nie przyszłych bezrobotnych licencjatów z Wrocławia.
Lądek potrzebuje ludzi z umiejętnościami, a nie tylko z papierem maturalnym. W przeciwnym razie nadal będziemy „hodować” młodzież do wyjazdu, a nie do życia tu, na miejscu.Czyja to wina? Może systemu, który promuje szkoły ogólne kosztem zawodowych? Może samorządowców, którzy nie widzą, że potrzeba tu praktycznych kierunków? A może też nauczycieli, którzy przeszli „kursy przetrwania” i uczą wszystkiego po trochu, ale niczego do końca?
Czas na poważną rozmowę: czy szkoła w Lądku ma służyć lokalnej społeczności, czy tylko statystyce maturalnej? Może pora na realne zmiany – klasę techniczną, zawodową, współpracę z uzdrowiskami, hotelami, lokalnymi firmami?
Bo jeśli chcemy, żeby młodzi zostali – musimy dać im powód. I konkretny fach w ręku
Rak mówi, jak jest.
W Polsce – według danych GUS i MEN – wciąż pracuje wielu nauczycieli bez pełnego pedagogicznego wykształcenia, zwłaszcza w małych miejscowościach. Często są to osoby po:
kursach kwalifikacyjnych,
licencjacie zupełnie niezwiązanym z pedagogiką,
czy też studiach podyplomowych robionych „na szybko”, żeby dostać etat.
No i mamy – ranking szkół średnich 2025 ogłoszony, karty na stół. Lądek-Zdrój na 7. miejscu. Matura zdana przez 78,57% uczniów. W skali kraju – średnio. W skali powiatu – też średnio. Ale może właśnie o to chodzi? Żeby było „jakoś”, byle nie gorzej niż u sąsiada. A przecież chodzi o młodzież, o ich przyszłość, a nie o miejsce w tabelce.
To, co mnie uderza – i o czym warto głośno mówić – to nie tylko wyniki. To pytanie o sens i jakość tej całej edukacyjnej zabawy. Bo czy rzeczywiście mamy do czynienia z nauczycielami, czy raczej z „specjalistami z doskoku”? Czy nasi uczniowie trafiają na ludzi z powołania, czy na takich, co po kursiku pedagogicznym postanowili „przetrwać” w szkolnej ławce z drugiej strony biurka?
Niestety, jak pokazują te wyniki, matura to nie tylko wiedza, to też efekt systemu: nauczyciela, który nie umie albo nie chce nauczyć, młodego człowieka, który nie widzi sensu w tym, co ma przyswoić, i rodzica, który – zajęty swoimi sprawami – nie ma czasu się w to wtrącać.
Matematyka? Tradycyjnie porażka. 53,54% średniego wyniku – to nie jest powód do dumy. A przecież to przedmiot, który uczy logicznego myślenia, a nie tylko liczenia słupków. Jeśli młodzież ledwo zipie na maturze z podstawowej matematyki, to może warto spytać: czy w klasie siedzi pedagog, czy przypadkowy wykładowca, którego los rzucił akurat do tablicy?
A może nauczyciele z Lądka powinni wybrać się na praktyki do Kudowy? Tam – proszę bardzo – 100% zdawalności. Można? Można.
Ale jest i dobra wiadomość. Siódme miejsce to nie tragedia. To sygnał ostrzegawczy. Bo dzisiaj jesteśmy na 7. miejscu, a za rok? Może na 10., a może... poza rankingiem. Wszystko zależy od tego, czy szkoła to będzie miejsce rozwoju i pasji, czy przechowalnia dla nauczycieli z łapanki i uczniów bez marzeń.