Ile worków musiałaby przenieść na plecach Monika Wielichowska, by zachwycić „silnych mężczyzn”? Policzmy...
Monika Wielichowska... To imię i nazwisko na ziemi kłodzkiej pada najczęściej, gdy mowa jest o lokalnej polityce. Obecna wicemarszałek Sejmu ma być winna wszystkich plag, które na nas już spadły, ale i tych, które możemy tylko sobie wyobrazić. Czy rzeczywiście jest naszą femme fatale? A może takie gadanie ma po prostu zdusić wyrzuty sumienia „silnych mężczyzn”?
W sobotę Lądek-Zdrój odwiedził jeden kandydatów na kandydata na prezydenta. Podkasał rękawy, wrzucił na ramię worek z cementem czy czymś podobnym, potem nawet pralkę, a może lodówkę. – Ten to ma krzepę... – rozległo się w sieci. Ów strongman jeszcze tego samego dnia pojawił się w Lublinie [mapa Google zaproponowała nam trasę do tego miasta o długości 611 kilometrów]. Ma więc i umiejętność bilokacji?
To go łączy z Moniką Wielichowską. To ponoć ona jest winna, że PiS nie zbudował ekspresówki do Kłodzka, więcej zbiorników retencyjnych na ziemi kłodzkiej, pewnie też tego, że krowy gorzej zaczęły się doić, a rząd Tuska nic nie robi... Pewne jest jedno: gdy „silnym mężczyznom” nie chce się nawet tyłków ruszyć, ona pojedzie wszędzie i góry poruszy, by pomóc. Ostatnio przede wszystkim powodzianom. A jej skuteczność?
Ostatnio słyszeliśmy w mikołajki, że posłanka Wielichowska, czy w opozycji, czy w koalicji rządzącej, to samo zło. I choć były minister Michał Dworczyk mówił: – Opozycja co najwyżej może sobie zdjęcie zrobić..., to ona widocznie była w czasach PiS wyjątkiem. Taka „Monika Wszechmogąca”. Po powodzi widzieliśmy, jak organizuje spotkania z poszkodowanymi przedsiębiorcami, jak lobbuje na ich rzecz.
A przede wszystkim: nie udaje, że wszystko wie i na wszystkim się zna. Zdjęcia, którymi ilustrujemy ten tekst, pochodzą z końca listopada, a zrobione zostały na nadzwyczajnej sesji Rady Powiatu Kłodzkiego poświęconej konsekwencjom powodzi. I charakterystyczny obrazek: wicemarszałek Sejmu notuje problemy, wysłuchuje ich od początku do końca, sama zabiera głos właśnie na końcu. Unika pustosłowia.
Spójrzcie Państwo na puste krzesła wokół niej. Podczas otwarcia sesji aż kipiało z nich od testosteronu. Ale „silni mężczyźni”: senatorowie, ministrowie, marszałkowie [innych posłów nie było] przemówili i... dali nogę! Mieli „bardzo ważne obowiązki”. To ma być polityka? Monika Wielichowska nie jest pewnie wszechmocna, ale z nami rozmawia, a nie tylko mówi! Wskażcie Państwo lepszego naszego posła. [kot]
Komentarze (32)