ZACZYTANI... Zadie Smith „Londyn NW”

piątek, 16.1.2015 12:08 1292 0

Badania wskazują, że 56% Polaków nie czyta książek. Bądź kimś wyjątkowym, dołącz do tych, którzy czytają! Sięgnij po książkę rekomendowaną przez ząbkowickie koło Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich. Dzisiaj lekturę poleca Elżbieta M. Horowska.

Zadie Smith „Londyn NW”, Znak 2014

 

Kiedyś zauroczyłam się debiutem powieściowym Zadie Smith („Białe zęby”) i nadal trwam w  tamtym zaczarowaniu. Toteż, gdy w Trójce Michał Nogaś ogłosił spotkanie z najnowszą książką i samą pisarką – słuchałam z uchem przy radiu. Podobnie jak w debiutanckiej prozie, i tutaj autorka odnosi się do swoich korzeni, historii rodzinnych zapisanych w życiorysach różnych ludzi. Z tą różnicą, że „Londyn NW” ma wymiar jeszcze bardziej osobisty. Oraz – w swojej formie odzwierciedla drogę twórczą, artystyczną i intelektualną Z. Smith. Przez co czyni książkę trudniejszą w odbiorze. Nie jest to lektura relaksacyjna. Nie ma lekko, łatwo i przyjemnie. Przeciwnie. Wraz z kolejnymi kartami powieść nabiera tragizmu, chwilami przechodzi w rodzinny, osobisty i społeczny dramat. W miarę pogodnego opisu dzieciństwa i nastolectwa bohaterów, autorka doprowadza ich w dojrzałą młodość. Można się domyślać, że w tej chwili stają się oni rówieśnikami pisarki (r. 1975). I jak ona niegdyś, żyją w północno-zachodnim (NW)  Londynie. Tytuł książki jest więc bardzo czytelny. Ten rejon stolicy Wlk. Brytanii daleko odbiega od modnego, znanego choćby z filmu Rogera Michella z Julie Roberts i Hugh Grantem, Nothing Hill. Północno-zachodni londyńczycy mają inny niż biały kolor skóry. Są potomkami przybyszów z Jamajki, południowej Azji, Afryki. Jak można przypuszczać nie należą do beneficjentów Zjednoczonego Królestwa. Wręcz przeciwnie.

W parę miesięcy (czyli teraz) od wydania „Londynu NW” kolor skóry mieszkańców Europy przypomniał o nabrzmiewających problemach. Sama Zadie Smith jest areligijna. W jej powieści nie ma odwołań do wątków jakiejkolwiek wiary, a przecież Londyn jest miastem prawdziwie wieloetnicznym. Autorka zajmuje się natomiast tematem odrębności społecznej ludzi o bardziej oliwkowej cerze. Przy czym nie wpisuje się w nurt poprawności politycznej każącej mówić (bo już niekoniecznie – myśleć), że mieszkańcy biedniejszych, gorszych dzielnic miasta, że są tylko ofiarami sytemu gospodarczego i społecznego. Wszyscy w dzieciństwie dostają życiowe szanse, żeby stąpać po kolejnych stopniach drabiny społecznej. Z. Smith pokazuje, jak jedni z tego mechanizmu korzystają, inni nie, stając się opresorami sąsiadów, własnej rodziny, wreszcie innych ludzi. „Londyn NW” nie jest studium socjologicznym. Jest powieścią sygnalizującą niektóre zjawiska. Poszczególne postaci, jak to jest wpisane w charakter literatury pięknej, budzą sympatię; lubi się je od przysłowiowego pierwszego wejrzenia. Podobnie jak innych po pierwszych zdaniach od razu się nie znosi. Książka dostarcza całej gamy odczuć i emocji. Nie mówiąc o tym, ile dowiadujemy się  o multikulturowym mieście.

„Londyn NW” polecam czytelnikom/-czkom skłaniającym się do szukania w książkach drugiego dna oraz dążących do poznawania innych  światów. Tych poza własnymi opłotkami. Tych kompletnie pozbawionych lukru.

Elżbieta M. Horowska

Książka jest udostępniana przez ząbkowickie biblioteki – pedagogiczną oraz publiczną (ratusz)

 

Rekomendacji następnej książki szukajcie na Doba.pl za dwa tygodnie!

 

Dodaj komentarz

Komentarze (0)

Nowy wątek