Wywiad z Piotrem Łyżwą

środa, 17.10.2018 08:56 2797

Panie burmistrzu, w przestrzeni publicznej krąży informacja, że park miejski jest inwestycją poprzedniego burmistrza. Czy to prawda?

Przypomnę. Rzeczywiste zakończenie prac odbyło 30 kwietnia 2015, a termin wynikający z umowy upłynął 30 listopada 2014. W momencie objęcia przeze mnie funkcji burmistrza (8 grudnia 2014 r.) w parku było zrobione niewiele - park był rozkopany. Niemal natychmiast wystąpiłem na drogę sądową przeciwko wykonawcy, w wyniku czego wspomniany zapłacił karę (150 tysięcy złotych) i został zobligowany do dokończenia inwestycji, a efekty tych działań możemy podziwiać wszyscy. Ciekawostką jest, że ówczesny zastępca burmistrza Bielawy,  pan Andrzej Hordyj, w materiale nagranym 5 grudnia 2014 r., informuje, że inwestycja zostanie zakończona w listopadzie 2014r.! Skąd ten „powrót do przeszłości”? Można się tylko domyślać.

Niektórzy zarzucają również błędną decyzję w związku z zamianą własności dróg  (obwodnica - Żeromskiego) w Bielawie. Skąd taki wniosek?

Niesłusznie zarzucają. Nasze działania od początku były ukierunkowane na wzmacnianie budżetu miasta, dlatego podjęliśmy rozmowy z Urzędem Marszałkowskim, któremu miasto winne było 1,3 mln zł.  Przy tej zamianie Urząd Marszałkowski umorzył należność, którą zostawiła poprzednia władza Bielawy. Zaznaczę, że koszt naprawy ul. Żeromskiego zamknął się kwotą ok. 100 tys. zł, a po przejęciu, już sami decydując, wykonaliśmy prawie 60 miejsc parkingowych, które na co dzień służą bielawianom. Zatem zyskaliśmy podwójnie, a przecież obwodnica nadal jest na terenie Bielawy, nikt nam jej nie zabrał i codziennie korzystają z niej mieszkańcy.

Niektórzy radni rozpowiadają o zwiększającym się zadłużeniu miasta. Proszę przybliżyć szczegóły. 

Zadłużenie budżetowe na koniec poprzedniej kadencji przekroczyło aż 42 mln zł. W wyniku naszych przemyślanych działań (mimo zakupu zbiornika „Sudety”  za prawie 6 mln zł !), w obecnej kadencji spłaciliśmy ponad  9 mln zł długu. Na ostatnim posiedzeniu Rady Miejskiej zapadła decyzja o możliwości emisji obligacji, ale jest to tylko możliwość zabezpieczająca płynność finansową gminy, w sytuacji realizacji licznych inwestycji i projektów. Miasto realizując projekty, musi zabezpieczyć na początku 100% środków. Po skończonej inwestycji otrzymamy zwrot naszych nakładów finansowych w wysokości od 40 nawet do 90% kosztów zadań. Zatem konieczność emisji, przynajmniej części obligacji, zapewne zaistnieje. Ale póki co, podkreślam, dług gminy wynosi  33,1 mln zł i jest wyraźnie mniejszy w stosunku do długu, który odziedziczyłem po moim poprzedniku.

Niewątpliwym sukcesem Pana kadencji był zakup zbiornika „Sudety” i uczynienie z niego jednej z największych atrakcji turystycznych na Dolnym Śląsku. Proszę przypomnieć, jak wyglądał ciąg wydarzeń związanych z zakupem. 

Historia jest rzeczywiście zawiła, dlatego postaram się przybliżyć podstawowe fakty.Wszystko zaczęło się ponad dziesięć lat temu. Przełomowy dla losów zbiornika wodnego „Sudety” był rok 2006.To wtedy syndyk  rozpisał przetarg na jego sprzedaż. W kilku kolejnych „podejściach” nie znaleziono chętnego. I to, mimo że pierwotna cena zeszła do    1,5 mln zł. Ówczesny burmistrz, także członek rady wierzycieli wspomnianej firmy, spotkał się z syndykiem i zaproponował, w imieniu gminy kupno zbiornika za 500 tys. zł. Niemal w tym samym czasie, bielawscy radni, podczas sesji, w obawie przed ewentualnym przelicytowaniem, chcieli dodatkowo wesprzeć burmistrza dwoma milionami złotych, by mieć pewność, że „Sudety” będą należeć do miasta. Ówczesny burmistrz pan Ryszard Dźwiniel odrzucił pomocną dłoń radnych.
Podczas rokowań cena została przebita, a w konsekwencji Bielawa straciła swoje ulubione miejsce do wypoczynku. Trzeba dodać, że do tej sytuacji nie musiało dojść. W 2005 roku władze naszego powiatu proponowały mojemu poprzednikowi zakup przez Bielawę, za kwotę tylko 52 tys. zł, dróg dojazdowych do zbiornika (m.in. tzw. betonówki). Gdyby poprzednie władze Bielawy dokonały tego zakupu, zapewne nikomu, poza naszym miastem, nie opłacałoby się kupować zbiornika. Zabrakło elementarnej wyobraźni.
Od tego czasu ówczesne władze naszego miasta nie zrobiły nic skutecznego, by odzyskać dla bielawian zbiornik „Sudety”. Nie potrafiły dogadać się z nowym właścicielem, aby ten gospodarzył na nim we właściwy sposób. „Sudety” stały się obrazem nędzy i rozpaczy. Rdza, przecieki i nieszczelne urządzenia przelewowe mogły prowadzić do katastrofy. Przypominam, że według umowy to gmina Bielawa ponosiła koszty utrzymania i eksploatacji zbiornika. Także po stronie gminy Bielawa, zgodnie z umową, była odpowiedzialność. Taka była niestety smutna prawda. Kiedy można było „Sudety” kupić za ok. 2 mln zł, zaniechano zakupu. W umowie zawartej na piśmie, podpisanej przez mojego poprzednika, jest deklaracja zakupu za kwotę 7 mln zł. Moi poprzednicy wynajęli w 2012 r. kancelarię prawną, która miała doprowadzić do zakupu zbiornika dla miasta. Zadania nie zrealizowano, a z budżetu miasta dla tej kancelarii przekazano ponad 350 tys. zł (!). Oprócz tego w umowie był zapis, że po skutecznym zakupie kancelaria miała otrzymać dodatkowe 75 tys. zł. Dodam, że nie przedłużyłem umowy z tą kancelarią, a w negocjacjach przy zakupie jeziora korzystałem wyłącznie z pomocy naszych prawników obsługujących na co dzień bieżące sprawy miasta, i że zbiornik, wraz z 12 hektarami ziemi wokół niego, kupiłem za niecałe 5,99 mln zł.
Kolejnym obciążeniem dla miasta był zapis w umowie, podpisanej przez poprzedniego burmistrza, a dotyczącej użyczenia zbiornika opiewający na kwotę 50 tys. zł miesięcznie, a w przypadku niewykupienia zbiornika przez miasto – 100 tys. zł miesięcznie. Proszę przyznać, że trudno podpisać bardziej niekorzystną umowę dla miasta! Przy tej okazji chciałbym zdecydowanie zdementować informację, że pieniądze na zakup zbiornika były pozostawione w poprzednim budżecie. To nieprawda. Nie było takich środków. Pieniądze zostały wygospodarowane przez obecną władzę, poprzez odpowiedzialne decyzje inwestycyjne, a także dzięki poczynionym oszczędnościom.  Prowadziliśmy wtedy też trudne taktycznie negocjacje z poprzednim właścicielem, które polegały również na mądrej polityce informacyjnej. Przypomnę tylko, że nie wszyscy radni byli przychylni zakupowi zbiornika. Dzisiaj jednak bardzo łatwo identyfikują się z Jeziorem Bielawskim, a w swoich programach wyborczych rozwijają moją autorską wizję. Dziękuję i zapraszam do współpracy, bo dla mnie najważniejsze jest dobro mieszkańców.

Panie burmistrzu, w obecnej kadencji wprowadził Pan m.in. program poprawy   estetyki podwórek. Jak wyglądają prace?

Rzeczywiście, sytuacja wymagała od dawna reakcji, bo stan niektórych z nich był bardzo zły. Zakres podjętych zadań był duży. W tej kadencji wykonaliśmy prace na terenie ponad 120 podwórek (w różnej formie: dojazdy, chodniki, utwardzenia, miejsca parkingowe). Inwestycje te służą na co dzień mieszkańcom, dlatego chciałbym je zdecydowanie kontynuować.

Co z koleją do Bielawy?

Bardzo długo czekamy na zakończenie procedury przekazywania linii kolejowej Bielawa - Dzierżoniów od PKP do samorządu województwa. Przedstawiciele tegoż samorządu wielokrotnie deklarowali uruchomienie w/w linii po uzyskaniu prawa własności oraz po modernizacji torów. Temat monitorujemy, nalegamy i spodziewamy się konkretów najpóźniej w 2019 roku. Oczywiście, miasto włączy się w realizację tego przedsięwzięcia.

Czy nowe autobusy komunikacji miejskiej to sukces Bielawy?

Tak. Przede wszystkim, bo bielawski urząd prowadzi komunikację na terenie powiatu, chociaż oczywiście kluczowe decyzje i współfinansowanie należą również do innych gmin naszego powiatu a także Gminy Stoszowice. Warto przypomnieć, że wszystkie autobusy są nowe i dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych. Warto również podkreślić, że nie podnieśliśmy przy tym cen biletów.

Czy to prawda, że część radnych nie chciało modernizacji targowiska?

Niestety, to prawda. Całe szczęście, że większość radnych rozumie, co jest dobre i ważne dla miasta. Bardzo się cieszę, że pierwszy etap modernizacji targowiska dobiegł końca. Przypomnę, że pozyskaliśmy na ten cel prawie 800 tys. zł środków zewnętrznych. Głosowania radnych są imienne. Zachęcam mieszkańców, aby sprawdzali poprzez BIP jak radni głosują. Wprowadzają w błąd mieszkańców Ci, którzy rozpowiadają, że koszt modernizacji był zbyt duży. Był adekwatny do zakresu inwestycji.

Zastrzeżenia niektórych radnych dotyczą również modernizacji teatru miejskiego.

Poprzednicy zostawili rozpoczętą inwestycję. Terminy realizacji były przekroczone, nie uwzględniono wcześniej niektórych prac niezbędnych do uruchomienia Art-Inkubatora, np. modernizacji placu przed teatrem.

W okolicy ul. Ceglanej i ul. Grunwaldzkiej (teren przy Specjalnej Strefie Ekonomicznej) wybudowane drogi przyniosły tylko straty dla gminy w postaci konieczności wypłacenia odszkodowań za prywatne grunty oraz koszty utrzymywania drogi. Czy to prawda?

Przykre, ale te drogi budowali poprzednicy, a odszkodowania musieliśmy wypłacać w tej kadencji.

Dlaczego wycięto drzewa przy Netto?

Trzeba było wyciąć, bo część starych drzew była chora. Oczywiście zaplanowano od początku nasadzenie nowych drzew. Przy okazji przypomnę również, że pozyskaliśmy środki zewnętrzne na dodatkowe nasadzenia m.in. w parku miejskim.

W tych dniach uprawomocnił się wyrok sądu drugiej instancji, który przyznał rację spółce TBS Bielawa, w sprawie pomówienia przez pana Piotra Raka (lokalnego przedsiębiorcę), a oskarżenia (m.in. nieuczciwy przetarg, nieprawidłowości przy wyłanianiu wykonawcy) publicznie formułowane okazały się nieprawdą. To głośna sprawa, bo przedsiębiorca wystąpił w prywatnej telewizji.

Tak, w Telewizji Sudeckiej. Ta zupełnie prywatna telewizja, od początku mojego urzędowania jest mi, delikatnie mówiąc, niechętna. Chyba było jej bardzo dobrze z poprzednią władzą. I nie dziwię się, skoro otrzymywała od miasta comiesięczną stałą kwotę za obsługę medialną i dodatkowo konkretne pieniądze za liczne filmy robione na zlecenie miasta. Cieszę się, że sprawiedliwości, po raz kolejny, stało się zadość.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.