Lechia Dzierżoniów: podział punktów na start

niedziela, 9.8.2015 09:09 3032 3

Nie udało się wywieźć korzystnego wyniku z Oporowskiej. Lechici prowadzili po golu Niedojada 1:0 ze Śląskiem II Wrocław, jednak gospodarze wykorzystali prezent od arbitra w postaci mocno naciąganej "jedenastki", do której on sam nie był przekonany (podyktował dopiero po interwencji asystenta) i wyrównali stan meczu. Pojedynek rozgrywany w tropikalnych warunkach był jednak dość szybki i atrakcyjny, a remis nie krzywdzi żadnej ze stron.

Mimo bardzo wczesnej pory rozpoczęcia meczu, temperatura na stadionie przy Oporowskiej sięgała o 10 rano już 36 stopni, było bezwietrznie i duszno. Już sam pobyt na trybunach obiektu był wyzwaniem, a co dopiero mówić o pobycie na nie osłoniętym placu i bieganiu po nim ...

Dzierżoniowianie wyszli na mecz odziani w specjalnie przygotowane koszulki z nadrukiem logo ogólnopolskiej kampanii "Dopalacze Kradną Życie". Jako klub piłkarski zrzeszający w swoich strukturach setki dzieci i młodzieży propagujemy zdrowy tryb życia, kształcimy młodych ludzi oraz poprzez sport chcemy wpajać im zasady prawidłowego rozwoju jako człowieka. Stoimy po przeciwnej stronie barykady wszystkich środków odurzających, w tym narkotyków i tzw. dopalaczy. Mówimy głośno NIE i chcemy budować świadomość szczególnie młodych ludzi jakie szkody z ich organizmem, a nawet życiem, mogą spowodować zabójcze substancje.

 

Zawodnicy obu drużyn jednak nie bardzo się tym przejęli. Od pierwszych minut dało się odczuć głód piłki, zarówno u jednych, jak i drugich. Pierwsi groźnie zaatakowali Lechici, Buryło zagrał kapitalną piłkę do Maciejewskiego, ten znalazł się w sytuacji sam na sam, jednak przegrał pojedynek z Jakubem Wrąblem. W odpowiedzi z linii pola karnego lewą nogą w okienko bramki uderzył Repski, jednak znakomitym refleksem popisał się Malec i w pięknej paradzie obronił strzał pomocnika Śląska. Kiedy wszyscy spodziewali się, iż z minuty na minutę tempo gry będzie spadać, to zawodnicy starali się je utrzymać. Bardzo dobrze wyglądali nasi dwaj boczni obrońcy, szczególnie Patryk Paszkowski, który często podłączał do akcji ofensywnych i był wsparciem dla Śmiałowskiego, który jak to już nas przyzwyczaił, biegał niezmordowanie na swojej stronie. Dzierżoniowianie wypracowali sobie optyczną przewagę, którą przekładali na sytuacje strzeleckie. I pomimo doskonałych okazji, nie potrafili pokonać dobrze dysponowanego w bramce Wrąbla. Jednak ten musiał skapitulować w 37 minucie. Kapitalny przerzut na drugą stronę wykonał Śmiałowski, z piłką zabrał się Buryło, mocno wbił piłkę w pole karne, a tam nadbiegający Niedojad strzelił pierwszego gola w całych rozgrywkach. Zasłużone prowadzenie przyjezdnych stało się faktem, a podopieczni Zbigniewa Soczewskiego nie zamierzali na tym poprzestać. Nadal byli stroną przeważającą, bardzo aktywny Śmiałowski bawił się piłką i był motorem napędowym drużyny na lewym skrzydle, świetnie na środku obrony spisywał się z kolei Leśniarek, doskonale dyrygujący grą defensywy. Ręce mogły same składać się do oklasków, bo pomimo katastrofalnych warunków do gry w piłkę nożną, postawa Lechitów była godna. Niestety pomimo jeszcze jednej bardzo dobrej sytuacji pod koniec I połowy, nie udało się podwyższyć prowadzenia.

Na drugą część spotkania podopieczni Zbigniewa Soczewskiego i Piotra Pietrewicza wyszli schowani za podwójną gardą. Czekali na rozwój wypadków, to Śląsk musiał atakować, by zniwelować niekorzystny dla siebie wynik, a Lechici czekali na kontrataki, czyli typowa wyjazdowa taktyka. Założenia te mogły przynieść pozytywny skutek, gdyż gospodarze nie potrafili sforsować bardzo dobrze ustawionej ekipy "trójkolorowych", natomiast jej odpowiedzi były kąśliwe, gdyż najpierw Maciejewski z ostrego kąta zdecydował się na bombę w kierunku bramki rywali, a Wrąbel z największym trudem wybił zmierzającą w samo okienko piłkę, a chwilę potem musiał mocno napocić się przy strzale Ochoty. Gra naszego zespołu zaczęła tracić na jakości w okolicach 65 minuty, gdy pierwsi zawodnicy zaczęli odczuwać znaczny ubytek sił. Śląsk osiągnął przewagę i zaczął poważnie zagrażać bramce Malca. W przeciągu kilku minut stworzył sobie trzy bardzo groźne sytuacje. Najpierw bliski trafienia do siatki był Rumun Andrei Ciolacu, chwilę potem w krótki róg chciał strzelić doświadczony Kohut, ale na posterunku był kapitalnie dysponowany dziś Malec. W ogóle bramkarze obu ekip zasługują dziś na słowa uznania, gdyż obaj w równym stopniu uchronili swoje zespoły od utraty bramek. Niestety w 73 minucie dochodzi do bardzo spornej sytuacji. Śląsk był pononownie w natarciu, ostro wbita piłka z lewej strony w pole karne, zmierzają ku niej na długim słupku Paszkowski i Stempin, ten drugi nie sięga za mocno zagranej piłki, obaj piłkarze są w wykroku, aby złapać futbolówkę, Stempin upada, nagle chorągiewką zaczyna wymachiwać boczny arbiter, gdy główny spokojnie zmierzał ku sytuacji. Jak po meczu stwierdzili będący najbliżej całej sytuacji Malec i Paszkowski - nie było żadnego kontaktu między piłkarzami, rywal wykorzystał sytuację i zrobił to najwidoczniej w dobry sposób, gdyż boczny arbiter dał się nabrać, a sędzia główny po chwilowej rozmowie wskazał na "jedenastkę". Z perspektywy trybun decyzja zbyt pochopna i niesłuszna. Karnego na gola zamienił Adrian Repski.

Do końca meczu optyczną przewagę posiadali gospodarze, kórym gol dodał skrzydeł, a Lechici zaczynali powoli myśleć już tylko o zimnym prysznicu czekającym ich w szatni, gdyż warunki do gry w piłkę były dziś anormalne. W końcówce kapitalną sytuację miał Śmiałowski, który otrzymał miękki przerzut od Domaradzkiego, znalazł się sam na sam, ale wychodzący Wrąbel nie dał się przelobował. Warto zaznaczyć, że w seniorskiej drużynie zadebiutował dziś Łukasz Wiącek, zmieniający w końcówce meczu strzelca gola otwierającego rozgrywki - Damiana Niedojada. W 90 minucie mogło dojść do fatalnego rozwiązania dla nas. W doskonałej sytuacji sam na sam znalazł się Danielik, uderzył precyzyjnie w długi róg, ale to, co zrobił będący w wykroku Łukasz Malec, oglądamy w środowe wieczory w telewizji. Fenomenalna, instynktowna obrona piłki zmierzającej ku bramce i uratowanie punktu na gorącym terenie.

Ostatecznie pojedynek kończy się remisem, który nie krzywdzi żadnej ze stron, obie przygotowały sobie podobną ilość bramkowych okazji, równie groźnych. Szkoda jedynie, że gol dla gospodarzy padł po problematycznym w naszym odczuciu rzucie karnym, gdyż trochę zamazuje to odbiór bardzo dobrego III-ligowego pojedynku. Przed spotkaniem punkt pewnie bralibyśmy w przysłowiowe ciemno.

GALERIA ZDJĘĆ - KLIKNIJ TUTAJ

          Łukasz Bienias
http://www.lechia.dzierzoniow.pl

Przeczytaj komentarze (3)

Komentarze (3)

bks pies niedziela, 09.08.2015 22:37
A Biedawianka jaki wynik?
jude niedziela, 09.08.2015 16:39
Co masz do Zydow?
niedziela, 09.08.2015 13:37
nawet oprawy dobrej niema żenada