Wiersz Ryszarda Mierzejewskiego z Pieszyc
Ryszard Mierzejewski
U schyłku
U schyłku dnia u schyłku świąt
tych wymuszonych obcych
w samotności
kiedy odebrałem już wszystkie
życzenia szczere i sztampowe
aby te święta były
wesołe zdrowe spokojne
spędzone z rodziną bliskimi i
przyjaciółmi
w domu pełnym gości
wyjąłem stare fotografie
a potem
poszedłem do rodziców
na cmentarz
do ich domu wiekuistej starości
nie byli dzisiaj dla mnie
gościnni
nawet nie uchylili mi drzwi
mówiłem do nich
a oni się nie odzywali
udawali że ich tam nie ma
a przecież byli tam
byli
Wieczne odpoczywanie
racz im dać Panie
a światłość wiekuista niechaj
im świeci jak słońce na niebie
a wokół ich domu niech kwitną
fioletowe i żółte krokusy
jak dzisiaj
na wieki wieków niech się stanie
O to Cię proszę Panie
u schyłku dnia u schyłku życia
na progu wieczności
Poniedziałek Wielkanocny, 22.04.2019
Przeczytaj komentarze (7)
Komentarze (7)
Prywatną, codzienną autoterapią, bez której trudno byłoby mu żyć czy wręcz w ogóle nie potrafiliby funkcjonować.
Doszedł do punktu w którym sam nad sobą się użala, rozckliwia, i lituje. Jest to obrzydliwe dla miłośników poezji, ale ciekawe dla psychiatrów. Niedoszły poeta zapowiada swój upadek, to jest jasne jak słońce na niebie. Jest to zapowiedz końca jego grafomańskich wyczynów, obrażania i wyzywania ludzi, którzy mu pomogli; hura, hura, hura i koniec męczarni czytelników Doby. HURA!!!
O to Cię proszę Panie
u schyłku dnia u schyłku życia
na progu wieczności
Przyłączamy się do tej prośby, pisanie to dobra terapia dla chorych na depresje, niektórym to pomogło jemu nie, etc. Ale faktycznie może by spróbował coś namalować.
Chociaż farby są droższe od czernienia papieru. Czy go będzie stać na pędzle? Poetą już nie będzie to jasne jak słońce, krytykiem literackim też nie. Co najwyżej krytykantem/pieniaczem, on to już wie. Może malarzem...lub muzykiem albo ... maratończykiem... za wszelką cenę chce kimś być, byle nie sobą. Byle nie dręczącym siebie (i innych) bezrobotnym Ryszardem...z Pieszyc.