Mieszkanka Bielawy: Bareja wiecznie żywy? Nocny "koncert" w Bielawie
Redakcja Doba.pl otrzymała list w sprawie wyjącego alarmu w zaparkowanym samochodzie przy ul. Prusa w Bielawie.
- Bardzo proszę o zadanie pytania Policji, ewentualnie innym stosownym służbom, co w opisanej niżej sytuacji może zrobić zwykły człowiek: Osiedle w Bielawie, północ. Zaczyna wyć alarm w samochodzie. Obudzeni wyglądamy przez okna, nic nie widać. Ok, ucichło. Mija trochę czasu, znowu wyje. Potem cisza. I znowu. I tak kilka razy. Gdy straciłam cierpliwość była około 3. Teraz wyje już przez cały czas. Zadzwoniłam na alarmowy, przyjęli zgłoszenie. Przyjechali, było widać przez okno. Ale alarm nadal wyje. O 5, gdy było już jasno wyszłam sprawdzić. Zadzwoniłam ponownie. Pan z komisariatu w Bielawie rozkłada ręce. Nic nie mogą zrobić, bo to czyjaś własność. Będzie wyło aż znajdzie się właściciel albo rozładuje akumulator. Mogę co najwyżej zgłosić zawiadomienie o zakłócaniu ciszy nocnej. Serio? Nic nie można zrobić? Są numery rejestracyjne, jest cepik. Właściciela nie można namierzyć? Czy się nie chce? A osiedle nie śpi. Lokalizacja: parking na ul. Prusa, przy wylocie na cegielnię. Przy okazji jako mieszkańcy okolicy "dziękujemy" właścicielowi auta za nieprzespaną noc - pisze Czytelniczka Doba.pl
O odniesienie się do zaistniałej sytuacji poprosiliśmy Komendę Powiatową Policji w Dzierżoniowie.
- W odpowiedzi na pytanie dotyczące alarmu antykradzieżowego, z opisanej przez czytelniczkę sytuacji nie wynika aby zostały wyczerpane jakiekolwiek znamiona czynu zabronionego. Policjanci ustalili dane właściciela pojazdu, jednak nie było możliwości aby ustalić jego miejsce pobytu. Użytkownikiem pojazdu nie musi być właściciel. Poza tym samochód nie koniecznie musi być zaparkowany w pobliżu miejsca zameldowania właściciela - informuje kom. Marcin Ząbek, oficer prasowy KPP Dzierżoniów.
Prosimy o wzajemny szacunek, zachowanie ciszy nocnej i sprawdzenie alarmu w samochodzie, by nie uprzykrzał życia sąsiadom.
Komentarze (37)