Teresa Fall: Jej dobroć nie zniknie wraz ze śmiercią

sobota, 21.4.2018 11:41 19741 13

Dzierżoniowianka Teresa Fall, bioterapeutka zajmująca się zabiegami reiki, terapią czaszkowo-krzyżową i masażami leczniczymi, w niewielkim gabinecie na poddaszu przy ul. Kościuszki pomagała wielu ludziom wyjść z ciężkich chorób, wspierała przekazując energię. Każdy, kto ją poznał wiedział, że ma do czynienia z wyjątkową osobą. Pomimo ciężkiej choroby nie zrezygnowała z pomocy innym. Odeszła 17 marca tego roku. Jej śmierć była szokiem dla otoczenia, bo nigdy nie skarżyła się na swoje samopoczucie i była aktywna zawodowo do ostatnich dni.

Z energią reiki Teresa Fall pracowała od 1994 roku. „Zaczęło się od dolegliwości zdrowotnych moich dzieci. Urodziłam córeczkę z zespołem Downa. Wkrótce potem na astmę zaczął chorować jej starszy o dwa lata brat. Czytałam książki, szukałam drogi, jak mogę im pomóc. Pierwsze zetknięcie z podświadomością przeżyłam w ciąży. Czułam, że urodzę chore dziecko. Przeglądając magazyny o dzieciach, odkładałam na półkę te z artykułami o zespole Downa. Miałam trzydzieści lat i moje życie stanęło w miejscu. Zrozumiałam, że wszystko dzieje się po coś i że to właściwie córka doprowadziła mnie do tego, czym się teraz zajmuję” – mówiła.

Słowo reiki pochodzi z języka japońskiego i oznacza uniwersalną, niewyczerpalną energię życiową wypełniającą przestrzeń, siłę działającą zawsze i wszędzie we wszystkich istotach i rzeczach. Energia doprowadza organizmy do pełnej równowagi na wszystkich płaszczyznach ich egzystencji, przynosi ulgę w cierpieniu, daje poczucie własnej wartości, uczy miłości, akceptacji siebie i innych. Działa na ludzi, zwierzęta i rośliny wzmacniając ich siły życiowe. Za twórcę tej metody uważa się Mikao Usui, choć mogą to być metody stosowane dawniej przez lamów tybetańskich i mistrzów buddyjskich. W Polsce wielką propagatorką reiki była siostra Mariusza Bugaj z zakonu sióstr pasjonatek z Pułtuska, co świadczy o uniwersalności reiki, rozumianej jako niezależność od wyznawanej religii.

Pięć uniwersalnych zasad reiki brzmi: właśnie dziś nie złość się, właśnie dziś nie martw się, bądź uprzejmy dla innych, uczciwie zarabiaj na życie, bądź wdzięczny za wszystko, co cię spotyka.

Ostatnia zasada wydaje się szczególnie trudna do spełnienia, wymaga niezwykłej pokory i rozwoju duchowego. „Choroby, złe zdarzenia każą nam się zatrzymać, pracować nad sobą. Trzeba sobie wytłumaczyć, że tak naprawdę wszystko zależy od naszego spojrzenia” – uważała Teresa. „Zaczęłam czytać o pozytywnym myśleniu. Zrozumiałam też, dlaczego syn choruje na astmę. Czuł się odrzucony ze względu na fakt, że Kasia potrzebowała tak wiele uwagi rodziców. Uciskałam punkty neurolimfatyczne, dzięki czemu odblokowywały się. Ataki ustępowały, zaczynał swobodnie oddychać, można było odstawić leki. Myśl jest potężną energią. Jestem osobą wierzącą i energię reiki odbieram jako energię Boga”.

Wrocławska Mistrzyni i Nauczycielka reiki, Krystyna Włodarczyk-Królicka prowadząca Akademię Terapii Naturalnych we Wrocławiu, pod okiem której Teresa przeszła inicjację na stopień mistrzowski w 2011 roku, uważa, że reiki oczyszcza serce z nienawiści, uprzedzeń, zgorzknienia, daje zdolność kochania siebie i innych. Pomaga leczyć rany duszy i ciała. Po spotkaniu z reiki człowiek nie wstydzi się być dobrym i z szacunkiem traktować spotykanych w życiu ludzi.

 - Z Teresą współpracowałyśmy przez siedemnaście lat, organizowała dla mnie w Dzierżoniowie kursy. W pewnym momencie widziałam, że jest gotowa, by prowadzić je samodzielnie. Bardzo lojalna, oddana ludziom, empatyczna. W reiki najważniejsze są czyste intencje. Im ktoś jest szlachetniejszy, tym jest lepszym kanałem przekazywania energii. Reiki to energia życia, kontakt z nią nawiązuje się poprzez czyste serce. Ogromną rolę odgrywa pozytywne nastawienie do świata, modlitwa. Jeśli nie lubi się innych, nieustannie ich ocenia, nie ma się kontaktu z tą energią. Teresa po prostu kochała ludzi. Kiedy rozmawiałyśmy w lutym tego roku i zapraszałam ją na nasze 25-lecie, do głowy mi nie przyszło, że to nasza ostatnia rozmowa. Nie mogę się pogodzić z tym, że już jej nie ma, że już jej nie usłyszę…

„Wielu z nas od dzieciństwa tłumi pewne emocje wywołane słowami, zachowaniem rodziców, nauczycieli czy kolegów. Złe emocje odkładają się w podświadomości powodując naszą nieufność wobec innych, niewiarę w siebie, kompleksy, a w rezultacie blokady w przepływie energii. Podczas inicjacji oczyszczają się i otwierają kanały, tak zwane czakry: korony, trzeciego oka, gardła, serca, splotu, sakralna i podstawy” – tłumaczyła Teresa. „Obojętnie, czy będziemy nazywać tę energię boską, czy kosmiczną, każdy z nas jest podłączony do jej źródła. Kiedy kanał jest zablokowany przez nasze emocje, energia nie wibruje tak, jak trzeba. Mistrz reiki poprzez rytuał inicjacyjny pomaga uwolnić się od tych emocji. Osoby, które głęboko tłumiły swoje problemy, po inicjacji płaczą, wzruszają się. Pamiętam też dziewczynę, która bardzo się śmiała. Dlaczego? Ponieważ wcześniej nie potrafiła się śmiać. Po odblokowaniu zaczęła się nareszcie śmiać”.

Teresa od razu chciała pomagać innym. Spojrzała na siebie z boku i poczuła, że w gruncie rzeczy jest szczęśliwa, pomimo problemów z dziećmi. Ludzie przychodzili do niej z najróżniejszymi problemami zdrowotnymi, także nowotworami. Zarówno niedobór jak i nadmiar energii w danym miejscu ciała oznacza zaburzenie energetyczne - chorobę. Afirmacja, zmiana myślenia jest potrzebna w prawidłowym przebiegu procesu leczenia. Choroby zawsze są wynikiem wcześniejszej sytuacji psychicznej.

Teresa uważała, że każdy może pracować z energią, by pomagać sobie samemu albo bliskim: „Często, gdy nas coś boli intuicyjnie kładziemy w tym miejscu dłoń i ból ustępuje”. Pomagała nie tylko w problemach zdrowotnych, wspierała także w trudnych sytuacjach życiowych: „Czasem przychodzą do mnie kobiety, skarżąc się na męża awanturnika. Mówię wtedy, proszę się odciąć, pomyśleć: przecinam z tobą sznur energetyczny, nie masz do mnie żadnego dostępu, twoje słowa nie są w stanie mnie zranić. Trzeba zamknąć się na złą energię. Wtedy nam będzie lżej, a ta osoba, jeśli nie ma do nas dostępu, uspokaja się”.

Pomaganie ludziom sprawiało jej wiele satysfakcji: „Warto żyć nie tylko życiem zorientowanym na „mieć”, ale zatrzymać się i zastanowić nad sobą, wejść głębiej w siebie i pomyśleć, czego tak naprawdę oczekujemy od życia. Popatrzeć na siebie z boku i zapytać, dokąd zmierzam. Tak często zapominamy o drugim człowieku obok nas, o jego wyjątkowości, tylko dążymy do posiadania. A szczęście nie na tym polega. Cieszę się, że mogę w innych zasiać to ziarno”.

Sabina Piłat, którą Teresa wprowadziła na drogę rozwoju duchowego, nie potrafi mówić o niej w czasie przeszłym.
- Pewnego dnia poznajesz kogoś takiego jak Teresa i wiesz, że dalej idziesz już z Nią. Czujesz, że to nie jest przypadek, że tak ma być. Wiesz, że ta osoba towarzyszyć ci będzie już zawsze. Tak było z Teresą, kiedy przekroczyłam próg Jej gabinetu. Narodziła się wtedy silna więź, która wciąż trwa.

Doświadczyłam za Jej pomocą niezwykłych doznań duchowych. Nauczyłam się, jak ważne jest połączenie na linii ciało-duch, jak efektywnie można pracować z energią i jak wykorzystać taką wiedzę w swoim życiu. Poznałam klucze reiki, zapoznałam się bliżej z aurą, czakrami, karmą, runami. Dowiedziałam się o jasnowidzeniu, jak podnieść wibrację swoją i jak pomóc w tym innym, jak energetyzować miejsca i przedmioty. Sukcesywnie pogłębiałam swoją wiedzę i praktykę, aby przekonywać się, jak ważna i użyteczna może się okazać ta wiedza dla mnie i dla innych, aby radośniej żyć.

Dzięki Teresie jeszcze głębiej zainteresowałam się tym, czego nie widzi ludzkie oko i nie jest w stanie ogarnąć umysł, ale czuje nasze serce i pokazuje intuicja. Niezwykle bogate i pełne wzruszeń były te spotkania, bo Teresa mówi z serca i z poziomu swojej duszy. Chcesz Jej słuchać, a Ona umie słuchać ciebie. Obdarzona nadnaturalnym darem, świetlista, ciepła, oddana, wypełniona radością i dobrem. Kochająca drugiego człowieka. Świadoma potencjału naturalnego uzdrawiania, któremu oddawała się z niespotykaną pasją, zrozumieniem i gotowością pomocy każdemu kto zapukał do jej drzwi.

Dziś wiem, że taką energię każdy z nas ma w sobie, tylko czasem ktoś taki jak Teresa stanie na naszej drodze i pomoże nam ją wydobyć i uruchomić. Wystarczy wejrzeć w siebie i posłuchać własnego serca. Dziękuję Ci Tereso za Twą obecność. Spoczywaj w pokoju i do zobaczenia.

Bożena Rudnicka, przyjaciółka, na zdjęciu poniżej razem z Teresą:
- Długie jasne włosy, łagodny uśmiech, i spojrzenie, którym „widziała”, a nie tylko patrzyła. Odbierałam ją jak anioła. Na pewno wiele jeszcze wniosłaby do życia innych ludzi. Żal, że odeszła tak wcześnie. Zapadła w serca wielu osób. Ale mam wewnętrzne przeświadczenie, że jej dobroć nie zniknie wraz ze śmiercią.

Paweł Chodor, uczeń, przyjaciel, akupunkturzysta, dziś przyjmuje pacjentów w gabinecie Teresy. Przekazała mu to miejsce już w ubiegłym roku, powoli ograniczając liczbę pacjentów w bioterapii.

- Znaliśmy się z Teresą wiele lat, dzięki niej zrobiłem kurs reiki. To doświadczenie poszerzyło moje postrzeganie świata. Miała taką energię, że jeszcze po jej odejściu myślę o naszych rozmowach, podczas których wchodziło się w jej wibracje. Przez dwadzieścia lat pomagała innym, miała takie powołanie, cel w życiu, by dzielić się swoim doświadczeniem.

Kiedy rozmawiamy z mężem Teresy Fall w ich mieszkaniu, po „pierwszej Wielkanocy bez Teresy”, przygnębienie wraz z każdym słowem zaczyna wypełniać pokój tak bardzo, że siedzimy nieruchomo, prawie nie oddychając. Kiedy padną już szczegóły choroby i odchodzenia Teresy, i popłyną emocje, powie tylko cicho na koniec:

- Wydawało mi się, że można się przygotować na odejście bliskiej osoby, ale to nieprawda. Codziennie czuję, jak bardzo mi jej brakuje, by móc dzielić się swoimi przeżyciami z każdego dnia.

 Ja także żegnam Cię Tereso i nigdy nie zapomnę.

 

„Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą; każdy stanowi ułomek kontynentu, część lądu. (…) Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością. Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie”. (John Donne)

Aneta Pudło-Kuriata

W tekście wykorzystałam fragmenty mojego wywiadu z Teresą Fall do Tygodnika Dzierżoniowskiego z 2011 roku.

Przeczytaj komentarze (13)

Komentarze (13)

Magdalena niedziela, 06.05.2018 09:19
Kobieta ANIOŁ, bardzo mi jej brakuje.
piątek, 27.04.2018 07:39
Bez wyjątku, dla każdego jedna droga.
wtorek, 24.04.2018 17:14
[*]
Tomasz niedziela, 22.04.2018 12:21
XXI wiek, świat szykuje się do kolonizacji Marsa, na drogach...
Kwant poniedziałek, 23.04.2018 07:36
Myśli a szczególnie modlitwy - są w świetle wiedzy...
poniedziałek, 23.04.2018 11:01
No nie do końca, taka ściema 10/10 z Twojej strony
Kasia niedziela, 22.04.2018 20:14
Kochna Teresa
Basia L. niedziela, 22.04.2018 19:25
Dziękuję za artykuł, dla wielu, którzy ją znali była to...
ULA niedziela, 22.04.2018 19:24
WIELKI SMUTEK MNIE OGARNAL , GDY SIE DOWIEDZIALAM O...
Basia L. niedziela, 22.04.2018 18:52
Dziękuję za ten artykuł, Teresa była moją przyjaciółką. Myślę, że wiele osób, które ją znały nie wiedziały o tym przykrym fakcie. Żałuję, że nie mogłam jej towarzyszyć w ostatniej drodze. W tym czasie przechodziłam ciężką grypę i nie dotarła do mnie ta wiadomość. Na zawsze zostanie w mojej pamięci jako ciepła, serdeczna i przyjazna osoba.
Monika sobota, 21.04.2018 23:20
Nauczyła mnie wiele. Pokochaj siebie ..wybacz sobie a będziesz szczęśliwa....
Anonim sobota, 21.04.2018 20:41
Szkoda że odeszła :( Była bardzo fajna pomagała innym.
Justyna Gorbenko-Wilk sobota, 21.04.2018 12:17
Kolejny wspaniały artykuł :)