Adam Lizakowski: Pieszycka Księga Umarłych - Marian Fiks
Adam Lizakowski
Pieszycka Księga Umarłych
Marian Fiks
1956-2020
„Otworzył oczy, spojrzał na nas po raz ostatni
i zamknął je na zawsze. Ale minęło dwa dni
zanim serce przestało bić”
tak wyglądały ostatnie chwile życia Mariana
cierpiał na ciężką chorobę wyniszczającą jego mózg i mięśnie
" Marian miał ciężki wypadek"
"Był to dobry człowiek, prawda...".
„Znam go prawie 60 lat i uważam
za swojego przyjaciela”
- pisząc wiersz o śmierci poeta używa prostych, krótkich zdań:
niech te słowa będą przekazaniem wiadomości
której nikt nie chciałby usłyszeć
„lekarze zrobili wszystko, aby przeżył wypadek i nie cierpiał umierając”
- zaprzeczenia cierpieniu, gdyż nie można kogoś stracić
i nie płakać z tego powodu
- strach przed byciem złym posłańcem
to zadanie dla poety on nie stawia pytań
„Jaki jest sens życia teraz, gdy umiera niewinny człowiek?"
nie odpowiada na pytania
„tak nagle, jak to się stało?”
nie dziwi się:
„jeszcze wczoraj z nim rozmawiałem”
poeta wie, że najbardziej obawiają się śmierci ci,
którzy nie czują, że żyją pełnią życia
- stosuje desperacką próbę poetyckiej metafory
„śmierć Mariana przyglądała się w bocznym
lustrze samochodu”
albo „rozmawiała przez telefon”
lub „oślepiło ją poranne słońce” nie można dać się
porwać emocjom i informować o swojej bezradności
odpowiadać na wszystkie pytania dotyczące zdarzenia,
które spowodowało śmierć i kiedy miał miejsce wypadek
lawina wyrzutów –
"Gdybyś tam nie jechał, nie zginąłbyś"
"Nie wiem, co mam teraz powiedzieć?”
„Dlaczego mnie nie posłuchał?”
"Dlaczego to właśnie on?"
„Śnił mi się dwa dni temu mogłam go ostrzec”
Poeta ma "wykonać zadanie" - przekazać informację
opisać kolce korony cierniowej cierpienia i śmierci
które towarzyszą w życiu każdego człowieka
łagodnym tonem słodko kwaśnym -
białym wierszem o śmierci której symbolem jest czerń
wspomnieć o drodze którą o wschodzie słońca
przechodzi stado sowio-górskich muflonów
gdy wraca z wodopoju
wspomnieć o chropowatym polnym kamieniu
leżącym przy drodze
wygrzewającym się w promieniach słońca
który wydaje się być pełen życia
w porównaniu z trumną przystrojoną
tęczą pachnących kwiatów
poeta układając wiersz o śmierci przyjaciela
musi pamiętać o cienkiej ludzkiej
skórze i kruchych łamliwych kościach
i o tym, że ona nie zna się na smutku
ani radości i nasze ludzkie plany co
będziemy robić po południu lub jutro
nasze życie dwadzieścia czy osiemdziesiąt lat
nie obchodzą ją i są tylko nasze
ona od nas niczego nie chce
i niczego od nas nie oczekuje
jest nieludzka
Pieszyce 18 stycznia, 2020r.