Ustawa o modernizacji szpitali będzie wymuszała zamykanie oddziałów

poniedziałek, 16.5.2022 12:40 688 0

O skutkach - jakie dla mieszkańców miast i gmin – może spowodować wejście w życie zmian projektowanych w ustawie o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa. Które będą polegać na pogorszeniu dostępności do świadczeń zdrowotnych. Których przyczyną będzie z jednej strony zamykanie i komasacja oddziałów szpitalnych. Wymuszona tym, że projektowane zmiany dbają wyłącznie o efektywność ekonomiczną szpitalnictwa. Rozmawiamy z Adamem Wieczorkiem, wiceprezydentem Miasta Łodzi ds. zaspokajania potrzeb zdrowotnych mieszkańców.

Jak Pan ocenia projekt ustawy o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa?

Adam Wieczorek: Na początek uwaga ogólna. To co się w ostatnich latach dzieje w ochronie zdrowia, to jest odstąpienie od ustaleń Okrągłego Stołu, gdzie była mowa o decentralizacji i przejściu na ubezpieczeniowy system ochrony zdrowia. System jest coraz bardziej centralizowany i z każdym rokiem mniej jest w nim ubezpieczeniowości, a coraz więcej podejścia nakazowo-rozdzielczego jak w PRL-u. Pandemia SARS-Cov-2 dobitnie to pokazała.

Rozumiem, że projekt, o którym mamy rozmawiać nie jest tutaj wyjątkiem?

Ten projekt jest kontynuacją tej polityki. Jest też – w mojej ocenie – projektem, który wbrew tytułowi, ani nie zmodernizuje polskiego szpitalnictwa, ani nie poprawi jego efektywności. Jedyne co może być jego efektem, to pogorszenie jakości i dostępu do usług zdrowotnych dla mieszkańców.

No właśnie: co ten projekt niesie ze sobą dla zdrowia Polaków? Jakie zmiany?

Kiedy rok temu resort zdrowia zaprezentował założenia reformy, której efektem jest projekt ustawy o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa, przedstawicielom Ministerstwa Zdrowia zadałem praktycznie takie samo pytanie. Po roku odpowiedzi na nie nadal nie ma. W mojej ocenie jest tak dlatego, że ta ustawa dla zdrowia Polek i Polaków niesie wyłącznie złe rzeczy, a jej zasadniczym celem nie jest poprawa ochrony zdrowia.

Skąd tak surowa ocena?

Już tłumaczę. Po pierwsze projekt dotyczy tylko jednego wymiaru funkcjonowania szpitali: efektywności ekonomicznej. Literatura przedmiotu podaje, że jest pięć płaszczyzn efektywności funkcjonowania szpitali np. rzeczowa - mówiąca m.in. o tym jakim sprzętem szpital dysponuje, co przekłada się bezpośrednio na efektywność jakościową, która dotyczy np. tempa leczenia pacjenta, czy ilości powikłań występujących po leczeniu itd.. Takich płaszczyzn jest pięć. A przez to, że Ministerstwo Zdrowia w opracowanym projekcie bierze pod uwagę tylko jedną – efektywność ekonomiczną – powoduje, że projekt jest bardzo płaski i będzie prowadził do zwijania się siatki szpitalnictwa w Polsce.

Jak to należy rozumieć?

Ustawa w tym kształcie będzie zmuszać dyrektorów szpitali do patrzenia na funkcjonowanie placówek wyłącznie przez pryzmat efektywności ekonomicznej. To oznacza np., że jeżeli jakiś oddział nie będzie się bilansował, to we własnym, behawioralnym interesie dyrektor będzie musiał zamknąć taki oddział. Tak jest ten projekt skonstruowany i taki kierunek działań będzie na dyrektorach szpitali wymuszał.

Co to będzie oznaczało dla pacjenta?

W głównej mierze w następstwie wprowadzenia w życie tej ustawy - zmniejszenie dostępności do poszczególnych usług zdrowotnych. Już teraz można jasno powiedzieć, że będzie to dotyczyło m.in.: położnictwa, chirurgii ortopedycznej, chirurgii ogólnej, a nawet – w niektórych placówkach – szpitalnych oddziałów ratunkowych (SOR). Pacjent będzie musiał jechać dalej do większych ośrodków zdrowotnych, aby uzyskać pomoc medyczną, którą obecnie ma „u siebie” w najbliższym szpitalu powiatowym. Będziemy mieli więc efekt w postaci zmniejszenia dostępności. Proszę zobaczyć, że jest to zwrot o 180 stopni, bowiem wszystkie dotychczasowe reformy ochrony zdrowia były realizowane pod hasłem zwiększenia dostępności do świadczeń zdrowotnych. Taki był cel reformy wprowadzającej powszechne ubezpieczenia zdrowotne z 1997 i 1998 roku. Także wszystkie późniejsze reformy, m.in. ta wprowadzająca Narodowy Fundusz Zdrowia w 2004 roku, miały na sztandarze wypisane hasło zwiększenia dostępności do świadczeń zdrowotnych i ich jakości.

Hasłem tej najnowszej jest zatem zmniejszenie dostępności do świadczeń zdrowotnych?

Ta ustawa będzie zmuszała szpitale do zamykania oddziałów, a tym samym do ograniczania dostępności usług zdrowotnych dla pacjentów. Przyznał to w lutym 2021 roku Sławomir Gadomski [wiceminister zdrowia w okresie 5 czerwca 2018 r. - 31 stycznia 2022 r. - MCG]. A tym samym komasacji szpitalnych oddziałów w różnych, większych ośrodkach. To z kolei spowoduje, że np. wydłuży się czas dojazdu karetki z pacjentem do szpitala w sytuacjach nagłych np. przy wypadkach. Jeżeli w systemie ratownictwa medycznego mówimy o tzw. „złotej godzinie”, czyli maksymalnym czasie, w którym pomoc pacjentowi w sytuacjach ratowania życia powinna zostać udzielona, to efektem wejścia w życie projektowanej ustawy o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa, ten czas dotarcia może nie zostać dotrzymany. W konsekwencji, efektem ustawy może być bezpośrednie narażenie zdrowia i życia pacjenta.

Zamykanie oddziałów z powodów ekonomicznych w jednych placówkach, komasacja oddziałów w szpitalach położonych w większych ośrodkach, migracja pacjentów… czy to wszystko nie doprowadzi do tego, że np. w miastach dostępność do świadczeń zdrowotnych w szpitalach dla mieszkańców się pogorszy?

Dokładnie taki będzie efekt. Jeżeli część oddziałów w mniejszych szpitalach zostanie zamknięta, to ich pacjenci będą migrować tam, gdzie te oddziały są. Najczęściej do dużych miast. To zaś nie pozostanie bez wpływu na dostępność do usług medycznych dla lokalnych pacjentów. Przykład: jeżeli Łódź stanie się głównym ośrodkiem zdrowia, gdzie zabezpieczenie w opiekę szpitalną jest większe, a w pozostałej części województwa oddziały szpitalne będą zamykane, to ich pacjenci będą jechali do Łodzi, a tym samym będą „zajmowali miejsca” w szpitalach mieszkańcom tego miasta. Brzmi to niegrzecznie, ale chcę żeby wybrzmiała prawda długofalowych efektach tej ustawy. Chcę żeby mieszkańcy wsi, powiatów i miast mieli świadomość z czym ta pięknie zatytułowana ustawa się wiąże. Medycy także będą ofiarami tych zmian, bo w wyniku zmniejszenia siatki oddziałów tak wywołaną dyfuzją będą zmuszeni do pracy często w innym mieście. 

I uważa Pan, że zmniejszenie dostępności do szpitali, a więc pogorszenie ochrony zdrowia jest zamierzonym efektem, że do tego właśnie dąży rząd i Ministerstwo Zdrowia?

Tak. Na jednym z lutowych posiedzeń Zespołu ds. Zdrowia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego przedstawiłem nawet cztery etapy tego realizowanego przez rząd planu.

Może je Pan przedstawić?

Oczywiście. Pierwszy element to był rok 2017, kiedy wprowadzona została tzw. sieć szpitali [ustawa 23 marca 2017 r. o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych stworzyła System Podstawowego Szpitalnego Zabezpieczenia Świadczeń Opieki Zdrowotnej, potocznie zwany siecią szpitali - MCG]. Sieć szpitali jest niczym innym jak ryczałtową płatnością za usługi szpitalne. Jest to kaganiec finansowy w zakresie dochodów dla już niewydolnego finansowo systemu szpitalnictwa. Sieć szpitali można tylko porównać do tego, jakbyśmy kogoś już chudego zamknęli w klatce i głodzili. Tym jest właśnie ryczałt w tej formule dla ochrony zdrowia.

W międzyczasie nastąpił etap drugi, polegający na tym, że rząd zaczął określać nakłady na ochronę zdrowia według wskaźników procentowych PKB. To bardzo ładnie wygląda, dopóki nie zobaczymy, że jest to wskaźnik liczony od PKB zatwierdzonego przez GUS, czyli historycznego, bo sprzed dwóch lat.

Gdyby rząd poszedł o krok dalej i zdecydował się liczyć nakłady na ochronę zdrowia według PKB np. z 1946 r., to okazałoby się, że wśród krajów OECD Polska jest absolutnym liderem. To jest oczywiście smutny żart, ale na kimś, kto mechanizmu liczenia nakładów nie zna, robi wrażenie…. Łał nakłady na ochronę zdrowia w Polsce wynoszą np. 7,2% PKB…, tylko, że tego sprzed dwóch lat. O tym już się nie mówi… . A może w końcu jako społeczeństwo zapytajmy: a na co te 5,6, czy 7% jest przeznaczane, bo jakoś tego nie widać?

Dodaj komentarz

Komentarze (0)