Strażnicy miejscy zastąpili strażaków
Kilka cieplejszych dni na początku marca zachęciło już do działania archaicznych "rolników”, usiłujących użyźnić trawy i łąki położone na terenie miasta podpalając je. Ten sposób użyźniania gleby sięga Średniowiecza, a dziś nie znajduje już żadnego uzasadnienia.
W poniedziałek około godziny 13.30 przejeżdżający ulicą Niepodległości patrol funkcjonariuszy Straży Miejskiej, zauważył płonącą skarpę w rejonie byłego komisu samochodowego. Na miejscu był wałbrzyszanin, który poinformował mundurowych, że dzwonił już po Straż Pożarną, ale w chwili obecnej nie ma żadnej wolnej jednostki.
Strażnicy nie mieli czasu na zastanowienie. Zaczęli gasić pożar przydeptując płomienie. Udali się również do najbliższego domu przy ulicy Kasprowicza z prośbą o wodę. Silny wiatr nie ułatwiał zadania. W bezpośrednim sąsiedztwie skarpy, znajdowała się komórka z drewnem, od płomieni dzieliło ją zaledwie 10 metrów. Tylko doświadczenie i wiedza strażnika, który od wielu lat działa w Ochotniczej Straży Pożarnej pozwoliły uniknąć tragedii. Zaraz za szopą znajdował się budynek mieszkalny, a w niedalekim sąsiedztwie żłobek.
Straż Miejska przypomina, że zgodnie z artykułem 131 pkt 12 Ustawy o Ochronie przyrody wypalanie łąk, pastwisk, rowów przydrożnych, nieużytków jest wykroczeniem i podlega postępowaniu mandatowemu do 500 zł.
źródło: Straż Miejska w Wałbrzychu
Dodaj komentarz
Komentarze (0)