Oczy mam tutaj

piątek, 6.8.2021 13:45 1417 0

Oczy mam tutaj

Laura Zimmermann

Premiera: 1 września 2021

 

„Ta książka jest bardzo potrzebna, by pokazać tym, którzy się wyróżniają, że swoją inność powinni celebrować, a nie ukrywać. I że żadna cecha wyglądu nie powinna definiować wartości człowieka. Cieszę się, że ktoś wreszcie podjął ten temat w kontekście nastolatek, szczególnie narażonych na narzucone społeczne standardy, które bardziej szkodzą, niż pomagają”. Ola Petrus, komiczka, aktywistka, pisarka

 

Szczera i zabawna powieść, która porusza temat body positive, seksualizacji dojrzewających dziewcząt oraz przekonująco i fachowo opisuje zjawisko braku akceptacji własnego ciała.

Piętnastoletnia Greer Walsh jest zabawna, bystra i oczytana, ma oddanych przyjaciół i zwariowaną rodzinę. Greer uważa jednak, że wszyscy zwracają uwagę jedynie na… jej wielki biust. Ostatnio, kiedy się mierzyła, miała rozmiar 30H, ale to było dawno. Od tego czasu Greer nosi koszulki w rozmiarze XXL. Nie potrafi zaakceptować swojego zmieniającego się ciała i reakcji otoczenia na jej kobiece kształty. Wtedy spotyka Jacksona Oatesa – przystojnego nowego w szkole. Na dodatek trwa nabór do drużyny siatkówki, a Greer ma mocny serw. Czy tego lata Greer przestanie się wreszcie chować i polubi się taką, jaką jest?

 

 

Fragment

Brama garażowa jeszcze nie zamknęła się za land roverem mamy, a ja już jestem w drodze do swojego pokoju i robię to co zawsze, gdy wracam do domu – zamykam drzwi na klucz, ściągam bluzę i stanik, po czym kładę się płasko na plecach na łóżku. Mam taki stary koc z jedwabistą lamówką, która zawsze jest śliska i chłodna, nawet kiedy reszta koca się nagrzeje. Kładę się tak, żeby lamówka ułożyła się wzdłuż wgłębienia, które na plecach zrobił mi stanik, i przetaczam się po niej kilka razy. To jak chłodny kompres na gorącym czole. Rozrzucam kończyny i czuję, jak uwalnia się wszystko, co napinałam, mój kręgosłup rozwija się do swojego naturalnego kształtu. Pięć, sześć minut wystarczy. Pięć, sześć minut, żeby moje ramiona odpoczęły, odpoczęła moja szyja, żebym ja odpoczęła. Żebym mogła oddychać.

Zazwyczaj potrafię niemal całkowicie się wyłączyć. Nie słyszę, że tata puszcza w kuchni Wilco ani jak mama pyta go po raz tysięczny, czy to właśnie ten zespół widzieli wtedy w Grant Parku. Nie myślę o tym, co muszę zrobić na historię ani czy to przez Ty’a moja szczoteczka do zębów była tego ranka mokra, zanim jej użyłam, ani o Maggie, która nazwała kółko wegańskie bandą hipokrytów, ponieważ ich koty zabijają ptaki. Próbuję w ogóle o niczym nie myśleć, tylko czuć.

Ale gdy tak leżę tego dnia półnaga, czuję się inaczej. Ponieważ nadal myślę o Jacksonie. Czuję się… otwarta. Obnażona. Gotowa. Nie jestem rozluźniona, wręcz przeciwnie – czuję się bardziej spięta. Ale w dobry sposób. Jakbym tym razem wolała jednak być w swoim ciele bardziej niż poza nim.

Moje piersi zsuwają się na boki, dostrzegam pomiędzy nimi swój pępek i pasek dżinsów, a jeszcze dalej stopy. Widzę, że jest tam całe ciało, nie tylko cycki. Czasem o tym zapominam. Wyginam plecy w łuk. Podnoszę nogi i przewieszam je przez krawędzie łóżka. Przesuwam dłonią po brzuchu, który jest gładki, miękki i chłodny. A potem wyobrażam sobie, że to czyjaś ręka dotyka tej samej skóry.

I przestaję.

To głupie. Bo przecież w ogóle go nie znam. A on nie zna mnie. Jest miły, bo jest nowy, a jak jesteś nowy i niemiły, czeka cię naprawdę ciężki rok. I nawet gdyby okazało się, że ma jakieś dziwaczne skrzywienie albo chorobę i podobają mu się niezgrabne dziewczyny, które nie wiedzą, jak się ubierać, to głupie, bo czyjegoś brzucha możesz dotykać tylko przez określony czas, zanim przesuniesz rękę wyżej, a wtedy bum! Odkrywasz góry. I to nie urocze ośnieżone szczyty Gór Skalistych. Giniesz w Himalajach, które nie nadają się do życia i przyprawiają o chorobę wysokościową. Są gruzłowate, spocone i bolą. Okej, to nie Himalaje, to tylko ja. Ale przecież nikt nie spędza wakacji na Evereście. Wspinasz się, strzelasz fotkę, a potem koncentrujesz się na tym, żeby ujść z życiem i niezłą historyjką do opublikowania.

Staczam się z łóżka i wyciągam z szuflady czysty stanik. Ten drugi jest zbyt przepocony. Wkładam ogromny podkoszulek, pod którym znika też cała reszta mnie.

Wiecie, kto może sobie do woli dotykać mojego brzucha? Moje piersi. Wręcz nie potrafią się powstrzymać…

Dodaj komentarz

Komentarze (0)