Alyssa i czary - recenzja

poniedziałek, 13.8.2018 12:56 854 0

Alyssa i czary A.G. Howard to świetna wariacja na temat Alicji... Lewisa Carrolla. Co by było, gdyby Alicja naprawdę wpadła do króliczej nory a po jej powrocie Carroll "wygładził" nieco jej opowieść? Co naprawdę wydarzyło się w króliczej norze i kto zamieszkuje ten świat?
Nastoletnia Alyssa jest potomkiem Alicji Lidell, która była pierwowzorem dla powieściowej Alicji. Wszystkie kobiety w jej rodzinie prędzej czy później okazują się być szalone. Alyssa obawia się, że to samo spotka i ją, dlatego próbuje ignorować głosy, które słyszy - głosy owadów i roślin. Z tego samego powodu nie chce wiązać się z chłopakiem, który jej się podoba - Jebem. Nic jednak nie jest tak proste, jak się na początku wydaje. Alyssa odkrywa prawdę o klątwie, jaka dotknęła jej rodzinę. Aby ją zdjąć i uratować swoją matkę decyduje się odnaleźć króliczą norę i wejść do Krainy Czarów, która jednak okazuje się nie być tą rajską krainą z powieści Carrolla.
Uwielbiam takie historie alternatywne, nawiązujące bardzo mocno do klasyki literatury. Jeśli jeszcze są napisane z wdziękiem, jak w tym przypadku, to już prawdziwa uczta. Atmosfera jak u Tima Burtona, barwne postaci, wciągająca historia - czegóż chcieć więcej? 

Więcej o książce: czytaj TUTAJ

Dodaj komentarz

Komentarze (0)