Zwycięstwo! Ślęza bliżej ćwierćfinału Pucharu Europy

piątek, 5.1.2018 14:00 1077 0

Koszykarki Ślęzy pokonały na wyjeździe węgierski Atomeromu KSC Szekszard 77:72 w pierwszym meczu  1/8 finału Pucharu Europy. Rewanż już 10 stycznia o godz. 19:00 w hali wrocławskiej AWF-u przy Stadionie Olimpijskim.


To był pierwszy mecz mistrzyń Polski w nowym roku. Wyczekiwany był przez kibiców z różnymi nadziejami. Naprzeciwko Ślęzy stanął niepokonany jak dotąd zespół węgierskiej ekstraklasy, który w fazie grupowej Pucharu Europy przegrał dwa razy. Poza tym od ostatniego, przegranego w Krakowie, występu wrocławianek minęły trzy tygodnie.

W Szekszardzie okazało się, że ta przerwa nie wpłynęła negatywnie na podopieczne Arkadiusza Rusina. Co prawda po pierwszej kwarcie Ślęza przegrywała 18:22, ale w drugiej zagrała świetnie, co przełożyło się na poczynania w ataku, a w konsekwencji na wynik. Wrocławianki wygrały ten fragment gry  21:8 i na półmetku prowadziły 39:30.

Po zmianie stron mistrzynie Polski poszły za ciosem. W połowie trzeciej części było już 52:36 dla Ślęzy. Bardzo dobrze spisywała się Sonia Ursu, która dla wielu dość nieoczekiwanie znalazła się w pierwszej piąte wrocławskiego zespołu. Rumunka zdobyła punkty na różne sposoby – z dystansu i spod kosza. Rywalki z Węgier zapewne nie spodziewały się, że może ona wyrządzić im tak wiele krzywdy, tym bardziej, że do tej pory była zawodniczką drugiego planu. 

Pod koszami aktywna była Tijana Ajduković. Problemy ze skutecznością miała Marissa Kastanek, ale sporo dobrego do gry Ślęzy wniosły rezerwowe. Zwłaszcza Klaudia Sosnowska, która była bezbłędna na linii rzutów wolnych (8/8). Ważną „trójkę”, jeszcze w pierwszej połowie, trafiła Zuzanna Sklepowicz.
Niektórzy miejscowi kibice zaczęli powątpiewać w dobry wynik, tymczasem KSC Szekszard wziął się do odrabiania strat. Niesione gorącym dopingiem węgierskie koszykarki z akcji na akcję zbliżały się do Ślęzy, w czym pomagała im m.in. obrona strefowa. Na 75 sekund przed końcem wrocławianki prowadziły tylko 75:72. W pewnym momencie każda akcja zaczęła mieć niebagatelne znaczenie w kontekście dwumeczu.

Ostatecznie Ślęza wygrała pierwsze spotkanie „tylko” 77:72, co i tak stawią ją w korzystniejszej sytuacji przed rewanżem. A ten już 10 stycznia o godz. 19:00 w hali wrocławskiej AWF przy Stadionie Olimpijskim. 

Atomeromu KSC Szekszard – Ślęza Wrocław 72:77 (22:18, 8:21, 21:24, 21:14)KSC: Sara Krnjić 18, Teja Oblak 16, Reka Balint 12 (2), Maja Erkić 12 (2), Livia Gereben 9, Agnes Studer 5 (1), Virag Kiss, Alexandra Theodorean, Anna Mansare, Erica McCall.Ślęza: Sonia Ursu 22 (2), Sharnee Zoll-Norman 18, Klaudia Sosnowska 8, Agnieszka Kaczmarczyk 7, Tijana Ajduković 6, Kourtne Treffers 6, Marissa Kastanek 6 (1), Zuzanna Sklepowicz 3 (1), Janis Ndiba 1, Karina Szybała.

Po meczu powiedzieli:

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): - Wiedzieliśmy przed spotkaniem, że to nie będzie łatwa przeprawa. Szekszard gra dobrą i twardą obronę, ale nasza gra w ataku była na dobrym poziomie. Była dobra „chemia” w zespole i zawodniczki wierzyły w zwycięstwo. Zatrzymaliśmy przeciwniczki naszą obroną strefową, a w ataku utrzymywaliśmy dobry rytm. Może nie trafiliśmy trochę rzutów, ale znajdowaliśmy rozwiązanie w trudnych momentach. Musimy szybko zapomnieć o tej wygranej, bo to nie jest do końca ważne. Liczy się różnica punktowa między drużynami. Przed nami kolejne spotkanie we Wrocławiu. To jeszcze nie koniec.

Sonia Ursu (zawodniczka Ślęzy): - Chciałabym pogratulować rywalkom, bo Szekszard to silny zespół. Przyjechałyśmy przygotowane do tego spotkania. W każdym meczu obrona to klucz do naszego sukcesu. Przystąpiłyśmy do tego pojedynku z myślą o zwycięstwie, ale było kilka trudnych momentów, kiedy rywalki wracały do gry. Wiem, że w drugim meczu, we Wrocławiu, one będą jeszcze silniejsze. Będzie ciężko w rewanżu, wszystko jest możliwe w koszykówce. Wiem jednak, że damy z siebie wszystko i nasza obrona da nam kolejne zwycięstwo.

Dodaj komentarz

Komentarze (0)