Pierwsza Tesla w regionie wałbrzyskim [FOTO/WIDEO]

czwartek, 12.4.2018 18:21 3640 1

Dynamika auta rzeczywiście imponuje, podczas przejażdżki Teslą przyspieszenie wbija w fotel, wrażenie jest tym większe, jeśli kierowca robi to bez uprzedzenia – okrzyki jak na rollercoasterze gwarantowane. Wyprzedzanie, szybki wjazd na rondo czy zmiana pasa nie stanowią żadnego problemu.

- Przekonała mnie zwłaszcza ekonomiczność tego auta – mówi właściciel pierwszego w naszym regionie samochodu elektrycznego marki Tesla, pan Paweł z Dzierżoniowa. Auto robi furorę na drogach.
- Nie ma osoby, która nie oglądnęłaby się za Teslą – przyznaje dzierżoniowianin. Właścicielem sześcioosobowej Tesli X 100 D jest od grudnia 2017 roku, przejechał nią już 7000 km, głównie po Polsce i Niemczech. Auto jest szerokie, ma panoramiczną przednią szybę, widoczne z daleka charakterystyczne, rozpoznawalne światła ledowe i cichy tryb jazdy. Dodatkowo pan Paweł bardzo zindywidualizował swoje auto, pokrywając wszystkie chromowane elementy czarną i czerwoną folią, w tym znaczek Tesli.

- To obecnie najszybszy SUV na rynku, przyspieszenie 4,9 s – nie tylko ekonomiczny, ale także ekologiczny – wymienia pan Paweł. - Wcześniej testowałem inne samochody benzynowe, ale po próbnej jeździe z salonu w Berlinie nie było już odwrotu. Kupując auto ze stoku importera odebrałem je już po trzech tygodniach, przy zamówieniu indywidualnym z produkcji czekałbym trzy miesiące. Auta cały czas przypływają do Europy, dostałem ze dwie, trzy oferty, wybrałem interesujący mnie model.

Tesla ma jeszcze szybszy model X z oznaczeniem P – 3,2 s do setki, model S – limuzynę, model 3 a za dwa lata na rynek ma wejść Tesla Roadster z przyspieszeniem 2,1 s, prędkość maksymalna ponad 400 km/h, zasięg 1000 km po jednym ładowaniu, okrzyknięta już najszybszym samochodem świata.

Podróż samochodem elektrycznym to zawsze trasa wyznaczona siecią ładowarek, pomaga w tym np. aplikacja PlugShare, oferująca stale aktualizowaną mapę z wyszczególnionymi punktami do ładowania aut elektrycznych. Dzierżoniowianin ma w garażu drugi samochód, nieelektryczny, i to właśnie nim, a nie Teslą, pojechał ostatnio z całą rodziną na lotnisko do Warszawy.

- Jadąc na dłuższe dystanse z dziećmi, w dodatku na określoną godzinę, pewniej czułem się w aucie z tradycyjnym napędem, z Teslą wolę przetestować trasę najpierw sam – mówi.

Wpływ na poziom zużycia prądu ma nie tylko prędkość, ale rzecz jasna także obciążenie auta. Konieczne jest więc skrupulatne planowanie trasy podróży: biorąc pod uwagę aktualny zasięg, z jaką maksymalnie prędkością można jechać, by dotrzeć na miejsce z zapasem prądu. Kolejnym aspektem jest proces ładowania samochodu.

- Zazwyczaj kiedy podjeżdżam pod dom mam jeszcze zasięg 150 km, wówczas po podłączeniu do prądu po 2-3 godzinach, przy ładowaniu z prędkością 60-80 km na godzinę, bateria jest pełna. Najdłużej trwa ładowanie w zwykłych ładowarkach, bo około 10 godzin. Według europejskiej klasyfikacji Tesla ma zasięg 450 km, moja w rzeczywistości zrobi około 300. Gdybym jeździł delikatniej, to byłbym w stanie przejechać 350 km w sezonie zimowym. W lecie jest szansa, że przejedzie 400 km przy spokojnym stylu jazdy - pan Paweł nie ukrywa, że prędkość go kręci. - Wyprzedzenie kolumny aut trwa moment, muszę tylko uważać na auta w kolumnie, które mogłyby podjąć się wyprzedzania, nie zauważywszy zbliżającej się bardzo dynamicznie Tesli.

Nowe stacje ładowania elektrycznych aut powstają w Polsce z każdym miesiącem i są bezpłatne – superchargery Tesli (ładują z prędkością 520 km na godzinę), punkty Greenway (ładują z prędkością 160-190 km na godzinę) oraz innych firm. Przekroczono już limit 300 aut kupionych w Polsce z rynku europejskiego, co obliguje Teslę do stworzenia serwisu i kolejnych ładowarek dla użytkowników, obecnie najbliższy serwis jest w Berlinie. Własne superchargery Tesla udostępnia bezpłatnie dożywotnio na terenie całej Europy, choć wraz ze sprzedażą kolejnych aut wprowadzane są już niewielkie opłaty. W Polsce obecnie funkcjonują cztery superchargery – w Kostomłotach przy autostradzie A4, w Poznaniu, Katowicach i na A1 na wysokości Ciechocinka. W samym Wrocławiu jest około czterdzieści ładowarek. Problem polega na tym, że często są zajęte przez inne auto elektryczne albo... z napędem tradycyjnym pozostawione przez niefrasobliwego kierowcę.

Pan Paweł zapewnia, że nie ma „nerwicy związanej z planowaniem trasy podróży”.

- Nawet kiedy na wskaźniku jest zero, samochód dalej jedzie, choć ja tego nie wypróbowałem. Komputer Tesli wyznacza trasę, planuje czas, pokazuje, kiedy dojedziesz do ładowarki supercharger i ile czasu musisz doładować samochód, by zdobyć zaplanowany cel. Pojawia się na przykład informacja: zwolnij do 110, bo nie dojedziesz do kolejnej ładowarki, potem znowu jak pojedziesz szybciej niż 110 wyświetla się informacja, że musisz teraz jechać np. 95 km/h. Aplikacja PlugShare zainstalowana w telefonie szybko pomaga znaleźć pozostałe miejsca do ładowania w centrach handlowych, garażach podziemnych, na stacjach benzynowych, w salonach samochodowych.

Przyszłością będą baterie z wykorzystaniem grafenu, pozwalające na szybkie przyjmowanie i kumulowanie energii. Takie rozwiązanie techniczne dałoby możliwość ładowania baterii w kilka minut, wtedy zabieg tankowania zrównałby się z tankowaniem auta z silnikiem spalinowym.

Tesla jest rodzajem komputera na kołach, sterowanie odbywa się na ekranie 17 cali, na kokpicie nie ma wielu guzików – jedynie otwieranie szyb, światła awaryjne i przycisk do otwierania schowka. Kierowca może też przy parkowaniu stojąc na zewnątrz sterować autem za pomocą telefonu.

- Amerykańska aplikacja HomeLink automatycznie otwiera bramę wjazdową na posesję. Rewelacją jest też autopilot (nie musisz trzymać rąk na kierownicy), którym można poruszać się z maksymalną prędkością 150 km/h. Włączam go przy dużym ruchu, na przykład na odcinku Łagiewniki – Magnice. Jednak najczęściej używam autopilota na autostradzie. Auto zwalnia dojeżdżając do samochodów jadących przed nim, kiedy one ruszają, ono też rusza, cały czas trzyma kierunek, zmienia pas.

Koszty użytkowania Tesli są obiecujące – po przejechaniu 5,5 tysiąca kilometrów rachunek za prąd wyniósł 400 zł, czyli 7 zł za sto kilometrów. Dzierżoniowianin myśli już o instalacji paneli fotowoltaicznych w domu, by mieć ładowanie zupełnie za darmo.

Aneta Pudło-Kuriata

Przeczytaj komentarze (1)

Komentarze (1)

Ron poniedziałek, 16.04.2018 08:40
Co to za jednostka podana przy prędkości ładowania "km" -...