Koniec europejskiej przygody koszykarek Ślęzy

czwartek, 11.1.2018 10:35 811 0

Koszykarki Ślęzy przegrały przed własną publicznością z węgierskim Atomeromu KSC Szekszard 74:84 w rewanżowym spotkaniu 1/8 finału Pucharu Europy. Tym samym wrocławianki roztrwoniły pięciopunktową przewagę z pierwszego meczu i odpadły z rozgrywek.

To była dopiero pierwsza porażka mistrzyń Polski w Pucharze Europy. Jej skutki są jednak brzemienne. Mimo że w fazie grupowej Ślęza wygrała wszystko, a w pierwszym meczu 1/8 finału wygrała w Szekszardzie, to w środę pożegnała się z rozgrywkami. W środę mistrzynie Polski nie sprostały świetnie dysponowanemu zespołowi z Węgier. Przyjezdne trafiły aż 10 z 20 oddanych rzutów za trzy, a ich skuteczność z gry wyniosła 56 procent.

To był najgorszy w sezonie mecz Ślęzy, jeśli chodzi o grę w obronie. Tak wielu punktów, jak w środę, wrocławianki jeszcze nie straciły. Co więcej, to było pierwsze spotkanie, w którym rywalki rzuciły mistrzyniom Polski 80 lub więcej oczek. I choć defensywa żółto-czerwonych nie funkcjonowała należycie, to przez wiele minut były one w grze o awans.

Na udane akcje KSC Szekszard Ślęza odpowiadała przede wszystkim udanymi zagraniami ofensywnymi duetu Amerykanek - Sharnee Zoll-Norman i Marissy Kastanek. Obie zdobyły po 18 punktów. Ta pierwsza miała też 10 asyst, druga trafiła za trzy (3/6). Pod koszem wspierała je Tijana Ajduković. Nie można przeceniać wkładu pozostałych zawodniczek, wszak każda akcja i każdy punkt były niezwykle ważne w tym spotkaniu. Warto podkreślić dwie „trójki” rezerwowych Klaudii Sosnowskiej i Zuzanny Sklepowicz, czy skuteczność na linii rzutów wolnych Agnieszki Kaczmarczyk. Swoje dołożyły też Kourtney Treffers i Sonia Ursu, ale w ostatecznym rozrachunku Ślęza nie „przerzuciła” KSC Szekszard. Kluczem do jej zwycięstwa zawsze była obrona, a tej zabrakło.

W hali AWF-u było wiele zwrotów wydarzeń. Prowadzenie często się zmieniało, bardzo długo nikt nie potrafił przełamać rywala i odskoczyć na bezpieczną przewagę. Gdy Ślęza wracała do gry, odzyskiwała prowadzenie w dwumeczu, a kibice „włączali się” do gry, wtedy Węgierki trafiały ważne rzuty za trzy. Kluczowe akcje kończyły jednak rzutami za dwa.

Na minutę przed końcem trafiła Sara Krnjić i było 80:74 dla gości. Po drugiej stronie boiska Ślęza zaliczyła stratę, a potem dwa punkty zdobyła Teja Oblak. Było 82:74 dla KSC Szekszard, a desperackie próby wrocławianek nie przyniosły skutku.

Ślęzie pozostaje w tym sezonie walka na krajowych parkietach o mistrzostwo Polski i Puchar Polski. Najbliższy mecz wrocławianek w Energa Basket Lidze Kobiet już w sobotę. Na wyjeździe ich rywalem będzie PGE MKK Siedlce.

Tymczasem KSC Szekszard w czwartek pozna kolejnego rywala w Pucharze Europy. Będzie nim zwycięzca dwumeczu Hatay BB (Turcja) – Enisey Krasnojarsk (Rosja).  

Ślęza Wrocław – Atomeromu KSC Szekszard 74:84 (21:25, 23:22, 20:18, 10:19)

Ślęza: Sharnee Zoll 18, Marissa Kastanek 18 (3), Tijana Ajduković 13, Agnieszka Kaczmarczyk 9, Sonia Ursu 6, Kourtney Treffers 4, Zuzanna Sklepowicz 3 (1), Klaudia Sosnowska 3 (1), Karina Szybała, Janis Ndiba.KSC: Reka Balint 17 (3), Teja Oblak 16 (2), Sara Krnjić 14, Agnes Studer 11 (3), Erica McCall 11 (1), Aexandra Theodoreanu 5 (1), Livia Gereben 4, Maja Erkić 4, Anna Mansare 2.

Pierwszy mecz: 77:72 dla Ślęzy. Awans: KSC Szekszard.

Po meczu powiedzieli:

Zseljko Djokić (trener KSC Szekszard): - Gratuluję obu drużynom. Myślę, że oba zespoły nie mają wielkich gwiazd, może poza Sharnee Zoll-Norman, ale oba zespołu stanowią prawdziwe drużyny o dużej etyce pracy. Wyciągnęliśmy wnioski po pierwszym meczu w Szekszardzie i poprawiliśmy swoją grę. Mieliśmy na dziś swoje cele, które chcieliśmy zrealizować jako zespół. Po pierwsze - chcieliśmy kontrolować zbiórki, zwłaszcza w obronie. Po drugie – chcieliśmy zatrzymać szybkie ataki Ślęzy. Poza tym chcieliśmy ograniczyć liczbę strat wynikających ze złych podań. Myślę, że te wszystkie założenia osiągnęliśmy.

Myślę, że byliśmy dziś świadkami bardzo dobrej koszykówki, na wysokim poziomie, z wieloma świetnymi momentami. To była przyjemność grać przed tak dużą publicznością. To był bardzo dobry mecz. Ślęza to świetny zespół, ale my mieliśmy dziś więcej szczęścia i mamy powody do radości.

Reka Balint (zawodniczka KSC Szekszard): - Myślę, że oba zespoły zagrały dwa bardzo dobre mecze – na Węgrzech i we Wrocławiu. Jestem dumna ze swojej drużyny. Tak jak trener powiedział – wyciągnęłyśmy wnioski po pierwszym spotkaniu, ale najważniejsze było wiara do końca w to, że możemy awansować. Jestem przeszczęśliwa.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): - To była dwa ciężkie mecze. Szkoda pierwszego spotkania, kiedy mieliśmy przewagę piętnastu punktów i ją straciliśmy. Dzisiaj szkoda momentu, kiedy prowadziliśmy pięcioma i po chwili dostaliśmy trzy „trójki”, chociaż mieliśmy faul do wykorzystania. Można było mądrzej pograć, ale przeciwnik był bardzo dobrze dysponowany rzutowo. Problem jest w naszej defensywie. W dwumeczu straciliśmy sto pięćdziesiąt sześć punktów. To jest zdecydowanie za dużo, żeby myśleć o triumfie. Rywalki zatrzymały nas w czwartej kwarcie na dziesięciu punktach. To był klucz.

- Ogólnie rzecz biorąc, jestem zadowolony z europejskiej przygody. Wygraliśmy siedem meczów, ale zawsze po takim, jak dzisiejszy, jest refleksja, że mogliśmy zrobić troszkę więcej, żeby kontynuować grę w kolejnej rundzie. Mogę pogratulować dziewczynom tej krótkiej, a może długiej, przygody z Pucharem Europy. To na pewno było nowe doświadczenie i dla mnie, i dla zespołu. Było inne natężenie gier, były długie podróże. Myślę, że pokazaliśmy się z dobrej strony, ale zawsze pozostaje niedosyt. Uważam, że nie byliśmy zespołem słabszym od Węgierek i mogliśmy grać w kolejnej rundzie.

Marissa Kastanek (zawodniczka Ślęzy): - To był trudny mecz, było dużo wzlotów i upadków. Wiedziałyśmy, że będzie ciężko wygrać, jeśli one zdobędą aż tyle punktów. Defensywa to dla nas klucz. To fatalne uczucie, że przegrałyśmy i odpadłyśmy z Pucharu Europy, ale mamy jeszcze ligę polską i Puchar Polski. Jestem dumna z całej dwunastki, walczyłyśmy bardzo mocno. Będziemy walczyć dalej i udowodnimy, że jesteśmy silną grupą dziewczyn. Dziś przetrawimy tę porażkę, a od jutra zrobimy to, co trzeba, żebyśmy były lepsze. Trener na pewno nam w tym pomoże. Musimy naprawić pewne rzeczy w naszej grze i wygrać najbliższy mecz w lidze polskiej.

Dodaj komentarz

Komentarze (0)