Wolontariat w domu dziecka w Azji czy Afryce - piękna pomoc czy duży błąd?

sobota, 19.8.2017 13:27 1800 0

Chodź wolontariat kojarzy nam się z pomaganiem, może powodować szkody i krzywdzić tych, którym ma przynosić korzyści (w tym szczególnie dzieci). Na Dolnym Śląsku ruszyła właśnie kampania społeczna "Zanim pomożesz" czyli cykl warsztatów kierowanych do mieszkańców regionu oraz portal internetowy, który ma nam uświadomić, jak pomagać z głową.„Wolontariat za granicą” - te słowa kojarzą się z przygodą życia, możliwością poznania innych kultur, a przede wszystkim zrobieniem czegoś  dobrego dla innych. Wolontariat,  szczególnie praca z dziećmi, jest dla wielu osób kuszącą opcją spędzenia wakacji. Nauczanie dzieci języka angielskiego czy opieka nad nimi w sierocińcu wydają się pięknym sposobem pomocy w krajach tzw. globalnego Południa(Afryka, Azja, Ameryka Południowa).

Jak jednak alarmują międzynarodowe organizacje takie jak Save the Children czy UNICEF, za wzruszającymi i przyciągającymi hasłami wielu domów dziecka, kryje się ich ciemna strona (wykorzystywanie dzieci do celów zarobkowych, tzw. “biznes sierocy”), do której rozwoju przyczyniają się nieświadomi wolontariusze. - ostrzega Alicja Kosińska, ekspert Fundacji Go’n’Act.

Fundacja (www.gonact.org) właśnie uruchomiła kampanię informacyjną “Zanim pomożesz”, której celem jest uświadomienie młodym ludziom, którzy marzą o wolontariacie w sierocińcu Nepalu, Kambodży czy Ugandzie jakie zagrożenia kryją się za źle dobranymi programami pomocowymi i jak mogą ucierpieć na tym dzieci. W ramach kampanii uruchomiona została strona www.zanimpomozesz.pl  z najważniejszymi informacjami na temat etycznego wolontariatu oraz prowadzone są bezpłatne warsztaty na ten temat na terenie województwa dolnośląskiego (z wyłączeniem Wrocławia).

Brzmi to nieprawdopodobnie, ale dobre intencje wolontariusza, który chce pomóc dzieciom w odległym, biednym kraju mogą przełożyć się na tak patologiczne zjawiska jak odbieranie dzieci ich biologicznym rodzicom, umyślne trzymanie dzieci w złych warunkach higienicznych, zastraszanie maluchów i zmuszanie do grania “szczęśliwej, uśmiechniętej przylepki”. - mówi Magdalena Szymańska, prezes Fundacji Go’n’Act - Celem naszego projektu jest przede wszystkim ochrona praw tych dzieci. Ale przy okazji przeciwdziałamy żerowaniu na dobrym sercu młodych ludzi, którzy napędzają te zjawiska, a przecież chcą po prostu pomóc drugiemu człowiekowi.
A fakty są zatrważające. Na świecie ponad 8 milionów dzieci żyje w domach dziecka. Szacuje się, że nawet 80% nie jest sierotami. Co paradoksalne wiele sierocińców jest tworzonych nie dlatego, że istenieje grupa dzieci pozbawiona opieki, tylko dlatego, że jest to intratny biznes, który przychody czerpie głównie z pomocy i darowizn wolontariuszy i turystów. A zamiast sierot umieszcza się z placówkach dzieci zabrane rodzinom biologicznym. Tworzy się zamknięte koło: im więcej darczyńców, tym więcej sierocińców, a im więcej sierocińców, tym więcej darczyńców. Dzieci nie są tu beneficjantami, tylko towarem (stąd termin “biznes sierocy”).

Źródło: Informacja prasowa

Dodaj komentarz

Komentarze (0)