250 tys. zł - Wrocław dostał grzywnę za koczowisko przy Kamieńskiego

piątek, 13.5.2016 08:26 2987 0

250 tys. złotych - taką grzywnę nałożył na miasto Wrocław Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Grzywna została nałożona z powodu niewykonania przez miasto wyburzeń baraków romskich na koczowisku przy Kamieńskiego.

Koczowisko przy Kamieńskiego

250 tys. złotych to pięć grzwien, każda po 50 tys. złotych, za pięć nielegalnie postawionych baraków. Jak informuje Anna Bytońska z wrocławskiego magistratu, miasto już wniosło zażalenia na rozstrzygnięcia Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego.

Zdaniem urzędników faktycznym i prawnym inwestorem wzniesionych niezgodnie z obowiązującymi przepisami zabudowań przy Kamieńskiego nie jest gmina, a przebywające tam nielegalnie osoby.

Gmina korzysta z przysługującego jej, tak jak każdemu, prawa odwoływania się od rozstrzygnięć do wyższych instancji. Oczywiście będziemy respektować rozstrzygnięcia ostateczne. Grzywna w celu przymuszenia nie jest karą. W tej chwili toczą się postępowania PINB oraz postępowanie eksmisyjne przed sądem. Dostosujemy się do ostatecznych rozstrzygnięć tych organów - tłumaczy nam Bytońska.

Przypomnijmy, że w lipcu zeszłego roku zrównane z ziemią zostało romskie koczowisko przy Paprotnej. 22 lipca koparki zburzyły cztery baraki, w których mieszkała kilkunastoosobowa rodzina. Podczas wyburzeń Romów nie było na miejscu.

ZOBACZ: Koparki zniszczyły romskie baraki przy Paprotnej. Bez uprzedzenia! [FOTO]

Decyzję o likwidacji wydał wtedy PINB.

-  Miasto zostało przymuszone do przeprowadzenia działań rozbiórkowych i porządkowych przez Powiatowowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, który wydał decyzje nakazującą właścicielowi działki - Gminie Wrocław, odpowiadającej za obiekty i osoby znajdujące się na jej terenie  - usunięcie nielegalnych, łatwopalnych i sprawiających zagrożenie życia obiektów na terenie przy ul. Paprotnej. W celu przymuszenia miasta do wykonania decyzji PINB nałożył grzywnę w wysokości 20 tys. zł i mógł nałożyć kolejne. Decyzja PINB mówi wprost o zagrożeniu, jaki stwarzają nielegalne zabudowania przy Paprotnej. Odpowiedzialność za życie i zdrowie osób, które mogłyby tam przebywać spoczywa na właścicielu terenu. Już w zeszłym roku doszczętnie spłonęło tam kilka zabudowań oraz trzy drzewa, to, że nikomu nic się nie stało to wielkie szczęście i przypadek - mówiła nam w lipcu Anna Bytońska.

Adriana Boruszewska Doba.pl

Dodaj komentarz

Komentarze (0)