Stary cmentarz w Złotym Stoku - ślady historii

wtorek, 1.11.2016 05:00 20490 9

Niektórzy odwiedzają cmentarz raz w roku, w święto Wszystkich Świętych, niektórzy bywają tam nawet co kilka dni. Najczęściej przychodzimy odwiedzić groby i pomodlić za bliskich zmarłych. Mało kto pamięta, że jest to miejsce z własną historią, wpisującą się w dzieje całej społeczności. 

Z okazji Wszystkich Świętych Waldemar Wieja przybliża nam historię złotostockiej nekropolii przy ul. 3 Maja.

 

Cmentarz przy ul. 3 Maja w Złotym Stoku, nazywany przez mieszkańców „starym” lub „niemieckim” został założony 1583 roku. Gdyby nadal chowano tu zmarłych, byłby jednym z najstarszych cmentarzy w Polsce i w Europie. 


 Jego historia związana jest z powstaniem kościółka św. Trójcy, który został ufundowany dla katolików przez ewangelika Hansa Kichpauera, ostatniego zarządcę kopalni Fuggerów. Bardzo szybko, bo już w 1532-34 roku, kilkanaście lat od wystąpienia Marcina Lutra, w Złotym Stoku powstała gmina ewangelicka. Katolicy stracili tym samym kościół w Rynku i nie mieli, gdzie się modlić. Na tym tle ciągle dochodziło do sporów, a kościół św. Trójcy miał zażegnać konflikty. Udało się to tylko połowicznie, gdyż przez lata istnienia cmentarz przechodził z rąk protestanckich do katolickich i z powrotem, ciągle stwarzając napięcia religijne.

- Jest nawet opisany taki przypadek, gdy katolicy zagrodzili drogę konduktowi pogrzebowemu ewangelików, nie chcąc dopuścić do pochowania tu protestanta. Co prawda w końcu pogrzebano tu tego ewangelika,  ale to tylko jeden z zatargów – mówi Waldemar Wieja.

Kościółek miał odwiedzić wracający spod Wiednia Jan III Sobieski i ofiarować relikwiarz. Ciekawa historia  wiąże się także z górnymi drzwiami na jeden ze ścian kaplicy św. Trójcy.

- Jest to wejście do loży, która znajduje tuż nad zakrystią. Loża ta wewnątrz kościoła jest zamurowana. Była to fundacja księżnej Konstancji, która jechała do Krakowa, gdzie miała poślubić Zygmunta III Wazę, a przejeżdżając przez Złoty Stok zatrzymała się przy tym kościele, ofiarowała pieniądze, by wybudować tę loże, ale nie ma dokumentów mówiących, że księżna tu powróciła – opowiada Waldemar Wieja.

Na ścianie kaplicy cmentarnej św. Trójcy znajdują się płyty nagrobne ostatniego opata i ostatniego prałata kamienieckiego klasztoru cystersów. Po 1810 roku, kiedy dobra cysterskie zostały sekularyzowane, prałat znalazł schronienie w Złotym Stoku i tu mieszkał przez 19 lat aż do śmierci. Dobra pocysterskie kupiła matka Marianny Orańskiej.

Jak przekonuje Waldemar Wieja, na starym złotostockim cmentarzu przez lata pochowano około 40 tysięcy zmarłych.

- Niemcy mieli podzielony ten cmentarz na cztery kwatery. Nie było wykupywania miejsc czy rezerwowania. Zaczynano chować na pierwszej kwaterze, kiedy się zapełniła, przechodzili do drugiej i tak w kółko – mówi złotostocczanin.

Po wojnie chowano tu także  Polaków, pierwsze dwa powojenne groby z 1945 roku należały do państwa Chwałek. Zmarłych przestano grzebać pod koniec lat 60.

 

Choć powojenne polskie groby są w większości zadbane, niemiecka część cmentarza jest bardzo zniszczona. Poprzewracane nagrobki, potłuczone płyty, zdewastowane elementy ozdobne. W ubiegłym roku mieszkańcy Złotego Stoku w czynie społecznym posprzątali teren starego cmentarza: uprzątnęli teren, usuwali samosiejki i krzaki porastające pomniki.

Niewątpliwie najbardziej imponującym grobowcem na całym cmentarzu jest mauzoleum rodzinny Güttlerów. Niegdyś przepiękna budowla z piaskowca, dziś ruina przedstawiająca sobą smutny widok.

- Mauzoleum powstało w latach 70. XIX wieku i jest dwupoziomowe. U góry był ołtarz, ta część to jakby mała kaplica, natomiast w części podziemnej była krypta grobowa. Polacy dokonali, niestety, nie tylko dewastacji samego obiektu, ale także zbezczeszczenia zwłok. Trumny zostały porozciągane, pootwierane, być może szukano tam kosztowności. Jeden z mieszkańców Złotego Stoku ubrał mundur zmarłego, następnie położył się w trumnie i straszył tych, których zawołali jego koledzy. Epilog sprawy był taki, że zawiadomiono ówczesną milicję, ORMO, a następnie ściągnięto sanepid, aby zdezynfekował tego durnia, bo jak inaczej go nazwać. Protokół sporządzony przez funkcjonariusza ORMO „w sprawie” opisujący całe zdarzenie oraz wymieniający sprawców i świadków, jako dokument zachowany jest do dziś. Ostatnie dewastacje miały miejsce jeszcze kilka lat temu. Wandale nie tylko poprzewracali i porozbijali nagrobki na cmentarzu, ale ktoś z kopuły mauzoleum  zdarł blachę miedzianą i rynny – opowiada Waldemar Wieja.

Barbara Güttler, córka przedwojennych właścicieli kopalni złota, chciała być pochowana w tym mauzoleum. Wydaje się, że za kilka lat będzie to możliwe, gdyż samorząd Złotego Stoku planuje wyremontować obiekt. Już udało się pozyskać środki z Funduszu Mikroprojektów Euroregionu na I etap zadania pod nazwą „Dziedzictwo przodków” na odrestaurowanie mauzoleum. Partnerem projektu jest Obec Bila Voda, a wnioskowana kwota dotacji to 30 000 euro, natomiast  szacowany koszt zadania to około 203 607 zł. Wykonano już dokumentację projektową oraz uzyskano pozwolenie na budowę.

Na lewo od mauzoleum znajduje się aleja, w której chowano ważne osoby dla całej niemieckiej społeczności Złotego Stoku. Niestety, jak na całym cmentarzu, także i tu większość pomników i tablic jest zniszczona.

- Leży tu Gustav Rieger, dyrektor Szkoły Śląskiej. W Złotym Stoku była bowiem Szkoła Leśna, której generalna dyrekcja znajdowała się pod Berlinem w Tempel. Szkoła ta po wojnie została przejęta przez Polaków i pierwsi nauczyciele, którzy kończyli politechnikę lwowską, nie mogli wyjść z podziwu dla nowoczesności parku maszynowego szkoły, gdyż o niektórych maszynach wiedzieli tylko z literatury, a tu były dostępne na poziomie szkoły średniej.

 

Urokliwy, mały cmentarz w Złotym Stoku uczy nas nie tylko pokory wobec śmierci, która zabiera wszystkich bez względu na wyznanie i narodowość, ale także jest bolesną lekcją przedstawiającą, do czego zdolni są bezmyślni ludzie, za nic mający świętość takich miejsc i spokój złożonych tu zmarłych. Na szczęście ostatnie lata i próby przywrócenia temu miejscu odpowiedniego wyglądu sprawiają, że nekropolia ta będzie być może także nauką odpowiedzialności za „ślady historii”.

 

Przeczytaj komentarze (9)

Komentarze (9)

Barbara środa, 02.11.2016 18:12
Historykowi nie przystoi pisać o faktach nie prawdziwych. Barbara Güttler nie była córką ostatniego właściciela Kopalni. Patrz drzewo genealogiczne Güttlerów.
środa, 16.11.2016 06:47
A gdzie tu napisane, że ostatniego? Cyt: "Barbara Güttler, córka przedwojennych właścicieli kopalni złota".
babcia czwartek, 03.11.2016 15:37
Czy fakt możne być nieprawdziwy? Jeśli znasz lepiej historię starego cmentarza to ją napisz. Ja podziwiam autorów za tak szeroką wiedzę.
środa, 02.11.2016 19:38
Największe zasługi ma niestety pani Elżbieta, dobrze by było dwa słowa na jej temat napisać! Ja dziękuję w swoim imieniu więcej takich ludzi
ZnamToLepiej wtorek, 01.11.2016 21:39
Jakim cudem w całym artykule nie ma słowa o Elzebiecie i Piotrze, bez których nie byłoby wiadomo kim są pochowani tam ludzie, nie byłoby historii Barbary, nie byłoby możliwości zdobycia środków ze współpracy z Czechami?! Pamietam jak dwa lata temu przedzierałem sie z Elżbieta przez pokrzywy i chaszcze by zapalić kilka świeczek na niemieckich grobach. Dzis pod mauzoleum świecą trzy znicze- właśnie od Elżbiety. Ale tu cała zasługa spada na radę miasta...
Zlotostotczanka wtorek, 01.11.2016 23:32
Prawda... ktoś sie trudzi, a ktos inny sie chwali nie swoim sukcesem i nie swoją mądrością...
Ja środa, 02.11.2016 19:50
Za malo jest pochwalen dla gminy dla swietnej pani burmistrz, Waldemar tez jest w gminie, wiec trza sie pochwalic czyms czego sie nie zrobilo, dobrze ze nie napisali ze to oni wyremontowali ten kosciolek. A mauzoleum juz powinno byc dawno zrobione, ale zblizaja sie wybory wielkimi krokami czyms trzeba sie pozniej pochwalic, bo poki co nie ma czym Grazynko. Chyba, ze rozpadajacym sie placem zabaw
WZ wtorek, 01.11.2016 19:42
Bardzo ladnie teraz wyglada cmentarz cala zasluga w posprzataniu jest dla dziewczyn z prac w gminie,zostalo odslonietych ponad 80 plyt nagrobkowych zakopanych w ziemi ktore ciezko wykopywaly ku swiatlu dziennemu i mozna teraz obecnie przeczytac na nich nazwiska osob pochowanych.Robily to z wielka przyjemnoscia a takze z ciekawoscia co na plycie pisze i ze teraz kazdy z rodzin dalszych czy blizszych moze odnalesc czastke swojej rodziny. To dla nich powinny byc takze podziekowania za tak wspaniala i ciezka prace.
wtorek, 01.11.2016 14:27
Bardzo prężnie działała ormo. Było co pilnować