Marzec, chłodna noc, półprzytomny wstaję i nerwowo zaczynam się ubierać. Agnieszka dostała skurczy, dużo za wcześnie i nie chodzi mi tu o godzinę trzecią nad ranem. Przecież do porodu jeszcze 2 miesiące! Pakuję Agnieszkę do samochodu, torba z rzeczami do szpitala ląduje w bagażniku naszej małej Ibizy. Staruszka już z niej - myślę o aucie, nie o żonie oczywiście, ale ile w niej przeżyliśmy... Nasze pierwsze randki, pierwsze wspólne wyjazdy, mój rajd do apteki na Wojska Polskiego po test ciążowy, a teraz jedziemy do szpitala. Muszę Cię sprzedać, jesteś zbyt mała na naszą nadchodzącą czwórkę - głaszczę klapę bagażnika i siadam za kierownicę.
środa, 11.4.2018 11:17
1355