ZACZYTANI... O sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz [NIEZNANE ZDJĘCIA]

niedziela, 28.1.2018 12:49 1759 0

Badania wskazują, że 63% Polaków nie czyta książek. Bądź kimś wyjątkowym, dołącz do tych, którzy czytają! Sięgnij po książkę rekomendowaną przez ząbkowickie koło Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich. Dzisiaj lekturę poleca Elżbieta M. Horowska. 

 

Anna Kamińska, Wanda, Kraków 2017 Wydawnictwo Literackie

Książka ma długi podtytuł „Opowieść o sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz. Mam nadzieję, że zaciekawię nią nie tylko ludzi interesujących się himalaizmem, wyprawami górskimi, podróżami. Biografie zawsze cieszyły się poczytnością. Są swoistym erzacem dla ludzi, którzy o swoim własnym życiu myślą, że jest nijakie, pozbawione tego, czego doświadczają ludzie z pierwszych stron gazet. Bez przeżyć danych tylko tym, którzy mogą spełniać swoje marzenia. Ja czytam książki z tzw. nurtu literatury górskiej, bo trochę chodzę po szlakach. Ale Alpy, Himalaje, nawet długi trekking już nie dla mnie. Pozostają książki. I nie ukrywam fascynacji postacią Wandy Rutkiewicz. To moja kolejna o niej lektura.

Wanda Rutkiewicz „w 1992 roku zaginęła na górze Kanczendzonga w Himalajch. Jej śmierci nikt nie widział, jej ostatniego słowa nikt nie słyszał, jej ciała nikt nie odnalazł. Jej odejście, tak jak wiele zdarzeń z jej życia, pozostaje do dziś tajemnicą” (s. 9). W innych książkach, których bohaterką jest Wanda Rutkiewicz, uwaga skupia się przede wszystkim na jej działalności górskiej. W opowieści Anny Kamińskiej, prawdopodobnie poprzez fakt, że autorka pochodzi spoza środowiska górskiego, jest więcej prywatności bohaterki, więcej o jej życiu poza wyprawami. Kamińska wybrała się nawet na Litwę, skąd wywodzi się jedna odnoga antenatów alpinistki i gdzie Wanda Rutkiewicz się urodziła w 1943 r. Druga część rodziny, ze strony ojca pochodzi z Łańcuta. Można powiedzieć, że to dwa różne światy, który – w rezultacie – wydały jedną z najniezwyklejszych kobiet, osobę o fascynującym życiorysie i ezoterycznej osobowości. W jakimś sensie górską femme fatale. Kobietę, która partnerów wspinaczek jednocześnie przyciągała oraz odrzucała. Trzeba pamiętać, że Wandę od dzieciństwa cechowała wielka uroda. Z latami doszedł wdzięk i klasa. Nawet ci, którzy jej nie lubili podkreślali, że była prawdziwą damą w dawnym tego słowa znaczeniu. Nie mogło być inaczej, jeśli się miało takie korzenie.

Podczas lektury prawdziwego dreszczu zaznałam docierając do strony 87. Już, już wydawało się, że odkryłam ekscytujący moment w historii mojej wsi. Bo oto jedna z koleżanek wczesnych lat młodości opowiada, jak to Wanda Błaszkiewicz (Rutkiewicz – nazwisko po pierwszym mężu) razem z 18-tą drużyną harcerską z Wrocławia bierze udział w jednym z obozów letnich w …Brzeźnicy w Górach Bardzkich! Wygląda na to, że w 1960 r. (kiedy odbywał się obóz) Wanda Błaszkiewicz już była studentką politechniki, a do Brzeźnicy przyjechała jej macierzysta drużyna, z innymi harcerkami. Jednak dzięki temu jednemu zdaniu internauci doby.pl mogą obejrzeć nieznane zdjęcia Wandy Błaszkiewicz z lat harcerskich. Udostępniła je dawna drużynowa, Pani Danuta Łukaszewicz, której w tym miejscu składam jeszcze raz najserdeczniejsze podziękowania i pozdrowienia.

Z tzw. osiągnięć himalaistycznych Wandy Rutkiewicz wymienię tylko dwa. Była pierwszą osobą z Polski, która postawiła nogę na najwyższym szczycie świata, Mount Evereście, co stało się 16 X 1978 r. Była to jednocześnie niedziela wyboru kardynała Karola Wojtyły na papieża. Kiedy oboje później spotkali się Jan Paweł II wypowiedział to słynne (w środowisku górskim) zdanie: „Dobry los sprawił, że nam obojgu, tego samego dnia, udało się wyjść tak wysoko”. Drugie, kto wie czy nie większe sportowe osiągnięcie Wandy Rutkiewicz to zdobycie w 1986 r. (pierwsze polskie wejście; trzecia kobieta w świecie) wierzchołka K2 (wys. 8611 m), uchodzącego za najtrudniejszą górę świata. [Właśnie teraz (!) trwa polska zimowa wyprawa na K2]. Nie mogę oprzeć się przyjemności przytoczenia jeszcze jednego fragmentu książki, moim zdaniem swoistego resume: „Wanda była w górach wyjątkowo ambitna, miała talent, by realizować się w alpinizmie, i wyprzedzała koleżanki i kolegów pod każdym względem. W środowisku było czuć, że wspinacze wszystkiego jej zazdroszczą. Ja zawsze powtarzam, że Wandzie zazdroszczono nawet marzeń. Była wizjonerem…” (s. 360). I jeszcze jedna smutna konstatacja, już samej Wandy Rutkiewicz „Jeśli w stadzie ptaków znajdzie się ptak o innym upierzeniu niż wszystkie inne, to reszta stada zawsze będzie chciała go zadziobać” (s. 321).

Bez najmniejszej wątpliwości – Wanda Rutkiewicz wyprzedzała swoje czasy. Była takim pięknym ptakiem, którego inne podskubywały. Proszę sięgnąć po jej fascynującą biografię.

Elżbieta M. Horowska

 

Książkę wypożycza Biblioteka Pedagogiczna w Ząbkowicach Śl.

Dodaj komentarz

Komentarze (0)