Czy były współpracownik burmistrza czeka na jego porażkę w referendum i będzie chciał go zastąpić?
Za tydzień będzie już wiadomo, czy przeciwnikom obecnego burmistrza Lądka-Zdroju udało się go odwołać przed upływem kadencji. Jeśli referendum, które odbędzie się 6 listopada, przebiegnie po ich myśli i dojdzie do przyspieszonych wyborów, wskazali swojego kandydata na następcę Romana Kaczmarczyka.
Mocno wierzymy, że osobą, która mogłaby powalczyć o fotel burmistrza jest radny powiatowy Tomasz Nowicki – napisał wieczorem w niedzielę, 30 października, Sebastian Łukasiewicz, pełnomocnik grupy, która doprowadziła do referendum. – Może to jest odpowiedni kandydat na to stanowisko? – pyta. Zastanawiające, że przedstawiając owego możliwego kandydata, pominął dwie ważne informacje.
Pierwsza, to że Nowicki był radnym w Lądku-Zdroju wybranym w 2014 roku z listy… Kaczmarczyka. Został nawet przewodniczącym rady miejskiej z jego rekomendacji. Panowie się jednak poróżnili. Nowicki ponoć szybko miał się przekonać, że z burmistrzem nie da się współpracować, bo „Słońce jest tylko jedno” [Rzeczywiście, w biuletynie samorządowym gminy Lądek-Zdrój mało jest zdjęć przewodniczącego rady, jak to powyżej…]. Według Kaczmarczyka natomiast, „po kryjomu” zapisał się do PiS i został asystentem społecznym senatora tej partii, Aleksandra Szweda. – Wierzę, że z Jego udziałem nasz zespół stanie się gwarantem dobrej zmiany – pisał wtedy senator.
Nowicki został szefem struktur PiS w Lądku-Zdroju i Stroniu Śląskim oraz sekretarzem zarządu okręgu wałbrzyskiego PiS. Prezesem tego okręgu była wtedy Anna Zalewska, ówczesna minister edukacji, a teraz europosłanka rządzącej partii. Do rady powiatu kłodzkiego w 2018 roku wybrany został też z listy PiS, ale… niemal dokładnie 2 lata temu zrezygnował z członkostwa w tej partii. Jak tłumaczył, zawsze szedł drogą środka, choć był też przecież okręgowym koordynatorem do spraw mediów w PiS. I to druga rzecz, którą Łukasiewicz pominął.
Oczywiście nie wyczerpuje to dorobku życiowego, zawodowego czy społecznego Tomasza Nowickiego. Jest on absolwentem lądeckiego Liceum Ogólnokształcącego i Uniwersytetu Wrocławskiego. Był m.in dyrektorem Muzeum Filumenistycznego w Bystrzycy Kłodzkiej, potem prodziekanem ds. studenckich Wyższej Szkoły Medycznej w Kłodzku. Teraz przewodniczy komisji zdrowia i spraw społecznych w Radzie Powiatu Kłodzkiego.
Żeby Tomasz Nowicki (lub ktokolwiek inny) miał jednak szansę zastąpić wkrótce Romana Kaczmarczyka na urzędzie, niezbędne do spełnienia są dwa warunki: w referendum 6 listopada [głosowanie odbędzie się w godz. 7:00-21:00] musi wziąć udział nie mniej niż 1879 uprawnionych do głosowania – to 3/5 spośród biorących udział w wyborze burmistrza w 2018 roku. Tylko wtedy referendum będzie ważne. W wałbrzyskim biurze wyborczym powiedziano nam, że wyniki powinny być znane jeszcze w nocy z 6 na 7 listopada.
Jeśli większość głosujących – przy spełnieniu warunku odpowiednio wysokiej frekwencji – opowie się za odwołaniem burmistrza Kaczmarczyka, jego mandat automatycznie wygaśnie. Premier mianuje wówczas komisarza [tym raczej Nowicki nie zostanie] i wyznaczy datę przedterminowych wyborów nowego burmistrza, które będą musiały odbyć się nie poźniej, niż w ostatnią niedzielę przed upływem 90 dni. W końcu stycznia, może w lutym, mielibyśmy nowe wybory. Ich zwycięzca miałby przed sobą niewiele ponad rok do... następnych wyborów.
Czy mieszkańcy Lądka-Zdroju pójdą głosować 6 listopada? Trudno wyrokować. Żaden ośrodek badania opinii społecznej nie zaangażuje się przecież w tak małej miejscowości. Badań więc nie ma. Strony sporu unikają bezpośredniego kontaktu i dyskusji. Retoryka jednak się zaostrzyła. W biuletynie grupy inicjatywnej referendum gminnego czytamy takie zdania skierowane do mieszkańców: „Zdajecie sobie sprawę, że przykrywając gnijącą tkankę zasłoną obietnic i wizji, nie da się odgonić zapachu rozkładu”. I dalej, że nowy lider powinien „zająć się problemami miasta i gminy, problemami infrastrukturalnymi, którego działania przyniosą dostrzegalny efekt nie w perspektywie lat, ale w perspektywie tygodni i miesięcy”.
To bezpośrednio nawiązuje do działań Romana Kaczmarczyka, który twierdzi, że przygotowywane przez niego inwestycje, często przez lata, bo takie właśnie są procedury administracyjne, właśnie teraz są realizowane. Jego oponenci są jednak zdania, że trwoni tylko pieniądze [na zdjęciu powyżej burmistrz jest na zorganizowanym przez siebie koncercie Czadomana, który tani nie jest] i zadłuża gminę. Nie wskazali jednak co, jak i za co można by zrobić „w perspektywie tygodni i miesięcy”. [kot}
Przeczytaj komentarze (28)
Komentarze (28)