Duszniki-Zdrój papierniczym pępkiem świata. Muzeum Papiernictwa na czele koalicji, która chce, by potwierdziło to UNESCO
Czy młyn papierniczy w Dusznikach-Zdroju trafi na listę światowego dziedzictwa prowadzoną przez UNESCO, agendę ONZ? To walka nie tylko o honor, ale także o duże pieniądze dla miasta. Sam wpis na tę listę może oznaczać co najmniej podwojenie tu liczby turystów. W piątek, 17 marca, w Muzeum Papiernictwa zebrał się po raz pierwszy komitet wspierający tę inicjatywę.
Na konferencji prasowej przed spotkaniem komitetu byliśmy świadkami zabawnego nieporozumienia. – Zrobimy to! – twardo oświadczyła Joanna Seredyńska, wicedyrektor muzeum. Nie: „uda nam się”. Krzysztof Maj z Zarządu Województwa Dolnośląskiego zareagował natychmiast: – Więcej optymizmu! Pani dyrektor wyjaśniła więc: „uda się” czy „nie uda się” – tu nie chodzi o przypadek. Sukces jest potrzebny, zatem go odniesiemy! Trudno o większy optymizm i determinację.
Dyrektor muzeum, Maciej Szymczyk, nie ma wątpliwości: – To ważne nie tylko dla nas, ale i dla Europy. To oświadczenie nie jest ani trochę przesadzone. Dusznickie muzeum jest liderem koalicji, które zabiega, by i ta część naszego dziedzictwa została oficjalnie uznana za istotną wartość w dorobku ludzkości. Razem z naszym Muzeum Papiernictwa występują o to Velké Losiny z Czech, Homburg i Niederzwönitz z Niemiec, Pietrabuona z Włoch oraz Capellades w Hiszpanii. Podkreślmy raz jeszcze: przewodzą im Polacy!
Warto zatem przytoczyć, za dyrektorem Szymczykiem, ważną informację: to Polacy po 1945 roku uratowali młyn papierniczy w Dusznikach-Zdroju [dawniej: Bad Reinerz]! Niemcy obiekt pozostawili w opłakanym stanie. Dawna suszarnia papieru w ich czasach miała się zawalić, a sam młyn miał zostać przeniesiony do części zdrojowej i zamieniony w pensjonat. To oni zbudowali też most, ledwie 2 metry od ścian dzisiejszego muzeum. To Polacy teraz przywracają pamięć o tym obiekcie.
Niech Państwa nie zmyli data nad wejściem do muzeum: widnieje tam „1605”. Już dziś wiadomo, w wyniku badań polskiego historyka, że obiekt powstał przed 1562 rokiem. Nie chodzi tu jednak o licytację na zasługi. To po prostu prawdziwie światowe dziedzictwo, o które my dbamy. I zdarzył się przy tym cud! W skład komitetu weszli przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, niezależnie od politycznych czy partyjnych sympatii: od kancelarii premiera, ministerstwa kultury czy wojewody, po urząd marszałkowski, starostwo powiatowe czy władze miasta.
Nie do przecenienia jest zaangażowanie przedstawicieli Dolnośląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, z szefem Danielem Gibskim, i ekspertów Międzynarodowej Rady Ochrony Zabytków ICOMOS, których koniecznie już tu należy wymienić. To prof. Ewa Łużyniecka i prof. Krystyna Kirszke, obie z Politechniki Wrocławskiej. Swoją wiedzą i doświadczeniem wspierają oni dusznicką inicjatywę. Polskie działania mogą liczyć także na pomoc władz sąsiadującego z Dolnym Śląskiem niemieckiego landu Saksonia, którego premier, Michael Kretschmer, nosi nazwisko dawnego właściciela młynu, na co zwrócił uwagę marszałek Maj.
Krzysztof Maj stosuje zresztą „miękką” presję na potencjalnych sojuszników. Gdy Jakub Wiśniewski, zastępca dyrektora Departamentu Ochrony Zabytków w Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, skończył chwalić ambicję i wielką odwagę Muzeum Papiernictwa, Maj go spytał: – Pochodzi pan z Wrocławia? Na co usłyszeliśmy: – Tak, traktuję to jako swoiste zobowiązanie. Sama załoga muzeum ma inny, doskonały i skuteczny sposób, by goście odwiedzający placówkę zawsze uśmiechali się na wspomnienie Muzeum Papiernictwa.
Ileż razy już byliśmy tego świadkami! Możliwość uwiecznienia swojej dłoni w papierze czerpanym i zabrania tego odcisku po zakończeniu wizyty do domu, działa na wszystkich: od dzieci po całkiem dorosłych, od zwyczajnych turystów po wysokiej rangi urzędników, jak choćby prezes narodowego banku Czech. Tak było i tym razem. „Szoł” jednak skradł marszałek Maj, który osobiście zabrał się do roboty. Na zdjęciach w naszej galerii widać, że w papierze uwiecznił nie tylko dłoń starosty Macieja Awiżenia, ale i Anny Nowakowskiej-Ciuchery, szefowej delegatury DWKZ w Wałbrzychu. Zabawa? Nie, tak tworzy się pozytywny „klimat” dla poważnego przedsięwzięcia.
Przygotowanie wniosku o wpis na listę światowego dziedzictwa UNESCO – możemy się spodziewać, że będzie on gotowy w 2025 lub 2026 roku – to niemal katorżnicza praca. Na posiedzeniu komitetu opowiadała o tym dyrektor Seredyńska, prawniczka i ekonomistka, co można było rozpoznać po precyzji jej wystąpienia, ale i zdolna dyplomatka, bo każdy, kto zadał jej pytanie, słyszał to, co chciał usłyszeć i deklarował zaraz wsparcie. To będzie potrzebne, bo nawet niedawne szacunki kosztów potrzebnych inwestycji nijak się mają do obecnej sytuacji na rynku i rosnących cen.
Tutaj jednak trzeba docenić spryt i wdzięk dyrektor Seredyńskiej, która wspierana przez wierną sojuszniczkę, konserwator zabytków Nowakowską-Ciucherę, wytargowała od Wód Polskich środki na zmianę otoczenia samego muzeum. Częściowo przez jego właśnie teren przechodzić ma tzw. kanał ulgi, który chronić ma Duszniki przed taka powodzią, jaka nawiedziła je np. w 1998 roku. Tak trzeba szukać przyjaciół! I pieniędzy... Choćby także na remont dachów czy utworzenie interaktywnego centrum kultury i nauki, które ma powstać w budynku po dawnej kotłowni. Cóż, dyrektor Szymczyk w każdej rozmowie podkreśla, jak wielką wartością jego muzeum, są ludzie, którzy tu pracują.
Czy to jednak nie mrzonki? Gdzie mają się choćby zatrzymać te tysiące dodatkowych turystów, jak mają dojechać do Dusznik-Zdroju? To niełatwe [i drogie!] zadanie lokalnego samorządu i władz wyższych szczebli. Burmistrz Piotr Lewandowski mówił o planowanej budowie parkingu na 2 tys. aut, który wśród mieszkańców budzi kontrowersje, ale może być niezbędny, by obsłużyć ruch turystyczny, a nawet o... zamknięciu skrzyżowania przy muzeum, gdzie z DK8 zjeżdża się do części zdrojowej. To jednak melodia przyszłości. Czy kiedykolwiek znajdą się pieniądze na budowę innej drogi?
Dyrektor Szymczyk marzy na przykład o... zburzeniu mostu obok Muzeum Papiernictwa. Rzeczywiście, zaburza on ekspozycję tego historycznego obiektu. Starosta Maciej Awiżeń, bo to most na drodze powiatowej, zażartował: – Nie ma sprawy! Sprowadzamy wojsko i... To jest chyba pierwszy taki przypadek, że ktoś postuluje likwidację mostu, a nie budowę nowego. Oczywiście w dającej się przewidzieć przyszłości to się nie stanie, ale – jak głosi mądrość twardych chłopaków – „Kto nie maszeruje, ten ginie…”. Trzeba myśleć o przyszłości, nie można przestać marzyć, nawet jeśli dziś wydaje się, że to mrzonki.
Mrzonką z pewnością nie są starania o wpis Muzeum Papiernictwa na listę światowego dziedzictwa. Pracownicy muzeum ciężko pracują na to, by znaleźć się wśród 1154 takich obiektów. Mają moralne wsparcie państwa, oby nie zabrakło tego materialnego. A oni sobie poradzą! A my będziemy dumni, jeszcze bardziej dumni, że jest takie miejsce w naszej okolicy. Prawda, samą dumą mieszkańcy się nie najedzą. Podkreślamy zatem raz jeszcze: ten projekt to inwestycja w przyszłe zyski miasta. [kot]
Komentarze (4)