Dziś to ja jestem Matka Teresa. Wywiad z Andrzejem Wojtalem, trenerem najszybszego pływaka w Polsce

piątek, 16.3.2018 11:10 938057 68

Z Andrzejem Wojtalem, trenerem dzierżoniowskich pływaków w Międzyszkolnym Klubie Sportowym „Dziewiątka”, rozmawiamy o metodzie na pływaków i absolutnej wyjątkowości stuletniego dzierżoniowskiego basenu.

Po raz kolejny odebrał Pan nagrodę trenera roku w dzierżoniowskim sporcie. Jakie to uczucie?

Satysfakcja pod koniec życia i pracy zawodowej. Nie wiem, ile jeszcze uda mi się potrenować – pół roku, rok? Marzę, by popracować spokojnie do olimpiady w Tokio.

Kto Pana nauczył pływać?

Sam się nauczyłem. Miałem to szczęście, że w wieku trzech lat przeprowadziłem się z Bielawy do Dzierżoniowa, gdzie był basen. Gdybym był mieszkańcem Bielawy, pewnie nie nauczyłbym się tak szybko pływać. Blisko domu, w miejscu dzisiejszego ZUS-u, mieliśmy piękny stadion - z trybunami, bieżnią, wybudowany na początku lat 50. Tam całymi dniami uprawialiśmy różne dyscypliny sportu. Kiedy znudziła nam się lekkoatletyka i zapasy, postanowiliśmy popływać. Miałem siedem lat, kiedy po raz pierwszy poszedłem na basen. Zachwyciłem się wnętrzem sprzed wielu lat. Funkcjonowały tam jeszcze dwie wspaniałe łaźnie. Pamiętam, jak swego czasu wicemistrz olimpijski, jeden z czołowych ciężarowców, trener reprezentacji młodzieżowej Polski, przebywający na zgrupowaniu w Rościszowie, codziennie przyjeżdżał do łaźni. Powiedział mi: słuchaj, cały świat zjeździłem, ale takiej parówki jak tutaj nigdzie nie ma. Polubiłem pływanie - zapisałem się do szkółki Włókniarz Dzierżoniów (później ewoluowała na Międzyzakładowy Klub Pływacki), płaciłem tylko miesięczną składkę członkowską w wysokości kilku złotych, podczas gdy jednorazowy bilet na basen kosztował 3 zł, to była dość spora suma.

Po latach wypływał Pan wicemistrzostwo Polski.

W 1962 roku zacząłem trenować dla szkółki wrocławskiej, wyjeżdżałem na zawody. Podjąłem naukę w Technikum Energetycznym, co mnie w ogóle nie interesowało, ale tam miałem oparcie dla swojego klubu Czarni Wrocław. Odniosłem sukces - mistrzostwo Dolnego Śląska, wicemistrzostwo Polski seniorów w 1966 roku, jednak w wieku 19 lat zakończyłem karierę.

Skąd ta decyzja?

Cóż, nie byłem za bardzo pracowitym zawodnikiem. Zobaczyłem, że koledzy umykają mi jako rywale. Człowiek zaczyna się wtedy zastanawiać. Poza tym klub nie miał odpowiednich warunków do trenowania. Założyłem rodzinę, rozpocząłem studia na Akademii Wychowania Fizycznego, ale nie skończyłem ich. Też mnie znudziły. Zawsze miałem tak, że dochodziłem w życiu do pewnego progu i kiedy nic mi to nie dawało, rezygnowałem.

W tym roku mijają trzydzieści dwa lata Pana pracy trenerskiej, odnosi Pan największe sukcesy trenerskie w mieście i jednocześnie skromnie wyznaje, że najważniejsi są zawodnicy, a Pan jest jedynie dodatkiem. Jaka jest tajemnica tych treningów?

Cała tajemnica polega na niepowielaniu zadań. Nas bieda zmusiła do rezygnacji z treningów na długim basenie. W tej chwili cała Polska trenuje na długim basenie, stąd powstała opinia, że polskie pływanie nie ma szans dorównać pływaniu światowemu, bo nie mamy długich, 50-metrowych basenów. Do 2000 roku przed sezonem letnim, przed głównymi Mistrzostwami Polski wyjeżdżaliśmy na zgrupowania, gdzie trenowaliśmy na długim basenie. Przypadek sprawił, że tamtego roku nie mieliśmy środków i trenowaliśmy w Dzierżoniowie. Proszę sobie wyobrazić, że nasi zawodnicy pojechali na mistrzostwa Polski bez przygotowania na długim basenie i odnieśli więcej sukcesów niż wcześniej w sezonie zimowym. Dzięki temu mam najszybszego człowieka w Polsce, ba, rekordzistę Polski. Rekord Czerniaka na 50-metrowym basenie był nietknięty od ośmiu lat. Paweł Juraszek jest wyrobnikiem. Oprócz talentu ma pewne cechy, które zauważyłem już kiedy spotkaliśmy się za pierwszym razem. Miał wówczas pięć lat. Był bardzo żywy, nadpobudliwy, nie potrafił przejść pięciu kroków, musiał podbiec lub podskoczyć. Przełożyło się to na to, że jest najszybszy w Polsce, a może będzie i na świecie.

Nagrodzony jako najlepszy sportowiec dzierżoniowskiego sportu 2017 roku i za największe sportowe osiągniecie. Trzymamy kciuki za jego kolejne rekordy pływackie.

Ja również. Kiedy był mały powiedziałem mu: będziesz najszybszym człowiekiem na świecie, jeśli tylko będziesz mnie słuchał. Nie za bardzo mu się to udawało na przestrzeni lat (śmiech).

Zazwyczaj szybko Pan wychwytuje predyspozycje do pływania, talent?

No, mam nosa, potrafię ocenić, czy ktoś zapowiada się na dobrego pływaka, czy woda go kocha. Nauczyć pływać można każdego, ale umiejętność osiągania wybitnych wyników stanowi połączenie wielu cech: wzrostu, tendencji do tycia, bycia drobno- lub grubokościstym, stanu organów wewnętrznych, wrodzonej siły, ale też umiejętności poznawania nowych rzeczy czy systematyczności.

Pływacy boją się Pana? Jest pan surowy?

Surowy jestem, ale w buzi. Kiedyś rzeczywiście byłem surowy, co wynikało z tego, że zawsze byłem sam, a nieraz na basenie miałem po 30 zawodników. Ostro dopingowałem dzieci do zanurzania głowy, skoków do wody, bo inaczej ile by ta nauka trwała? Zwracali mi nieraz uwagę, żeby nie nawoływać tak głośno, ale pytałem: co ja mam zrobić? Nieraz z przedszkola przychodziło mi trzydzieścioro dzieci, wszystkie w czepkach. Jeśli nie krzyczałbym, czepek i szum wody spowodowałby, że nic by nie usłyszały. Jako jedyny człowiek w Polsce prowadzę wszystkie grupy wiekowe. Do szkółki przychodzili też potencjalni zawodnicy, musiałem wymagać od nich pewnej dyscypliny. Mieli słuchać i reagować na polecenia. Mój gwizd rozpoznają dziś spośród wielu gwizdów. Gdybym się porównał do siebie sprzed 20 lat, to ja w tej chwili jestem Matka Teresa...

Kluczowa w sporcie jest motywacja, wiara we własne siły.

Paweł Juraszek i Karolina Jurczyk wiedzą, po co przychodzą na treningi. Karolina jedzie za kilka dni na wielomecz do Austrii, będzie się starała o udział w Mistrzostwach Europy i Mistrzostwach Świata. Ale najważniejsze będzie Tokio. Na olimpiadę do Rio dwa lata temu Paweł pojechał sam, był zahukany, przeżył rodzaj szoku. Nie zrobił tam wielu rzeczy, o których mu mówiłem. Sytuacja w polskim pływaniu jest taka a nie inna – wypuścili nieopierzonego zawodnika samego, bez opieki.

Dlaczego nie pojechał z Panem?

Bo mnie nie powołali. Nie wiem dlaczego, taki jest układ. To się rozpoczęło już przed laty. W latach 90. miałem czołowe wówczas zawodniczki - Zuzię Oliwę i Asię Gołębiowską, juniorki, których nie powoływano na zawody międzynarodowe. Wtedy wyjazd na zagraniczne zawody to było coś i nagle okazuje się, że trzeba powołać jakiś klubik z małego miasteczka, który jest zadrą w oku większych klubów. Zaczyna się kombinowanie, jak ich wykluczyć. Zdarzyło mi się też z Julkiem Soboniem, że gdy jako 15-latek w 2006 roku został powołany na wielomecz do Szwajcarii, nikt mnie o tym nie powiadomił. Kolega opowiadał mi potem, że na zawodach go wyczytali i nikt nie wyszedł.

Dzisiaj to już chyba niemożliwe.

Wszystko jest możliwe. Paweł powinien razem z kadrą jechać na zgrupowanie do Barcelony. Piękny wyjazd. Ja niestety nie mogę z nim jechać, bo musiałbym zamknąć klub, a on powiedział, że bez trenera się nie ruszy, a poza tym warunki na basenie otwartym w Barcelonie o tej porze są nie przyjęcia, bo łatwo się przeziębić. Chcieliśmy, aby przekazano na indywidualne treningi środki przeznaczone na niego. Bezskutecznie. Gdyby to był zawodnik średniej klasy… Ale przecież to jest czołówka światowa, piąty sprinter na świecie na dystansie 50 m! Na ostatnich Mistrzostwach Europy w Kopenhadze klub MKS 9 Dzierżoniów reprezentowali Dominika Sztandera, Paweł Juraszek i Karolina Jurczyk, podczas gdy ze Śląska Wrocław – ani jednej osoby… Najciekawsze jest to, że ja nie mam przecież takiego zaplecza do pływania. W czasie całej swojej kariery ani razu nie miałem wpadki, by w którymś roku nie mieć medalu na Mistrzostwach Polski.

Jak pan motywuje swoich zawodników?

Mówię im, że nie interesują mnie medale, tylko rekord życiowy. I oni się starają. W całej Polsce wszyscy chcą zdobywać medale, jest niesamowita presja. Ja nad sobą nie mam prezesa, trenera koordynatora. A każdy trener jest rozliczany przez „górę” i „trzepie gaciami”, wywołując napięcie w zawodniku. Ja tylko mówię: zrób mi życiówkę. W tej chwili Paweł wie, że rekord życiowy to nowy rekord Polski do czasu, kiedy życiówka będzie nowym rekordem Europy albo świata. A moja w tym głowa, żeby tak skomponować trening, aby on miał cały czas postęp.

Podobno nigdy nie powtarza Pan treningów.

Tak, zawsze staram się je urozmaicać, bo pływanie samo w sobie może być nudne. Nigdy nie powtarzam całego treningu, mało tego, ja swoje zapiski o treningach niszczę, by nie sięgnąć jak inni po kajet sprzed dwóch lat, kiedy byli tacy tam zawodnicy i im dobrze szło, bo nie chce się nic nowego wymyślać. To błąd. Co ważne, zawodnik nie ma dużo pływać, tylko szybko. Nasi zawodnicy pływają najmniej w Polsce. Reguła w Juvenii, bo mam kontakt z Dominiką Sztanderą, to kilkanaście kilometrów dziennie. Po co tak męczyć pływaków? Intensywność jest ważna. W tej chwili w całym kraju głowią się: jak on to robi? Na zgrupowania nie jeździ, na obozy narciarskie też, bieda w klubie, a wyniki są. Kiedyś jak skończę z tym, to pani wszystko opowiem, teraz nie mogę zdradzać wszystkich tajemnic.

Widzą w Panu outsidera z prowincji?

Tak. Dzierżoniów, gdzie to jest? O co chodzi z tym Wojtalem? Główne pytanie wśród trenerów to: a ile oni trenują? I każdy coś tam wymyśla, nigdy nie mówiąc do końca prawdy. U mnie rano zawodnicy pływają do dwóch kilometrów, ciężki trening jest wykluczony, bo później idą do szkoły, podczas gdy większość pływaków zgrupowanych jest w klasach sportowych, po każdym treningu mają przerwę, śniadanko, do szkoły idą dopiero dwie godziny po wysiłku treningowym. Słowem luksus.

Nie chciał Pana podkupić większy klub?

Ale ja nigdzie bym nie poszedł. Tam, gdzie zaczynają się pieniądze, kończy się sport. Zawodnik musi walczyć sercem. Zauważyła pani, że Lewandowski się już nie rozwija?

To jest Pana miejsce na ziemi, powtarza Pan wciąż: mój basen.

Na to wygląda i nie opuszczę go. No, może pojechałbym tylko do Zurychu, gdzie mieszkają moje wnuczki. Jedna ma cztery lata, druga pół roku. Niedługo tam jadę, by sprawdzić postępy wnuczki w pływaniu. Syna od maleńkości oswajałem z wodą podczas kąpieli, najpierw chlapiąc go delikatnie, potem wyciskając na niego gąbkę, następnie polewając kubeczkiem, aż w końcu z garnka. Bez problemów się oswoił. Tak powinni robić wszyscy rodzice – nie tam oczko, uszko zakryte, tylko lać od razu sporym strumieniem. Wiele osób pływa nie zanurzając głowy, to błąd. Podpłynie ktoś dla kawału, chlapnie i człowiek tonie. Pływający musi mieć opanowaną umiejętność kontaktu z wodą. Można też iść przez mostek i wypaść. Dlatego wymagam umiejętności pływania bez okularów. Ale to prawda, nie ma takiego drugiego basenu jak w Dzierżoniowie.

Są plany przebudowy basenu, dobudowy części rekreacyjnej, by unowocześnić zabytkowy obiekt i sprawić, by był bardziej funkcjonalny.  

W latach 70. remontowali ten basen aż dziewięć lat. Sanepid zamknął go wiosną 1970 roku, remont rozpoczął się w 1974 roku. Obiekt był w opłakanym stanie. Trzeba było wyremontować elewację, kotły do ogrzewania wody, wymienić filtry. Zarządzające basenem Powiatowe Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej było niewydolne, przez pierwsze cztery lata po zamknięciu nic się nie działo. Dopiero wziął się za to wysportowany jak na urzędnika naczelnik powiatu Zygmunt Iwaszkiewicz. Będę podkreślał, że pod względem nauki pływania ten basen jest idealny. Ingerencja w nieckę byłaby niepotrzebną dewastacją dobrych rzeczy, nie zgodziłem się na to. Uparłem się, powiedziałem, że ta niecka jest jedyna, jeśli nie w Polsce, to może na świecie nawet. To, że Juraszek jest najszybszym człowiekiem w Polsce, to dzięki temu, że trenuje tutaj, w tej niecce. Mogę w niej przeprowadzać takie treningi, jakich nie mógłbym odbyć na żadnym basenie. 

Na zdjęciu na pierwszym planie Paweł Juraszek

Chce Pan powiedzieć, że niecka jest współautorem Pańskich sukcesów?

Oczywiście. Między krawędzią basenu a lustrem wody jest 63-65 cm, dzięki czemu podczas treningu mogę polecić skoczyć kilkunastu osobom do wody na wysokość drugiego toru. Na żadnym innym basenie nie da się tego zrobić, jedynie ze słupków. Poza tym na wszystkich basenach w Polsce liny oddzielające tory są umocowane równo z lustrem wody, naciągnięte, by tłumić fale. U mnie nie muszą tłumić fal, najważniejsze, żeby oddzielały tory. Mogę je zdjąć w ciągu jednej minuty, co daje możliwość manipulowania treningiem. W Aquariusie trwałoby to pół godziny, przy zaangażowaniu wszystkich ratowników.

tekst i foto Aneta Pudło-Kuriata

Przeczytaj komentarze (68)

Komentarze (68)

Janek Pawul (rocznik 1952) środa, 17.06.2020 10:30
to moje wspomnienie o Januszu Wojtalu - moim trenerze - bracie Pana Andrzeja : https://moj-dzierzoniow.blogspot.com/p/b
asen-kryty-sekcja-pywacka.html
Janek Pawul (rocznik 1952) środa, 17.06.2020 10:24
to moje wspomnienie o Panu trenerze: https://moj-dzierzoniow.blogspot.com/p/b
asen-kryty-sekcja-pywacka.html
:) niedziela, 23.02.2020 13:41
Pozdrawiam Panie Trenerze. Poznaliśmy się przeszło 30 lat temu właśnie na tym ukochanym przez Pana basenie. Teraz mieszkam daleko. Wspomnienia zostały MKS Żagiew 9 klasa pływacka D....
Paweł Frindo piątek, 28.09.2018 22:06
A ja chciałbym bardzo podziękować Panu Andrzejowi. Trenowałem w latach 80-tych na tym basenie. Może nie trenował mnie Pan Andrzej ale Jego brat Janusz, to wspominam ten czas jako coś wspaniałego. Pomimo, że mam już 45 lat nadal mam tego bakcyla i pływam kiedy tylko mogę. Dziękuję za te lata spędzone na treningach.
piątek, 16.03.2018 12:34
W Radiobudzie mial kiedys z nami sport Wojtal. Czy to jego brat?
autorka piątek, 16.03.2018 15:37
Tak,to Jego brat.
piątek, 07.09.2018 12:52
Dziekuje!
pilny obserwator niedziela, 10.06.2018 12:10
Z tego wywiadu wynika niestety to co najgorsze w naszym życiu publicznym, a w tym przypadku w sporcie. Na stanowiskach kierowniczym w większości ludzie pilnują własnych interesów, układów nie kierując się co przerażające dobrem zawodnika za którym powinny iść pieniądze ,a nie odwrotnie. Mając taki potencjał jaki stworzył p. Wojtal należy go umiejętnie wykorzystać i wspomagać jak tylko się da. Podziwiam upór i konsekwencję zarówno trenera jak i takich zawodników, których wychowuje. Pływanie to bardzo samotny sport i niezwykle wymagający. Jeżeli takie wyniki trenera i jego warsztat pracy nie przekonują to tylko potwierdza, że tutaj tzw "górze" zależy na ustawianiu "swoich", a przy okazji korzystaniu z kadrowych atrakcyjnych możliwości dobrego funkcjonowania .
Emilia Z. niedziela, 22.04.2018 16:24
Wielki Szacunek dla Trenera - dziękujemy
autor sobota, 14.04.2018 10:54
Pan Andrzej jest wymagającym trenerem i o tym wiedzą jego zawodnicy, czego przykładem jest tak duża grupa dzieci w różnym wieku. Rodzice mają prawo wybrać klub (w naszym rejonie jest kilka), w którym dziecko może pływać. Jeśli myśli się poważnie o uprawianiu sportu to trzeba się w całości poświęcić i tyle w tym temacie. W sporcie nic samo nie przychodzi.
autor czwartek, 12.04.2018 19:39
Pisz w swoim imieniu!
Lady Masters piątek, 16.03.2018 17:01
Całe życie charakterny z zasadami - Trener, śmiało mogę powiedzieć, że mój drugi Ojciec. Szanuję, podziwiam, kibicuję...
autor niedziela, 18.03.2018 11:45
Żeby poznać człowieka trzeba z nim spędzić bardzo dużo czasu i Pani Lady Masters wie o czym piszę.Pływanie to nudny, trudny i wyczerpujący sport zabierając po drodze pół życia.
autor niedziela, 18.03.2018 10:37
A z jakimi to zasadami?
Lady Masters poniedziałek, 19.03.2018 17:51
Można by elaborat napisać, a pewnie i tak nie zrozumiesz...
autor piątek, 23.03.2018 15:39
Fatalne zauroczenie?Pozory,pozory,pozory Droga Pani!
Jan piątek, 23.03.2018 19:45
Niespełniony? niedowartościowany? i jeszcze z fatalnym zauroczeniem?. Co się z tymi ludźmi dzieje?
wiceprezes rady pedagogicznej sobota, 24.03.2018 19:27
Fatalna indolencja, w parze z dogmatem o własnej nieomylności oraz pozorną wiedzą czerpaną z mediów społecznościowych, Panie Janie. Z politowaniem patrzę na słowa tych wszystkich sofistycznych omnibusów, nolifów zza komputerowego monitora. Faktycznie, co może wiedzieć o facecie chłopak/dziewczyna, która spędziła z nim w wodzie ponad 10 tys. godzin swojego życia... Niestety, są to dopiero początki efektów bezstresowego wychowania, zainicjowanego wraz z końcem minionego tysiąclecia. Millenialsi są już dziennikarzami, nauczycielami, lekarzami i politykami, i to niedługo my od nich, a nie oni od nas, będą zależni. Zasadniczym celem trenerów/pedagogów nie powinno być dostarczanie wszechobecnej rozrywki oraz ciągłe nagradzanie przedszkolaków medalami czy pucharami, lecz przekazywanie zasad i wartości, do których tak zaskakująco ciężko dotrzeć na tym naszym internetowym wysypisku. Panu Wojtalowi można by zarzucić wiele, ale nigdy nie był on pozorantem, ani nie zależało mu na jego własnej popularności. Przekłada się to latami na sportowe rezultaty wychowanków, ale tylko wtedy, gdy poparte jest to mozolną pracą trenera, a przede wszystkim harówką jego dzieciaków. Gratulacje.
autor poniedziałek, 26.03.2018 14:03
Wielu takich trenerów "Andrzejów" jest w polskim pływaniu, ale młodzież jak również rodzice myślą, że ich dziecko lepiej się będzie rozwijało w dużym ośrodku szkoleniowym gdzie zawodnicy mają sparingpartnerów i są medialni w mediach społecznościowych. A taki "Trener" na stuletnim basenie trenuje zawodników z czołówki światowej. Oczywiście można zarzucić, trener krzyczy, wymaga i rzadko kiedy chwali. Ale od głaskania są rodzice a trener od wyników. On skupia się na treningach z zawodnikami a strona medialna w ogóle go nie interesuje. Zawsze powtarzał swoim zawodnikom, nie jest ważne gdzie a jak trenujesz. Gratuluje
R. Wróbel środa, 21.03.2018 03:37
Wielki szacunek dla Pana,Panie Trenerze. Zgadzam się z KAŻDYM Pana słowem. Przez lata pływałam reprezentujac barwy mojego kraju,niestety wielokrotnie spotykałam się z prywatnymi rozgrywkami dzialaczy szkodzacymi karierze zawodników. Co do szkolenia powiem tylko, że filozofia Pana Andrzeja była dokładnie taka sama w przypadku mojego trenera i sprawdzała się stokrotnie,choć zawsze była krytykowana ,bo była "inna". Poważna kontuzja wyeliminowala mnie z mojego ukochanego sportu,którym nigdy nie byłam znudzona,bo trenowałam intensywnie,na jakość, a nie na ilość.Dodam,że pływałam na poniemieckim basenie starej, pożydowskiej bożnicy w Poznaniu z podobną jak u Pana Andzeja niecką i lina mi z korka. Było ciężko, ale efekty zaskakujące! Zgadzam się też z podejściem do nauki pływania. Moje dzieci plywały juz w trzecim dniu życia w wannie z głową pod wodą i uśmiechem na twarzy. Sama uczę dzieci pływać. Nie krzyczę,bo pracuję z małymi grupami,ale zaczynam ,jak Pan Andrzej od zaprzyjaźnienia z wodą i "podwodą". Kładę nacisk na dobre techniczne nawyki od początku nauki, buduję stopniowo zaufanie do wody i zaszczepiam miłość do tego cudownego sportu od najmłodszych lat. Życzę zdrówka Panie Trenerze i dalszych, wspaniałych sukcesów ,a pseudodziałaczom sportowym szybkiej rezygnacji z pomyłkowo zajmowanych stanowisk i uwolnienia zawodników i ich trenerów od prywatnych rozgrywek wewnątrz partyjnych. Czasy komuny odeszły w niepamięć. Czas na odbudowę polskiego pływania i wynagrodzenie ciężkiej pracy zgodnie z zasługami.
fan piątek, 23.03.2018 12:19
To cała prawda R. Wróbel. Z małych klubów są tylko zawodnicy kaperowani do dużych ośrodków i się zapomina skąd ma korzenie i kto był jego początkowym trenerem. Jeżdżą na zgrupowania po całym świecie a mamy baseny 50m w kraju i można tą młodzież nie odrywać od szkoły. Mamy tyku utalentowanych trenerów z klasami i chyba nie mają pomysłu na światowe pływanie. A trener w małym klubiku z basen 100 letnim wychował od podstaw sprintera na poziomie światowym. Po dziesięciu latach mamy sprintera w czołówce światowej. To świadczy, że może nie są potrzebne zgrupowania z przypadkowymi trenerami a pomoc powinna trafić za zawodnikiem do klubu. Jak czytałem to pan Juraszek nie jeździ na zgrupowania tylko trenuje w klubie wraz z innymi zawodnikami. I nie ma lepszych warunków do trenowania, ma takie jakie mają pływacy i na pewno jest też tłoczno ale z tego wynika, że praca trenera idzie w dobrym kierunku. Może przydałoby się wysłuchać Pana Andrzeja jak on to robi, ale myślę, że tak się nie stanie.
MH sobota, 17.03.2018 12:29
Pasjonat. Powinien się sklonować ( czas wykształcić uczniów), a miasto postawić jeszcze ze 3 takie niecki. To lepsze od narkotyków.
emeryt wtorek, 20.03.2018 15:38
Bo basen to też narkotyk i wiem co mówię a mam dziś 70 lat i właśnie na tym basenie uczyłem się pływać .
Drugs are Bad środa, 21.03.2018 12:51
Tacy juz przeciez sa, wyksztalceni, z doswiadczeniem, pasja, istne klony... Tyko, ze musza udawac 'wesolych trenerow' i jezdzic do Bielawy, zeby bezstresowo uczyc plywac dzieci pana Pawla, aby mu trauma z dziecinstwa nie wrocila. Zapytaj Lady Masters...
mama piątek, 23.03.2018 11:34
Jest moda na wychowywanie bezstresowe i każde inne podejście do dziecka to atak rodziców; bo się zmęczy albo zestresuje. W sporcie nie ma czasu na ubolewanie się nad sobą. Sport kształtuje charakter młodego człowieka tylko czasami w tym rodzice przeszkadzają.
Kasia piątek, 23.03.2018 10:24
Mój trener :) prowadził nas jeszcze z bratem Januszem - to był dopiero duet.
8 lat ciężkich treningów
pobudka 4:30 - na 6:00 trening na basenie (dojazd z Bielawy)
szkoła - trzeba było na 8:00 zdążyć (nawet dyrekcja przesunęła dla nas w SP 7 w Bielawie z 7:30 na 8:00 rozpoczęcie lekcji)
po szkole szybkie lekcje na kolanie + obiad w locie
i na 16:00 trening "suchy" na stadionie w Dzierżoniowie
potem biegiem na basen i 17:00-19:00 trening
do domu człowiek przyjeżdżał po 20:00
kolacja i spać
w soboty treningi na 8:00 do 10:00
niedziele czasami były wolne ;)
8 lat
warto było :)
Dziękuję Trenerze
ala czwartek, 22.03.2018 23:40
Gratulacje panie Andrzeju.
autor czwartek, 22.03.2018 13:12
Ktoś napisał "Tam, gdzie zaczynają się pieniądze, kończy się sport". Dla mnie pływacy to nie zawodowcy jak piłkarze, tenisiści cz golfiści, to są amatorzy i nawet będąc najlepszym na świecie, pozostaje tyko satysfakcja a nigdy nie dostąpią takich zaszczytów. Nie jestem za dawaniem pieniędzy ale za pomocą tej młodzieży. Nawet szkoła nie wspiera młodych ludzi w sporcie tylko narzekanie że zmęczony siedzi na lekcjach ale nauczyciel nie wie, albo nie chce wiedzieć, że ten młody człowiek musi wstać o 4:30 żeby zdążyć na poranny trening i plecakiem z basenu do szkoły. A za wszystko finansują rodzice. Więc na tym poziomie nie ma mowy o pieniądzach a bardziej pomocy bo nie wszystkie dzieci mają bogatych rodziców. Można rzec trzeba było zostać piłkarzem ? ale to nie tak. Traktujmy tak samo wszystkie sporty amatorsko czyli żaden sportowiec nie będzie mógł przyjmować pieniędzy i wtedy skończy się powiedzenie przytoczone na początku.
autor czwartek, 22.03.2018 12:07
Wspaniały człowiek i trener, można by powiedzieć, że połowa dzieci z Dzierżoniowa uczyła się pływać pod jego opieką a dziś ich dzieci są w tym samym miejscu na basenie u tego samego trenera.
? wtorek, 20.03.2018 08:37
Liny pół godziny - błędne słowa
Kasia niedziela, 18.03.2018 21:14
To zawsze byl nasx drugi tata surowy ale wspanialy i kochany
byly uczen niedziela, 18.03.2018 20:20
f fakt-facio,niesamowicie skuteczny.Czapki z głów !
niedziela, 18.03.2018 19:59
Gdzie są sponsorzy????taki trener powinien jeździć ze swoim podopiecznym na wszystkie zgrupowania
Sylwia niedziela, 18.03.2018 13:30
Najwspanialszy trener na świecie. Trenując nie oszukałam nawet o 5m bo się bałam
Paweł sobota, 17.03.2018 17:23
Ja mam podobne wspomnienia. Jeszcze z czasów przedszkola. Wpychał nas na siłę do wody a potem dociskał ręką głowę pod wodę. Wydaje mi się , że to nie najlepszy sposób na naukę pływania. Do dziś mam traumę jak myślę o wodzie. Moje 6 leci chodzą z ochotą na basen bo dziś mają wesołych trenerów , którzy uczą przez zabawę. Dzieciaki aż się rwą do pływania.
autor niedziela, 18.03.2018 11:35
Mamy dzieci w podobnym wieku i ja również byłem przedszkolakiem i uczył mnie Pan Andrzej pływać a dzisiaj moje dzieci należą do klubu, jeżdżą na zawody i na basen uczęszczają z radością. Moje doświadczenia z pływaniem są troszkę inne od Pawła ale każdy ma swoje odczucia.
Lady Masters niedziela, 18.03.2018 06:00
„... wesołych trenerów, którzy uczą przez zabawę....” Hahah dobre!!! sprawdź koniecznie ile ci śmieszni trenerzy mają wspólnego z pływaniem... bo błędów nabytych podczas nauki bardzo ciężko się pozbyć.
autor niedziela, 18.03.2018 10:36
Ja mam podobne i podobnie straszne,TRAUMATYCZNE!!!
Gadomska sobota, 17.03.2018 21:59
Najwspanialszy trener na poziomie światowym który przez długie lata mnie terenował jako pływacze odniosłam dzięki niemu suksesy w sporcie .Zawsze wiedziałam że wychowa pan najlepszych.
alzak sobota, 17.03.2018 18:36
Witam chodzac do nie istniejacej dzis 4_ki na ul.Slowianskiej ,od 5_tej klasy mielismy basen i to wlasnie tam nauczylem sie plywac,ganiajac sie po lawkach drewnianych ktore to nie byly w najeprzym stanie (brakowalo np:nozek,wpadlem na gleboka wode a lawka za mna, po wielkim strachu i wyjsciu z wody dostalem jeszcze ielkiego KLAPSA ud pana Jaruzelskiego:ktory to byl wspanialym nauczycielem wf.pozdrowienia dla Wojtala od bylego mieszkanca Bat-Chlop.
Basenowy plywak piątek, 16.03.2018 16:26
Jak bylem maly i chodzilem na basen to zawsze balem sie tego faceta.nie wiem czemu ale do dzisiaj jakos go nie trawie.nie znam go ale niech pozyje jeszcze chlopina.
Bwa sobota, 17.03.2018 15:05
Tez sie go balem ale z perspektywy czasu a mam dzisiaj 36lat to powiem ze swietnie nauczyl mnie plywac u niego zdawalem karte plywacka gdyby wiecej bylo takich charakternych ludzi to Polska wygladala by inaczej szacunek dla Pana pozdrawiam
sobota, 17.03.2018 17:41
Ja go sie dalej boje.... mam 40 lat
Beata sobota, 17.03.2018 13:41
Z wielką przyjemnością przeczytałam ten wywiad. Widać, ze ma Pan wielkie serducho i pasję, bez sladu komercji. Oby wiecej takich ludzi. Gratuluję Panu i życzę dalszych sukcesów.
Alicja Kwiatkowska,mama pływaka sobota, 17.03.2018 12:54
Oprócz szacunku dla pracy trenerskiej Andrzeja Wojtala,należy zauważyć również jego niełatwą pracę wychowawczą. Wiedzą o tym ci rodzice ,którzy mają dzieci w wieku szkolnym.
sobota, 17.03.2018 12:43
BRAWO PANIE WOJTAL!!!
sobota, 17.03.2018 09:33
W sporcie nie ma miejsca dla mięczków.
sobota, 17.03.2018 01:51
Gratuluję Panu Andrzejowi miłości do pracy z dziećmi i młodzieżą oraz wspaniałej trenerki: oryginalnej opartej na swoim doświadczeniu. Jest skromnym i wspaniałym czlowiekiem. Takich potrzeba trenerów. Wielkie ukłony i szacunek!
piątek, 16.03.2018 22:00
MEGA GOŚĆ
piątek, 16.03.2018 14:10
Czy to jest brat Wojtala, co prowadzil zajecia sportowe w Radiobudzie?
TAK TAK piątek, 16.03.2018 17:42
tak
piątek, 16.03.2018 21:26
tak to brat Wowy
piątek, 16.03.2018 21:15
Stoję z boku sportu w Dzierżoniowie, ale jak widzę tych pajaców od piłki bez wyników w garniturach z Lechii to nie wiadomo czy się śmiać czy płakać za tą publiczną kasę to przewalają, a wy pływacy z takimi osiągnięciami tacy niedofinansowania. Trochę pora się otrząsnąć lokalnej władzy!!!
piątek, 16.03.2018 18:00
Pomimo że na rekord świata miałem niestety za grube kości ;) a pływanie nie było jedną z moich ulubionych dyscyplin sportu w tamtym czasie, to do dzisiaj pływam sobie rekreacyjnie i to bez okularków i klipsa na nosie :) Z balkonu na basenie, ku naszej wielkiej uciesze, fruwaliśmy już w przedszkolu, ale i mały pawik też się czasem komuś trafił. Tej jego surowości tak bym znowu nie demonizował, chociaż muszę przyznać, że ten gwizd słyszę w uchu do dziś. Trener jakich już teraz niewielu i do tego wielkie serce. Ukłony Panie Andrzeju. Dużo zdrowia.
bleble piątek, 16.03.2018 18:56
Pamiętam w podstawówce jak uczył nas basenu.. zanurzanie głowy, tak jak odpowiedział krzyk i wiele innych, dzięki niemu straciłem chęć chodzenia na basen. Za to mogę powiedzieć jedno, iż dziękuję za to, że nauczył mnie pływać. :D
autor piątek, 16.03.2018 16:43
Brawa,wielkie brawa dla takiego trenera!
piątek, 16.03.2018 14:59
szacun dla Pana
autor piątek, 16.03.2018 14:54
Panie Andrzeju wielki szacunek dla Pana pracy, determinacji w dążeniu do celu. Chyba ze 30 lat godz piąta rano zima czy lato a Trener z zawodniczką idą na trening z osiedla Jasnego na basen. Nigdy się nie spóźnił, nie zaspał ! przecież zawodnicy czekają. Dla mnie to człowiek niesamowity. Zawsze najważniejszy basen i dzieci. Cieszy fakt, że Paweł przeczekał trudny moment życia w swojej karierze pływackiej i jest tu gdzie jest, a Trener ma powody do dumy.
Justyna Gorbenko-Wilk piątek, 16.03.2018 14:41
Wspaniały wywiad! Brawo.
piątek, 16.03.2018 14:31
Takich ludzi jak Pan Wojtal już nie ma. Dzisiaj nie liczą się zasady i ciężka praca, a jedynie układy i kasa.
wIDA piątek, 16.03.2018 14:25
Ogrom SZACUNKU DLA TEGO CZŁOWIEKA !!!!!!!
piątek, 16.03.2018 13:58
wspaniały czlowiek
znajomi piątek, 16.03.2018 13:19
Jesteśmy dumni z tak pięknej i zasłużonej postaci Dzierżoniowa .
X piątek, 16.03.2018 12:57
Wielki szacunek dla Pana trenera.
W.S. piątek, 16.03.2018 12:41
Tak trzymaj Andrzeju i rób po swojemu, gratuluję i pozdrawiam.
Zbyszek Laskowski piątek, 16.03.2018 12:33
Andrzej! Wyrazy najwyższego szacunku. Jednak nasze pokolenie nie było pokoleniem straconym. Czołem biję!
Zbyszek Laskowski piątek, 16.03.2018 12:31
Andrzej! Wyrazy najwyższego szacunku. Jednak nasze pokolenie nie było pokoleniem straconym. Biję czołem!
piątek, 16.03.2018 11:44
Tam, gdzie zaczynają się pieniądze, kończy się sport. Złote słowa