Groza Tureckiego Ogrodu

niedziela, 18.2.2018 09:25 24200 25

Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze na świecie nie było ani Internetu, ani nawet telefonów, w długie zimowe wieczory całe rodziny siadały przy piecu i słuchały historii, opowiadanych przez najstarszych. Najbardziej podobały się straszne opowieści, a najbardziej przerażająca spośród nich wszystkich była ta, o grozie tureckiego ogrodu. Jeszcze sto lat po tamtych wydarzeniach ludzie w pewne dni w roku, ot tak, na wszelki wypadek zamykali szczelniej okiennice, rzucali podejrzliwe spojrzenia w stronę gór i podpierali mocniej drzwi do domostw. Nie żeby się bali, ale jeśli już ma przyjść, to niech lepiej pójdzie do sąsiada.

Dzisiaj nikt już tego nie pamięta, ale niektórzy potrafią to wyczuć. Jak się idzie z okolic Leśnego Dworku np. na Koci Grzbiet, to mijając budyneczek wodociągów skręcamy za chwilę w lewo. A gdybyśmy nie skręcali, tylko popatrzyli na wprost, zobaczymy kawałek co prawda zarośniętego, ale za to w miarę równego terenu, ciągnącego się spory kawałek łagodnie pod górkę. Tak, to tu. Jeżeli gdziekolwiek w naszych górach może straszyć, to z pewnością tutaj.

Przechodząc tędy nocą wszyscy mimowolnie przyśpieszają kroku, rzucają szybkie spojrzenia w zamarły, ciemny las, podświadomie czując, że coś nas obserwuje spod drzew, że len las wcale nie jest taki miły i przyjazny, a wprost przeciwnie. Wtedy serce zaczyna szybciej bić, na nogach i rękach pojawia się gęsia skórka, a plecy oblewa pot. To nic świadomego, nic racjonalnego. To tylko nasza podświadomość, ta zwierzęca część naszej natury daje nam znać, że jesteśmy na terytorium wroga i czym prędzej należy je opuścić. A jak już dochodzimy do okolic parkingu przy Leśnym Dworku odczuwamy nagle ulgę, bo tak właśnie działają nasze instynkty, one dobrze wiedzą co jest grane.

Nasze góry to była często ziemia niczyja, graniczna, z jednej strony Śląsk, z drugiej Czechy, potem tu Prusy, tam Austria. A granica zawsze przebiegała głównym grzbietem gór. Jak trzeba było uciekać przed wojskami, poborcą podatkowym, czy zazdrosnym mężem – dzikie góry były na wyciągnięcie ręki. Granica rodziła też szybkie majątki, tu kupić tam sprzedać, obrócić tak kilka razy i człowiek stawał się bogaczem. Oczywiście jeśli miał oczy dookoła głowy, pewną rękę i odwagę w sercu. Bo dla wyjętych spod prawa najłatwiej było takiego kupca czy innego podróżnego po prostu obrabować i zabić, a zwłoki zakopać gdzieś płytko, żeby lisy i wilki mogły szybko zatrzeć ślady.

Skąd ten człowiek się pojawił w górach, nikt nie miał pojęcia. Mówiono, że był znamienitym jeńcem tureckim, który zbiegł z niewoli i wracał do swojego kraju. Inni mówili, że to wyjęty spod prawa wywołaniec, a jeszcze inni widzieli w nim skrzywdzonego przez ludzi i los możnego pana. Wiadomo było, że zamieszkał gdzieś w górach w okolicach Nowej Bielawy i dość szybko został postrachem tych okolic. O ile inni rabusie poprzestawali zazwyczaj na straszeniu podróżnych ostatecznie ich obijając, ten zawsze mordował. Dość szybko pozbył się konkurencji i sam trzymał w garści całe góry. Jeżeli narozrabiał po stronie czeskiej tak, że go wojsko szukało przechodził na śląską stronę do Bielawy i tu terroryzował okolice. I na odwrót. Nie wiadomo jak się naprawdę nazywał, ale dość szybko przylgnęło do niego przezwisko diabeł lub Turek, co wówczas znaczyło jedno i to samo. Widać spodobało mu się to miano, bo zaczął ubierać się na turecką modłę, a ponieważ miał niemałą fantazję, często wpadał na zabawy do bielawskich gospód. Podobno miał niesamowite powodzenie u kobiet, nie wiadomo, czy z powodu wschodniej urody, czy też hojnego gestu, ale to go ostatecznie zgubiło.

A ponieważ żył, jak żył, narobił sobie wrogów i wyznaczono nagrodę za jego głowę. I nic to nie dało. Był nadal nieuchwytny i dalej żył jak chciał, nic sobie nie robiąc z wyznaczonych nagród i wymykając się z każdej obławy. Zaczęto szeptać, że ma podpisany cyrograf z diabłem, gwarantujący mu nietykalność. Jak było naprawdę – nie wiadomo, ale w końcu chłopy z Górnej Bielawy dorwali go w górach. Zebrali się wtedy wszyscy gospodarze z Bielawy i postanowili odpłacić mu za wszystkie krzywdy. Jak zwykle nie tyle o pieniądze szło, co o baby. Zatem przyprowadzili woły i przywiązawszy go za ręce i nogi do wołów rozerwali na kawałki, a co zostało poćwiartowali i pozawieszali na gałęziach drzew po całej okolicy na znak, że góry już bezpieczne. Szybko odnaleziono też jego siedzibę – była dosłownie tuż obok dzisiejszego Leśnego Dworku, a w niej wielki skarb, góra złota. Jakoś to podzielono pomiędzy biednych i poszkodowanych, „zasłużeni” zapewne dostali więcej. I wydawało by się, że to już koniec historii. Nic bardziej mylnego.

Las z wiszącymi jak jabłka i gruszki na drzewach kawałkami „Turka” zaczęto nazywać tureckim ogrodem. Przez moment był atrakcją dla dzieciarni, ale dość szybko spowszedniał. Jakieś trzy miesiące później na przełaj przez turecki ogród wybrała się Gertie z zamkowego folwarku. Była to kobieta średnio rozgarnięta, za to z innych zalet, jak byśmy to dziś powiedzieli, posiadająca imprezowy charakter. Czego szukała w tym ogrodzie nie wiadomo, ale jak później zeznała przed hrabiowską komisją żal się jej Turka zrobiło, a przechodząc przez jego ogród wspominała huczne z nim zabawy i powiedzmy, nawiązywanie bliższych znajomości. W pewnym momencie noga Turka oderwała się od gałęzi, pogoniła za nią i wskoczyła na jej plecy, momentalnie przyrastając tak, że nie można było jej oderwać. Przerażona Gertie pognała do najbliższej gospody, a tam na dźwięk muzyki noga odskoczyła od niej i zaczęła wywijać do muzyki. Ponieważ Gertie narobiła niezłego rabanu, Hrabia Sandrecky, Pan na Bielawie powołał komisję do wyjaśnienia sprawy.

Komisja przeprowadziła oględziny, przesłuchała świadków i samą Gertie i stwierdziła urzędowo, że Gertie to wyjątkowo durna baba. Żadna noga nie mogła jej się czepić, bo ślady na jej ciele wskazują raczej, że był to olbrzymi szpon, pewnie jakiegoś raroga, a najpewniej to Gertie upiła się w lesie i sama sobie ran na plecach pozadawała. Postanowiono Gertie ukarać za sianie niepokojów, a ogród zlikwidować – wiszące szczątki Turka odciąć od gałęzi i pochować pod cmentarnym murem tam, gdzie chowa się samobójców i nieochrzczone dzieci. Nie przystoi w chrześcijańskim kraju na bezbożne praktyki chłopstwu pozwalać. Jak postanowiono tak spróbowano zrobić, ale ku zdziwieniu wysłanych do ogrodu parobków, nie mogli go odnaleźć. Drogi były, okolica niby ta sama, ale samego ogrodu nie było, jakby to miejsce pod ziemię się zapadło.

Ludzie potem mówili, że kilka razy do roku można zabłądzić do tureckiego ogrodu, a są to dni przesileń, równocy i dawnych świąt pogańskich. Szczególnie w wigilię należy uważać, bo wtedy otwierają się wrota tureckiego ogrodu, pozszywany z kawałków Turek spuszcza czarne psy ze smyczy i zstępuje do Bielawy porywając ludzi do swojego ogrodu. I tam z zemsty rozrywa ich na kawałki i obwiesza nimi drzewa, szczególnie świerki.

Kilkaset lat później legenda ta posłużyła do założenia w górach niedaleko Bielawy prawdziwego tym razem „Tureckiego ogrodu”. Właściciel tego terenu wpadł na pomysł zorganizowania w tym miejscu romantycznego zakątka z alejkami i schodkami, a na fali mody na stare ruiny, zamki, duchy i zjawy miejsce to zdobyło sporą popularność. Każdy chciał się przespacerować po tureckim ogrodzie, dreszczyk emocji gwarantowany. Niewiele brakowało żeby bielawski Turek został towarem eksportowym, tak jak stało się to w przypadku Frankenstaina z Frankenst…. znaczy się, z Ząbkowic. Taki nasz Janosik czy też Robin Hood, ale w wersji hard. Ale może jeszcze nie wszystko stracone.

Aha, na koniec najważniejsze. W tureckim ogrodzie jest złoto. Dużo złota. Turek swoje złoto trzymał w domu, ale też zakopywał dookoła. Pod koniec XIX w właściciel tego terenu wyorał z ziemi stare złote monety. Tak pisał Fritz Hoenow w 1931 roku w "Chronik von Langenbielau", Heimat Sagen.

Rafał Januszkiewicz

Zdjęcie 1 - Droga do Tureckiego Ogrodu zaczyna się tuż za parkingiem przy Leśnym Dworku.

Zdjęcie 2 - Idziemy kawałeczek dalej, mijamy po lewej wodociągi.

Zdjęcia 3 - I strumyk szumi z wolna...

Zdjęcie 4 - Samo południe. 

Zdjęcie 5 - Samotne drzewo widziane już z ogrodu.

Zdjęcie 6 -  To już tu.

Zdjęcie 7 - Tu właśnie był ogród - a przynajmniej tak przypuszczam, bo prawdziwa, taka 100%-towa pewność zaginęła z czasem.

Zdjęcie 8 - Kolejne ujęcie na Turecki Ogród.

 

Przeczytaj komentarze (25)

Komentarze (25)

środa, 21.02.2018 22:45
kolejny dowód na to ze baby sie puszczają z ciapatymi
Maxxx niedziela, 18.02.2018 23:00
Jakieś tam *******enie o Szopenie
ordzop poniedziałek, 19.02.2018 13:14
też tak mysle i nie czytam pozdro
Jezus 2 piątek, 28.09.2018 16:11
TopoS. AmeN.
Niewolnik Polska poniedziałek, 19.02.2018 08:55
Co za debil to wymyślił zawsze byliśmy niewolnikami i tyralismy...
matak poniedziałek, 19.02.2018 01:26
Gdzie ten Turecki ogród ,kto to wymyślił? Jeśli już to...
Gość niedziela, 18.02.2018 21:02
Historię znałem, jednakże ta interpretacja wyśmienita:-) Pozdrawiam Panie Rafale!
niedziela, 18.02.2018 20:59
Wolę bajki słowiańskie.
niedziela, 18.02.2018 20:41
Trzeba to opowiadać PO flaszce
Helcia niedziela, 18.02.2018 12:48
Ciekawa legenda,może ktoś więcej ich zna,proszę pisać o moich...
niedziela, 18.02.2018 18:11
gory sowie, byly kiedys nazywane przekletymi gorami, prosze poszukac legend...
niedziela, 18.02.2018 16:44
Nie pilem wina Tuska i Trampa.
niedziela, 18.02.2018 17:01
Jaki ty po****ny umysłowo
niedziela, 18.02.2018 13:34
Fajna historia dziękuję autorowi
A niedziela, 18.02.2018 12:50
Tyle lat tutaj mieszkam i pierwszy raz słyszę tą legendę.O...
żep niedziela, 18.02.2018 12:13
Massakra
lol niedziela, 18.02.2018 10:43
Już wiem gdzie się wybiorę na spacer z rodzinką :)
niedziela, 18.02.2018 10:59
Do TUSKA?
elka niedziela, 18.02.2018 12:06
Super pomysl, popieram. Tez sie tam wybiore.
ewka niedziela, 18.02.2018 10:33
Wspaniala legenda. Musze sie tam wybrac. Ktos chetny?
.Petka niedziela, 18.02.2018 10:24
Może więcej takich historji z całego powiatu Dzierżoniowskiego. Ząbkowice zamieszczały...
ja niedziela, 18.02.2018 10:16
co by nie było ciekawa historia
niedziela, 18.02.2018 10:10
WINA TRAMPA
niedziela, 18.02.2018 10:10
WINA TUSKA
niedziela, 18.02.2018 09:54
fajne:))