Bramy Światłości t.2 - recenzja

wtorek, 20.2.2018 09:59 670 0

Niewiele książek jest tak wyczekiwanych, jak dalszy ciąg przygód Daimona Freya, czyli Bramy Światłości II. Daimon przeżył przeprawę przez wodospad Rzeki Dusz, wyprawa rusza w dalszą drogę i tu zaczynają się problemy. Problemy czytelnika, nie wyprawy. Akcja ciągnie się jak melasa w upale i nieodparcie przychodzi mi na myśl klasyka nudy, czyli "Nad Niemnem" - i dokładnie tak jak "Nad Niemnem" tę książkę się czyta - szybki ślizg oczami przez przydługawe opisy, skupienie na kilku zdaniach posuwających akcję i znowu długi ślizg przez opisy. Naprawdę doceniam i podziwiam szeroką wiedzę autorki na temat wierzeń innych ludów, ale czy koniecznie trzeba było całą tą wiedzę wcisnąć do jednego tomu? Z całą pewnością aż taka szczegółowość nie miała uzasadnienia dla przebiegu akcji. 
Nieco oddechu można złapać wracając do Głębi, ale tam z kolei irytujące są wstawki typu: gdyby tylko wiedział do czego doprowadzi ta decyzja... I tak kilka razy, a nic z tego nie wynika, przynajmniej na razie.

Ogólnie to chyba najsłabsza książka z całego cyklu Zastępów Anielskich, niemniej przeczytać trzeba, bo to część większej historii i mam nadzieję, że tylko przygotowanie gruntu do eleganckiego i zarazem epickiego zakończenia całości.

Dodaj komentarz

Komentarze (0)