Sudecka Filharmonia wraca na scenę

czwartek, 11.1.2018 17:41 1760 0

Filharmonia sudecka w Wałbrzychu zaprasza na koncert symfoniczny 12.01.2018 o godzinie 19 do Sali Audytoryjnej PWSZ im. Angelusa Silesiusa przy ulicy Zamkowej 4. Wystąpi Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Sudeckiej pod dyrekcją Radosława Dronia, solistką koncertu będzie Zofia Kowalczyk - altówka.

Koncert jest współorganizowany i współfinansowany w ramach programu Instytutu Muzyki i Tańca "Dyrygent-rezydent" i przygotowany przez Radosława Dronia dyrygenta młodego pokolenia, który w sezonie artystycznym 2017/2018 jest dyrygentem-rezydentem w naszej Filharmonii. Solistką koncertu jest Zofia Kowalczyk - altowiolistka, na co dzień występująca w składzie naszej orkiestry.

Podróż do słonecznej Italii

Na przekór zimie zapraszamy Państwa w podróż do słonecznej Italii, gdzie będziemy cieszyć się ciepłem południa i wdychać wszystkie zapachy gorących wieczorów spędzonych w kafejkach i restauracjach. Na początek wysłuchamy uwertury do opery G. Rossiniego „Turek we Włoszech”. Libretto tej jednej z bardziej lubianych oper Rossiniego jest dość zagmatwane w stylu commedii dell’arte. Jest stary mąż, żona trzpiotka, egzotyczny Turek, druga heroina itp. Ale obecny jest tam też element wyłamujący się ze schematu: postać poety, który inspiruje się biegiem wydarzeń i na ich podstawie, na bieżąco, tworzy komedię. Premiera miała miejsce 14 sierpnia 1814 i mimo świetnej obsady, z basem Filippem Gallim w roli tytułowej, została przyjęta bardzo chłodno. Wiele osób opuściło teatr już po I akcie. Po wielu przeróbkach libretta i zmianach tytułu Turek powrócił na sceny operowe w połowie XX wieku, by w latach 70. odzyskać należne miejsce wśród komicznych arcydzieł Rossiniego. 

IV Symfonia Włoska to najsłynniejsze dzieło, które Mendelssohn skomponował po powrocie ze słonecznej Italii i zawarł w niej pogodny, radosny klimat Południa podkreślony ognistym, włoskim temperamentem. Nie do końca zadowolony z ostatecznego kształtu dzieła, planował skorygować partyturę przed wydaniem. Zamiaru tego nigdy nie zrealizował, a dzieło zostało opublikowane dopiero po jego śmierci. Napisał je w wieku 24 lat, a zainspirowany podróżą do Włoch zapragnął wcielić wrażenia, jakie zrodziły w nim tamtejsze krajobrazy oraz kultura i mieszkańcy. W liście do rodziców zwierzał się, że dzięki tym doświadczeniom potrafi odnaleźć najwyższą radość w życiu. W podobnym tonie pisał jakiś czas później do siostry: „Symfonia włoska czyni wielkie postępy. Będzie to najweselszy utwór, jaki kiedykolwiek napisałem”. 

Ostatni utwór co prawda wyszedł spod pióra węgierskiego kompozytora, ale mimo to dobrze pasuje do „włoskiego” towarzystwa. Béla Bartók żył i tworzył w I połowie XX wieku i do dziś uważany jest za największego ( obok F. Liszta) kompozytora węgierskiego. Był też pierwszym twórcą, który odbywał etnograficzne podróże badawcze i zbierał węgierskie pieśni ludowe, aby później wykorzystywać je w swoich utworach. Koncert na altówkę napisał, a raczej naszkicował w 1944 roku będąc już bardzo chorym i słabym. Zaczął pisać swój Koncert altówkowy, ale nie zdążył go dokończyć, pozostawiając jedynie partię solową i szkice partii orkiestrowej. Koncert  został uzupełniony po śmierci Bartoka przez Tibora Serly'ego w 1945r., a następnie zrewidowany i opublikowany w latach 90. przez syna Bartóka, Petera i ta wersja może być bliższa temu, co zamierzał kompozytor.

Dodaj komentarz

Komentarze (0)